Czy zabiorą mi domenę? 4 sposoby na zmniejszenie ryzyka arbitrażu
W niektórych przypadkach inwestycje domenowe mogą wiązać się z ryzykiem arbitrażu. Jakie czynniki o tym decydują i jak uniknąć zagrożenia?
Rejestracja i kupowanie domen do celów inwestycyjnych zazwyczaj nie niesie ze sobą ryzyka prawnego – pod warunkiem, że nie dotyczy nazw stanowiących zastrzeżone znaki towarowe. Mówiąc prościej, jeśli jako domen nie rejestrujemy nazw wykorzystywanych jako rozpoznawalne marki, nikt nie powinien mieć do nas pretensji.
Dobrą praktyką jest weryfikacja nazwy w wyszukiwarce internetowej przed jej rejestracją. Jeśli lista wyników nie wskazuje, że dana nazwa jest wykorzystywana jako marka w jednym lub kilku rozszerzeniach domenowych, nie ma powodu do obaw – można śmiało rejestrować ją jako domenę. Oczywiście można również rejestrować nazwy, które są wykorzystywane w charakterze brandów, ale stanowią nazwy ogólne. Żadna firma nie może sobie rościć praw wyłączności do posługiwania się terminami słownikowymi. Przykładowo firmy Orange czy Play nie mogą nikomu ograniczyć praw do rejestracji tych nazw w jakiejkolwiek domenie (nieco inną sprawą jest późniejsze wykorzystanie takich adresów). W praktyce kwestie ochrony znaków towarowych są nieco bardziej skomplikowane, a w dodatku nie są ustalone raz na zawsze, czego przykładem jest spór o prawa autorskie do domeny Booking.com.
Istnieją też przypadki, w których domena nie jest łatwa do jednoznacznego zaklasyfikowania jako słownikowa lub niesłownikowa. Można przecież nieznacznie zmodyfikować nazwę słownikową (np. przez dodanie prefiksu lub sufiksu), nadając jej charakteru brandowego, a jednocześnie ignorując fakt, że taką nazwą, w innej TLD, posługuje się już zagraniczna firma. W zależności od okoliczności taka firma może zechcieć odkupić nazwę lub przejąć ją w trybie arbitrażu. W przypadku domen globalnych spory rozstrzygane są w trybie tzw. UDRP (Uniform Domain-Name Dispute-Resolution Policy), postępowania przeprowadzanego m.in. przez Światową Organizację Własności Intelektualnej (WIPO) – a bliżej polskiej granicy przez Czeski Sąd Arbitrażowy. W przypadku domeny .pl instytucją uprawnioną do rozstrzygania sporów domenowych jest Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji.
Warto jednak uniknąć sytuacji, w których będziemy musieli „zetrzeć się” z właścicielem trademarku roszczącym sobie prawa do naszej domeny. Jak to zrobić? Ryzyko można zminimalizować na co najmniej cztery sposoby.
1. Nie rejestruj oczywistych znaków towarowych
Trudno wytłumaczyć to jaśniej. Jeśli dana nazwa: nie jest nazwą słownikową, „roi się” od niej w wynikach wyszukiwania, jest już zarejestrowana w innej domenie, pod którą prężnie działa serwis znanej firmy – warto odpuścić. Rejestracja nazwy w rodzaju „coca-cola” w dowolnym rozszerzeniu, a nawet z dowolnymi „wypełniaczami”, w rodzaju „e-”, „i”, „24” itp. z większym prawdopodobieństwem skończy się arbitrażem niż sprzedażą.
2. Ostrożnie z parkowaniem
Jeśli zarejestrowałeś nazwę, która jest „łudząco podobna” do nazwy znanej marki, a następnie zaparkowałeś ją i próbujesz zarobić na reklamie kontekstowej powiązanej z produktami tej marki – zwiększasz ryzyko arbitrażu. Decydując się na parking, warto mieć świadomość dwóch kwestii. Po pierwsze tylko niektóre platformy umożliwiają określenie słów kluczowych, na podstawie których będą generowane reklamy – więc możliwość wykluczenia określonych reklam z twojego landing page’a w większości serwisów będzie ograniczona. Po drugie internautom z innych krajów mogą wyświetlać się inne reklamy niż tobie. W niektórych przypadkach mogą to być reklamy, naruszające interes marki, której nazwa jest podobna do nazwy twojej domeny. Obecnie parkingi nie zapewniają wysokich zarobków, więc domeny, które mogą stwarzać ryzyko arbitrażowe znacznie lepiej „podpiąć” pod neutralny landing page z formularzem kontaktowym.
3. Uważaj, co odpisujesz interesantom
W przypadku, gdy istnieje ryzyko, że nazwa narusza cudzy znak towarowy, warto uważać podczas rozmów z potencjalnymi kontrahentami. Marki, które uważają (niekoniecznie słusznie), że mają prawo do domeny, często próbują zastawić na domainerów pułapkę. Jeśli przyznasz, że kupiłeś adres do celów inwestycyjnych, mając świadomość, że przypomina on zastrzeżony znak towarowy, może to zostać wykorzystane w postępowaniu arbitrażowym jako „materiał dowodowy”. Dlatego podczas negocjacji staraj się podkreślać ogólne walory nazwy, np. ciekawe znaczenie, zwięzłość, atrakcyjne brzmienie. Warto również sprawdzić, kiedy firma, która może mieć roszczenie do twojej domeny, zarejestrowała swoją nazwę. Być może twoja domena została zarejestrowana wcześniej? Wówczas w razie arbitrażu masz duże prawdopodobieństwo wygranej (choć nie stuprocentową gwarancję).
4. Nie przesadzaj z ceną
Jeśli uważasz, że ktoś może mieć roszczenie do twojej domeny, warto rozsądnie podejść do wyceny adresu. Wiele firm chętniej odkupi domenę za rozsądną kwotę, niż zdecyduje się wszczynać czasochłonne spory. Żądaną kwotę lepiej jest podać dopiero w sytuacji, gdy interesant wyrazi jasne zainteresowanie zakupem. Podczas ewentualnego postępowania arbitrażowego istotne może okazać się to, kto pierwszy wyszedł z propozycją transakcji. Jeśli zrobi to abonent domeny, arbitrzy mogą uznać, że zarejestrował on adres w celach inwestycyjnych, mając świadomość jego wartości ze względu na podobieństwo do nazwy marki.
Inwestując w domeny, warto starannie weryfikować nazwy zarówno pod kątem ich wartości, jak i ryzyka prawnego związanego z możliwością naruszenia cudzego znaku towarowego. Najwyższe zwroty zapewniają zwykle nazwy słownikowe odnoszące się do popularnych dziedzin.
Tagi: arbitraż, cybersquatting, Czeski Sąd Arbitrażowy, Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych, spór domenowy, trademark, WIPO, znak towarowy