Jak branża domenowa odpowiada na epidemię koronawirusa?
Epidemia koronawirusa wpływa na każdy obszar gospodarki. Również branża domen nie pozostaje na nią obojętna. Wiele rejestrów i rejestratorów zmuszonych było do reorganizacji swoich przedsiębiorstw w związku z narastającym zagrożeniem zdrowotnym.
NASK, rejestr końcówki .pl, wzmożył działania związane z ochroną internautów przed oszustami internetowymi. Cyberprzestępcy wykorzystują epidemię do rozmaitych scamów, najczęściej o charakterze phisherskim, obliczonych na wyłudzenie danych lub środków finansowych. Niedawno działający w strukturach NASK zespół CERT Polska wydał ostrzeżenie przed nasileniem tego typu ataków. 23 marca rejestr ogłosił utworzenie listy domen prowadzonych w celach przestępczych. Trafią na nią adresy wykorzystywane m.in. do wyłudzania danych i pieniędzy. To również część działań związanych z ochroną internautów przed zagrożeniem, które wyraźnie wzrosło w czasach epidemii. NASK chroni również swoich pracowników. Na stronie DNS.pl widnieje następująca informacja.
A jak postępują inne rejestry i rejestratorzy w czasach kryzysu epidemiologicznego i gospodarczego?
Włoski rejestr Registro.it zamieścił na swojej stronie informację o możliwych trudnościach administracyjnych, zapewnił jednak, że rejestracja domen będzie funkcjonowała bez przeszkód. „Z powodu obecnej sytuacji zdrowotnej w nadchodzących dniach może dojść do opóźnień w realizacji czynności prawnych i administracyjnych. Czynności związane z rejestracją i utrzymaniem domen będą jednak realizowane jak zwykle” – czytamy na stronie.
Brytyjski Nominet oświadczył, że „wszystkie zespoły” pracują już z domu. Rejestr nie przewiduje żadnych trudności i spodziewa się, że „business” będzie się toczył „as usual”, czyli jak zwykle. Na maj przełożone zostały natomiast wszystkie spotkania i zaplanowane wydarzenia, które miały się odbyć w przestrzeni fizycznej.
Irlandzki rejestr IEDR zamknął wszystkie biura w Dublinie. Analogicznie postąpił irlandzki rejestrator Blacknight Solutions. Podobne decyzje powziął także rejestr beligijskiej domeny .be i duński DK-Hostmaster, który zawiesił obsługę telefoniczną i zapowiedział, że kontakt z interesantami będzie utrzymywał wyłącznie przez e-mail. W trybie zdalnym pracuje też załoga DNS.pt, rejestru portugalskiej ccTLD.
W holenderskim SIDN, który zarządza domeną .nl, większość pracowników wykonuje swoje obowiązki w trybie homeworkingu, a kontakty bezpośrednie zostały ograniczone do koniecznych spotkań. Również SIDN nie oczekuje „zakłóceń w świadczeniu usług”.
Austriacki rejestr NIC.at pozwolił pracownikom, którzy „nie pracują w biurach w Wiedniu lub Salzburgu” na telepracę. Tym, którzy wciąż pozostają na miejscu, zalecił „ścisłe stosowanie się do zasad higieny”.
Nieco inaczej na kryzys zareagował chilijski rejestr NIC Chile, zarządzający końcówką .cl. Pracownicy pozostali w biurach, ale wstępu do nich zakazano osobom z zewnątrz. Taka decyzja ma na celu „ochronę zdrowia klientów i urzędników”.
Z kolei Afilias, jeden z największych rejestrów nTLD oznamił, że podejmuje szereg środków ostrożności, obejmujących dezynfekcję biur, a pracownicy mogą przejąć na tryb homeworkingu, „jeśli pojawi się taka potrzeba”. Z domu pracuje już zespół Network Solutions. Podobnie jak w przypadku Afilias, firma zapewnia, że obsługa klienta pozostanie w pełni funkcjonalna. Analogicznie wygląda sytuacja w przypadku francuskiego rejestratora Gandi i amerykańskiego MarkMonitor.
Zdanie pracuje także zespół polskiego rejestratora i giełdy domen Aftermarket.pl. To jednak nie jest środek ostrożności. Firma od początku działalności utrzymywała właściwą higienę pracy i działała w trybie homeworkingu.
Tagi: Afilias, COVID-19, DNS.pl, epidemia, Gandi, koronawirus, MarkMonitor, NASK, NIC.at, Nominet, Registro.it, rejestratorzy, SIDN