Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Właściciel OneWord.Domains sprzedaje serwis po… przejściu na etat

Właściciel OneWord.Domains sprzedaje serwis po… przejściu na etat

OneWord.Domains to serwis promujący oferty sprzedaży wartościowych nazw jednowyrazowych. Witryna została wystawiona na sprzedaż po tym, jak jej twórca znalazł pracę na etacie.

Idea jest prosta – zebrać atrakcyjne oferty z rynku wtórnego, promować je na swojej stronie i zarabiać na abonamencie. Konwencja „one-word domains”, czyli domen jednowyrazowych, również przemawia do wyobraźni, ponieważ w większości przypadków gwarantuje niezłą jakość. Adresy złożone z pojedynczego wyrazu i odpowiedniej końcówki często sprawdziają się jako brand lepiej niż fraza.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia. Przede wszystkim lista TLD wydaje się mocno ograniczona. Dominują nowe domeny, reprezentacja ccTLD jest skromna, brakuje najważniejszych gTLD, czyli .net i .com. Ten ostatni niedostatek można wytłumaczyć ograniczoną dostępnością jednowyrazowych nazw w tych rozszerzeniach, z drugiej strony wiele one-wordów z tymi końcówkami wciąż jest dostępnych do zakupu. Serwis jednak nadrabia ten deficyt oddzielną kategorią dla domen .com – obok „one-word domains” oferuje „two-word .coms”.

Oferta OneWord.Domains w dużym stopniu oparta jest o aukcje GoDaddy, choć wśród źródeł wymienione są również Dynadot Aftermarket i Register.TO Auctions. Jak można przeczytać we wpisie o historii witryny, wspiera ona ponad 50 TLD i ponad 300 tys. dostępnych domen. Podobno ponad 700 użytkowników znalazło za pośrednictwem strony „swoją wymarzoną domenę”.

Twórcą OneWord.Domains jest młody developer, Stephen Tey, który witrynę zbudował samodzielnie od podstaw. Strona ruszyła w maju 2020 r. i w krótkim czasie zyskała sporą popularność. W ciągu 3 tygodni odwiedziło ją ponad 20 tys. użytkowników. Witryna zarabia na abonamencie, który daje pełny dostęp do wyników – ograniczonych w wersji darmowej.

Rozwijanie takiego przedsięwzięcia przez jedną osobę stanowi duże wyzwanie. Strona przynosiła dotychczas ok. tysiąca dolarów miesięcznie (brutto), co dla większości mieszkańców Zachodu z pewnością nie jest wystarczającą kwotą pozwalającą na utrzymanie się. Nic więc dziwnego, że Tey zdecydował się przejść na etat, a serwis wystawił na sprzedaż.

Jak wynika z oferty zamieszczonej w serwisie MicroAcquire.com, cena za biznes wynosi 60 tys. dolarów. Roczny dochód generowany przez narzędzie to 11 640 USD przy wpływach rzędu 12 tys. dolarów. Przychód z ostatniego miesiąca to 1 tys. USD (zysk – 970 USD). Tey wymienia tylko jednego konkurenta – stronę DictionaryDomains.io, która jednak jest mniej rozbudowanym narzędziem.

Więcej szczegółów oferty można znaleźć tutaj: App.MicroAcquire.com

Tagi: , , , , , ,

Tutaj możesz komentować