Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domeny krajowe rosną szybciej niż generyczne

Domeny krajowe rosną szybciej niż generyczne

Niepewność, która towarzyszy inwestorom w ostatnich miesiącach, szybko nie minie. Gdy program nowych domen wejdzie w zaawansowaną fazę, zaczną się krystalizować trendy, które mogą „zreorganizować” rynek domen na długie lata. Jednak na razie większych powodów do obaw nie ma. Napływ nowych końcówek będzie przebiegał szybciej niż odczuwalne zmiany we wskaźnikach rejestracji, odnowień i strukturze sprzedaży starych domen. Ponadto wszelkie „nowinki” będą przez długi czas testowane za Oceanem, zanim zdołają się przyjąć u nas. Z pewnością jednak inwestorzy domenowi w nadchodzących latach powinni wyostrzyć czujność i ze wzmożoną uwagą obserwować trendy sprzedażowe. Warto również śledzić dynamikę rynku pierwotnego, do pewnego stopnia skorelowaną z wynikami rynku wtórnego. A oto porcja danych na temat „postępów” w segmencie ccTLD.

Krajowe górą

Zapomniane country code’y
Nie wszystkie domeny odnoszą rynkowy sukces, ale mało która znika z rejestru. Oto kilka domen ccTLD, które odeszło lub szybko odchodzi w niepamięć:
– .su – przypisana Związkowi Radzieckiemu, została utworzona w 1990 r.; choć w dużym stopniu zapomniana, wciąż pozostaje w użyciu – głównie spammerów,
– .dd – przypisana NRD, ale nigdy nie została delegowana do serwerów root,
– .zr – przypisana Republice Zairu, ostatecznie zastąpiona przez .cd, gdy kraj zmienił nazwę na Demokratyczną Republikę Konga w 1997 r.

Spośród 265 milionów zarejestrowanych domen, ok. 117 milionów to domeny krajowe. W ciągu półrocza proporcje ccTLD do gTLD zmieniły się na korzyść tych pierwszych – z, odpowiednio, 44 proc./56 proc. w kwietniu do 45 proc./55 proc. w sierpniu. Rynek domen krajowych rośnie zatem szybciej niż rynek domen globalnych. W ujęciu kwartalnym ilość zarejestrowanych nazw we wszystkich rozszerzeniach wzrosła o 2,4 proc, w sumie: przybyło 6,2 miliona domen. Dla ccTLD ten wzrost wyniósł 4,3 proc. – o 3,3 proc. więcej niż w przypadku gTLD. Tak wynika z raportu opublikowanego w minionym kwartale przez organizację Centr (Rada Europejskich Rejestrów TLD). Country code’om z pewnościom „pomaga” domena .tk – końcówka przypisana Tokelau i udostępniana za darmo przez rejestr tej wyspy. Jej kwartalny wzrost wyniósł aż 14 proc. – najwięcej spośród ccTLD. Wśród pierwszej dwudziestki największych rejestrów drugą końcówką krajową pod względem dynamiki rejestracji była rosyjska .ru z wynikiem 4,8 proc. Na dalszych miejscach znalazły się chińska .cn (3,5 proc.), brazylijska .br (2,8 proc.) i belgijska .be (2,7 proc.).
Lepiej radziły sobie końcówki europejskie, których tempo wzrostu w ciągu ostatnich 12 miesięcy wyniosło 5,9 proc. Oznacza to co prawda spadek w stosunku do wartości 6,6 proc. odnotowanej w kwietniu tego roku dla analogicznego okresu, jednak przeciętnie tempo wzrostu europejskich ccTLD w skali roku jest o 2,5 proc. większe niż w przypadku gTLD. Przez 12 miesięcy w rejestrach na Starym Kontynencie przybyło w sumie 3,6 miliona domen. Największy udział we wzroście miało rozszerzenie .ru, w którym zarejestrowano 780 tys. nazw, a największą dynamiką wzrostu na rynku europejskim wykazała się czarnogórska domena .me: 5,2 proc. Warto również zaznaczyć, że europejskie końcówki mają wysoki wskaźnik odnowień – 81,5 proc.

W hierarchii bez zmian

.Tv tonie!
W 2009 r. rejestrator GoDaddy odradził rejestrowanie domen .tv, ponieważ „wyspa Tuvalu tonie”. Firma zasugerowała, by klienci wybierali bardziej tradycyjne rozszerzenia, jak .com. Mimo to za pośrednictwem GoDaddy można zarejestrować nazwę w domenie .tv za ok. 40 dolarów.

W rankingu największych rejestrów krajowych od lat bez zmian. Pomijając Tokelau jako końcówkę bezpłatną, liderem są Niemcy z 15,5 milionami nazw w domenie .de. O 5 milionów mniej adresów zarejestrowali dotychczas Brytyjczycy, którzy być może niebawem „przesiądą się” z subdomeny .co.uk na końcówkę pierwszego poziomu – .uk. Wszystko zależy od decyzji tamtejszego rejestru. Z wynikiem 7,8 miliona rejestracji trzecie miejsce w zestawieniu zajmują Chiny z rozszerzeniem .cn. Tamtejszy rynek domen rozwija się równie dynamicznie jak cała gospodarka Państwa Środka, a jednocześnie – co istotne – ulega liberalizacji. Niedawno zagościła na nim giełda domen Sedo, która uruchomiła chińską wersję językową swojego serwisu. Niestety, na samodzielne podbijanie mandaryńskiego e-biznesu nie każdy może sobie pozwolić, choćby ze względów językowych. Kolejne pozycję w zestawieniu największych ccTLD zajmują Holendrzy, którzy zarejestrowali 5,3 miliona adresów .nl, oraz Rosjanie, którzy mają w swoim „portfelu” 4,8 miliona nazw z końcówką .ru. Na wyniku 3,7 miliona zatrzymała się unijna domena .eu, która w ostatnim czasie przeżywa stagnację, co zapewne ma związek z kiepską sytuacją gospodarczą w Europie. Polska w światowym rankingu ccTLD znajduje się obecnie na 13. miejscu z wynikiem 2,5 miliona adresów. Nie jesteśmy już „domenowym tygrysem” Europy – jak trzy lata temu, gdy mogliśmy się pochwalić największą na Starym Kontynencie dynamiką rejestracji adresów internetowych. Pozycji domen na rynku pierwotnym tylko do pewnego stopnia odpowiada kondycja poszczególnych końcówek na rynku wtórnym. Choć w zestawieniu 500 największych transakcji domenowych w historii pierwsze miejsce w kategorii ccTLD (55. w ujęciu ogólnym) zajmuje adres kredit.de sprzedany za 1,17 miliona dolarów, a drugie cruise.co.uk, który osiągnął cenę 1,1 miliona dolarów, to brakuje w nim adresów .cn i .ru, za to na przyzwoitej 117. pozycji znajduje się domena saturn.pl sprzedana za 600 tys. dolarów.

Przemysław Ćwik

Tagi: , , ,

Tutaj możesz komentować