Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


ICANN blokuje sprzedaż 23 nowych domen. Wszystko przez NFT

ICANN blokuje sprzedaż 23 nowych domen. Wszystko przez NFT

ICANN zablokował transfer 23 nowych domen z rejestru UNR do nieujawnionej grupy nabywców. Wszystko przez NFT, które przyznawały nabywcom prawa własności do sprzedanych końcówek w systemie ENS.

Frank Schilling musi zakorkować szampana, którego być może odkorkował po udanej sprzedaży swoich nTLD wiosną zeszłego roku. Były inwestor w ciągu minionych dwóch lat zamienił swoje imperium domenowe na gotówkę, wyprzedając aktywa dużym graczom – GoDaddy, Tucows, a nawet XYZ.

Ostatnim etapem wyjścia z adresowego biznesu była sprzedaż 23 nowych końcówek. W maju zeszłego roku informowaliśmy, że licytacja zakończyła się sukcesem i zasiliła budżet Schillinga kwotą ok. 40 milionów dolarów. Teraz jednak trzeba odwołać to stwierdzenie, ponieważ plany byłego domainera pokrzyżował ICANN.

NFT na TLD, czyli marketingowy niewypał Franka Schillinga

Korporacja Internetowa „zainteresowała się” faktem, że do każdej z domen oferowanych przez Schillinga przypisany był kontrakt NFT. Token przyznawał nabywcy prawa własności do tej domeny w systemie ENS.

Chodzi o blockchainowy odpowiednik DNS działający na bazie Ethereum. Od zeszłego roku platforma stworzona przez Vitalika Buterina wspiera system DNS. Dzięki temu tradycyjne adresy internetowe, a więc także tworzące je rozszerzenia, mogą działać w systemie ENS i być wykorzystywane np. jako portfele kryptowalutowe.

Problem w tym, że TLD, czyli domena najwyższego poziomu, nie stanowi własności. Podobnie jak domena niższego poziomu, czyli nazwa, jest przedmiotem kontraktu dotyczącego jej użytkowania (oczywiście w przypadku TLD i subdomen obowiązują inne zasady). Nabywca rozszerzenia domenowego, tak jak nabywca adresu, może korzystać z praw obsługi TLD na określonych w kontrakcie zasadach. Nie może jednak traktować końcówki domenowej jako własnej.

Tymczasem Schilling, by zwiększyć atrakcyjność swojej oferty w oczach inwestorów, zaoferował im namiastkę własności w postaci NFT. Tokeny były powiązane z każdą licytowaną domeną i przyznawały nabywcy prawo własności do danej końcówki w systemie ENS. W efekcie coś, co z definicji własnością nie jest w środowisku DNS, stawało się własnością w środowisku Ethereum. Frank Schilling, który być może liczył na nieuwagę ICANN, poważnie się przejechał na swojej nieostrożności.

ICANN: TLD nie jest własnością

Korporacja Internetowa, z właściwą sobie powolnością, analizowała aukcję od maja i doszła do wniosku, że nie może zgodzić się na transfer na warunkach zaoferowanych klientom przez Schillinga. ICANN zamieścił na swojej stronie oświadczenie – sygnowane przez sekretarza organizacji Johna Jeffreya i starszą wiceprezes Theresę Swinehart – w którym można przeczytać:

„Materiały marketingowe i inne publikacje powiązane z aukcjami UNR wskazywały, że potencjalni nabywcy uzyskaliby prawa własności lub udziały w TLD. W materiałach tych stwierdzano również, że nabywcy uzyskaliby możliwość kontrolowania całych przestrzeni nazw w danej TLD zarówno w systemie DNS, jak i ENS. Te stwierdzenia skłoniły nas do ustalenia, czy UNR rości sobie władzę w tym zakresie.”

W dalszej części wpisu autorzy jednoznacznie stwierdzają, że TLD nie stanowią własności. Zaznaczają jednak, że emisja NFT nie stanowiła głównego przedmiotu ich niepokoju, wzbudzała jednak wątpliwości co do przeznaczenia tokenów.

W reakcji na interwencję ICANN Schilling zlikwidował NFT, co autorzy wpisu uznali za kontrowersyjny krok, ponieważ tokeny zwiększały wartość oferty, która w efekcie została zubożona już po przeprowadzeniu licytacji.

Analiza sytuacji trwa, a domeny wciąż nie zostały przekazane nabywcom. I nie wiadomo, czy w ogóle to nastąpi, ponieważ sfrustrowani oczekiwaniem kontrahenci mogą zażądać anulowania aukcji, jako argument podając zmianę warunków oferty już po dokonaniu transakcji.

Tagi: , , , , , , , ,

Tutaj możesz komentować