Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Duże firmy często nie znają się na domenach. Może warto im pomóc?

Duże firmy często nie znają się na domenach. Może warto im pomóc?

Firmowe adresy niektórych z największych chińskich spółek nie spełniają podstawowych kryteriów jakościowych. W skali świata takich przypadków jest znacznie więcej. Wynikają one z niewiedzy na temat znaczenia domen w brandingu i marketingu.

Kassey Lee, ekspert zajmujący się chińskim rynkiem domen, na łamach serwisu DomainNameWire.com zamieścił wpis poświęcony wadliwym adresom wybranych chińskich spółek. Firmy w zestawieniu plasują się w rankingu Fortune China 100, należą więc do największych chińskich podmiotów gospodarczych. Mimo swojej pozycji rynkowej nie zdołały uniknąć podstawowych błędów wizerunkowych związanych z niewłaściwą konstrukcją adresu lub nieodpowiednim doborem domeny do brandu.

Poniższy screen przedstawia zestawienie marek, domen i „usterek” zawartych w adresach internetowych.

Źródło: Kassey Lee, DomainNameWire.com

W pierwszym przypadku chodzi o prefiks. Szanująca się marka nie powinna posługiwać się adresem, w którym, zamiast podstawowej wersji nazwy, znalazł się brand z przedrostkiem – w dodatku takim, który zawiera dywiz. Jest oczywiste, że klienci China Life będą szukać firmy w sieci przede wszystkim pod adresem ChinaLife.com lub ChinaLife.cn. W sytuacji, gdy adres jest zajęty, należy postarać się go odkupić, zaopatrzyć się w nazwę z końcówką ccTLD lub, w ostateczności, zmodyfikować brand.

Drugi przypadek polega na niekonsekwencji związanej z wykorzystaniem akronimu dla dwóch pierwszych członów nazwy firmy i pełnego wyrazu w przypadku trzeciego członu. Firma powinna zadbać zarówno o pełną wersję nazwy w domenie .com, jak i pełny akronim (w tym przypadku: CMB.com).

Trzeci przypadek to zupełna niezgodność domeny z brandem.

Czwarty to wykorzystanie subdomeny, czyli rozszerzenia o niższej wartości, niebędącego podstawową, domyślną końcówką w danym regionie.

Piąty – jak wyżej.

Szósty to nieuprawniony skrót.

Siódmy dotyczy złej kolejności wyrazów. Do celów brandingowych marką nie można posługiwać się w swobodny sposób, przestawiając jej człony. Najwyraźniej szefowie China Shenhua uważają inaczej…

Ósmy to, poza nieuzasadnionym dodatkiem do nazwy marki („gc”), wykorzystanie końcówki niezwiązanej z Chinami, a niebędącej .com – domeną o największym prestiżu i międzynarodowej rozpoznawalności.

Przypadek dziewiąty to zbyt długi akronim, złożony z dodatkowych liter, nieodnoszących się bezpośrednio do brandu.

Dziesiąty i ostatni to kompletna pomyłka: akronim nazwy firmy zawiera dodatkową literę i „przystawkę” w formie „LTD”, co może oznaczać ograniczoną odpowiedzialność (ang. limited), ale w gruncie rzeczy nie wiadomo, jakie były intencje twórców adresu.

Na Zachodzie sytuacja wydaje się wyglądać lepiej. Duże podmioty zwykle mają świadomość ścisłych związków między brandem a adresem internetowym. Jednak wśród średnich i mniejszych firm posługiwanie się domenami niezgodnymi z „zasadami sztuki” jest nagminne. Na tym polu dużą rolę do odegrania mają domainerzy, którzy powinni dbać nie tylko o swoje portfolia, ale również o edukację rynku. W ten sposób mogą przyczynić się do wzrostu wartości domen i większego zainteresowania adresami internetowymi na rynku wtórnym.

Tagi: , ,

Tutaj możesz komentować