Nominet (tym razem) broni interesów abonentów
Brytyjski rejestr zamierza bronić się przed sądem przed działaniami prawnymi koncernu Cartier International AG. Stawką w tym sporze jest przede wszystkim interes abonentów domen internetowych.
Brytyjski rejestr zamierza bronić się przed sądem przed działaniami prawnymi koncernu Cartier International AG. Stawką w tym sporze jest przede wszystkim interes abonentów domen internetowych.
Nominet zamierza kasować nazwy w domenie .uk, które „wydają się zachęcać do poważnych przestępstw o charakterze seksualnym”. To efekt planowanego wdrożenia rekomendacji Lorda Macdonalda dotyczących polityki rejestru. Pachnie cenzurą? Nam (też) się tak wydaje.
„Odnowiona w złej wierze” – to nowy standard stosowany przez członków komisji UDRP. Dzięki używaniu takiej wykładni przez domenowych arbitrów firmy przejmują nazwy od inwestorów i dają przykład kolejnym właścicielom trademarków do prób „zesquattowania” zarejestrowanych adresów.
Nie jesteśmy zawodowymi futurologami (dlatego zastrzegamy sobie prawo do pomyłek prognostycznych), ale w ramach małej zabawy intelektualnej, po głębokich naradach i przemyśleniach, upichciliśmy kilka domenowych prognoz na nowy rok.
Właściciele brandów naciskają na ICANN. Przewodniczący IPO (Stowarzyszenie Właścicieli Własności Intelektualnej) Richard Phillips wysłał oficjalne pismo do „Korporacji Internetowej” z żądaniem lepszej ochrony znaków towarowych przy wdrażaniu programu nowych domen.
.ME Registry w ramach Premium Domain Program próbuje pozyskać innowacyjne startupy, oferując im bezpłatnie domeny premium. Z programu skorzystały już takie korporacje, jak Facebook, Visa, Google czy Time.
Na rynku domen szykują się rewolucyjne zmiany. Jedni czekają na nie z niecierpliwością, inni z niepokojem. Najwięcej do stracenia mają inwestorzy, którzy postawili na końcówkę .com – bo to ona cieszy się dziś najmocniejszą pozycją w skali światowej. Na większości rynków lokalnych dominują jednak domeny krajowe. Sprawdziliśmy, jak wygląda układ sił w segmencie ccTLD.
Zbliża się koniec roku – to dobra okazja do podsumowań. Po dwóch chudych latach na światowym rynku domen przyszedł czas na wyraźne odbicie. W 2013 r. doszło do kilku milionowych sprzedaży, które podniosły nastroje domainerów. Choć nie sposób przewidzieć, jak długo potrwa passa, to jedno jest pewne: nudno nie będzie. Do sieci zaczynają trafiać nowe końcówki, które „zweryfikują” wartość domen o utrwalonej pozycji.
Operatorzy nowych domen mają przed sobą gigantyczne wyzwanie. „Koncesja” na końcówkę to najwyżej ćwierć sukcesu. Prawdziwym problemem jest dotarcie z ofertą do klientów i „odzyskanie” 185 tys. dolarów wydanych na wniosek do ICANN. Jednak i z tą trudnością można się uporać – na przykład tworząc... ruch społeczny.
Nowe domeny wchodzą na rynek powoli i z dużym opóźnieniem. Mimo to budzą sporo emocji. Ich innowacyjność nie tylko bowiem zmieni sposób nawigacji w internecie, ale może również wpłynąć na układ sił na rynku wtórnym. W jaki sposób? Do swoich racji w tej kwestii próbują nas przekonać dwaj najbardziej znani inwestorzy domenowi na świecie: Rick Schwartz i Frank Schilling.