Jak zostać „zapomnianym” przez Google?
Powstał pierwszy serwis oferujący usługę „bycia zapomnianym”. Forget.me to narzędzie pomagające wypełnieniu wniosku o usunięcie linków z wyników wyszukiwania Google.
Forget.me to prawdopodobnie pierwszy serwis, który przekuł wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w działalność biznesową. W maju ETS orzekł, że Google ma obowiązek usuwać ze swoich wyników wyszukiwania linki, które mogą być kompromitujące dla danej firmy lub osoby. Oczywiście prawo nie działa na zasadzie „widzimisię”, ale przysługuje w określonych okolicznościach po złożeniu wniosku przez zainteresowanych.
Google, o dziwo, zamiast wdawać się w długotrwałą batalię sądową, postanowił dostosować się do wyroku ETS i stworzył formularz umożliwiający obywatelom państw Unii Europejskiej zgłaszania wniosków o wykasowanie z wyników wyszukiwania linków do treści, które stawiają ich w niekorzystnym świetle. Czystka ma dotyczyć jedynie wersji wyszukiwarki działających na obszarze krajów UE.
W odpowiedzi na te zmiany prawne firma Reputation VIP, zajmująca się kontrolą wizerunku w sieci, uruchomiła serwis Forget.me, działający na zasadzie pośrednika między petentem a Google. By skorzystać z usługi, należy podać imię, nazwisko i adres emailowy. Następnie z listy wyników wyszukiwania dla naszego nazwiska wybieramy wynik, który chcemy usunąć. Po wskazaniu odnośnika konieczne jest uzasadnienie prośby. Forget.me oferuje ponad 30 „gotowców”, z których można wybrać odpowiednie wyjaśnienie. Jeśli wolimy samodzielnie umotywować prośbę, lepiej zrobić to dobrze. Jak informuje Reputation VIP, „niepoprawnie skopiowany URL lub źle napisany tekst może przyczynić się do odrzucenia wniosku”. Po zaznaczeniu linku i wprowadzeniu uzasadnienia użytkownicy mogą zgłosić wniosek do Google samodzielnie lub skorzystać z pośrednictwa Forget.me. Po rozpatrzeniu decyzji przez Google serwis wysyła klientom informację o przyjęciu bądź odrzuceniu wniosku. Usługa Forget.me aktualnie jest darmowa, jednak docelowo ma być płatna.
Jak można wyczytać w dziale FAQ na stronie serwisu, prawo do bycia zapomnianym przysługuje osobom fizycznym zamieszkującym na terenie UE. Nie mogą z niego skorzystać firmy ani innego typu marki. Jest również mało prawdopodobne, by Google rozpatrzył pozytywnie wniosek ze strony osoby publicznej, ponieważ naruszałoby to prawo o dostępie do informacji publicznej. To obostrzenie może jednak nie dotyczyć sytuacji, kiedy dana osoba odchodzi ze służby publicznej np. do biznesu.
Wnioski można składać nie tylko w odniesieniu do materiałów tekstowych, ale również zdjęć i nagrań audio-wideo. Pod warunkiem, że dysponujemy prowadzącym do nich URL-em. Akceptacja wniosku nie wiąże się z usunięciem materiału pod zgłaszanym adresem, a jedynie samego linku z SERP. Nie jest też możliwe skasowanie odnośników z list wyszukiwania pozaunijnych wersji Google. Wyjątkiem mogą być kraje stowarzyszone z Unią w ramach EFTA i EOG (np. Szwajcaria czy Islandia), ale na razie nie wiadomo, jak dokładnie uregulowana jest ta kwestia.
Jakie kryteria musi spełniać link, by został usunięty? Według Google jest to możliwe w trzech przypadkach:
– link prowadzi do treści nieadekwatnej do zapytania,
– link prowadzi do treści, które uległy dezaktualizacji,
– link prowadzi do treści stanowiących nadużycie (excessive).
Liczba linków, jakie można zgłosić do usunięcia aktualnie nie jest ograniczona. Niestety nie będziemy mogli dowiedzieć się, czy w przypadku danego nazwiska linki zostały usunięte, ponieważ komunikat informujący o takiej możliwości pojawia się przy wyszukaniu dowolnego nazwiska.
Wyrok ETS nie dotyczy wyłącznie Google, ale obowiązuje również inne wyszukiwarki. Jednak Bing na razie nie wyraziło chęci opracowania własnego mechanizmu przyjmowania zgłoszeń, natomiast Yahoo jest uzależniona od wyszukiwarki Microsoftu, ponieważ korzysta z jej wyników.
Jak na razie prawo do bycia zapomnianym cieszy się sporym zainteresowaniem. Google poinformował, że w ciągu doby od wprowadzenia mechanizmu napłynęło aż 12 tys. zgłoszeń o usunięcie linków. Najwięcej z Niemiec (40 proc.), a następnie z Hiszpanii (14 proc.) i Wielkiej Brytanii (13 proc.).
Tagi: Bing, ETS, Forget.me, Google, prawo do bycia zapomnianym, Reputation VIP, Yahoo