Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Google wyjaśnia, kto (nie) rządzi internetem

Google wyjaśnia, kto (nie) rządzi internetem

Na swoim kanale YouTube.com Google opublikował film z Vintem Cerfem w roli narratora, który objaśnia, jak działa ICANN i na czym ma polegać przekazanie kontroli nad tą instytucją w ręce społeczności międzynarodowej.

Vint Cerf to jeden z „ojców” sieci www. Razem z Bobem Kahnem zarządzał internetem, gdy był on jeszcze raczkującym projektem amerykańskiego Departamentu Obrony – odegrał m.in. kluczową rolę w opracowaniu protokołu TCP/IP. W tych pracach uczestniczył również Jon Postel, do którego największych zasług należy wymyślenie ogólnej struktury nazw domen. Zaproponował on, aby oddzielać nazwy kolejnych poddomen kropką i układać adresy od domeny najbardziej szczegółowej do najbardziej ogólnej. Postel zarządzał katalogiem, który tłumaczy nazwy mnemoniczne (jak RynekDomen.pl) na adresy IP, czyli ciągi cyfr, wskazujące fizyczną lokalizację strony w internecie.

W 1998 r. na polecenie Białego Domu liderzy społeczności internetowej utworzyli ICANN, Internetową Korporację ds. Nadanych Nazw i Numerów, do której głównych zadań należy wydawanie adresów IP i nazw domen. ICANN jest organizacją non-profit, której zarządzaniem, przynajmniej formalnie, zajmuje się szereg podmiotów – od rządów, przez firmy prywatne, naukowców, inżynierów, po zwykłych internautów. Jednak nadzór nad tą instytucją sprawowany jest przez NTIA, czyli amerykańską Narodową Administrację Telekomunikacji i Informacji, podlegającą amerykańskiemu Departamentowi Handlowemu. Niedawno NTIA ogłosiła plan rezygnacji ze swojego nadzoru nad ICANN i przekazania go w ręce społeczności międzynarodowej.

Cerf w filmiku Google podkreśla, że rząd USA nigdy nie sprawował samodzielnej władzy nad internetem i stara się bronić jego niezależności przekazując funkcje decyzyjne w ręce podmiotów z różnych części świata. Tu oczywiście pojawia się wątpliwość, na ile organizacje międzynarodowe będą faktycznymi zarządcami sieci, a na ile będą one pełnić funkcję techniczną i fasadową. Bo co najmniej od czasów rewelacji Snowdena chyba nikt nie ma wątpliwości, że USA z kontroli nad internetem raczej nie zrezygnuje – można się jedynie zastanawiać, jakimi środkami zamierza ją sprawować.

Tagi: , , , , ,

Tutaj możesz komentować