Moz, firma zajmująca się tworzeniem oprogramowania do marketingu internetowego, udostępniła nowe narzędzie do analizy domen pod kątem SEO. Niektóre z oferowanych wskaźników oparte są na autorskiej technologii i nie są dostępne nigdzie indziej.

Od czasu do czasu na rynku domen dochodzi zarówno do transakcji spektakularnych, jak i tajemniczych. Sprzedaż adresu YMCDN.com za blisko 130 tys. dolarów można zaliczyć do obu kategorii. Adres zmienił właściciela za pośrednictwem GoDaddy i obecnie znajduje się na parkingu tej firmy.

Roczna dynamika wzrostu 300 największych TLD wyniosła 3,1 proc. według danych z lipca br. – wynika z ostatniego raportu CENTR. To aż o 2,5 proc. mniej niż w zeszłym roku.

Kary Google nałożone na domenę mogą utrzymywać się przez wiele lat. Również w sytuacji, gdy adres od dawna nie jest wykorzystywany do szkodliwej działalności, a nawet jeśli wygasł i został ponownie zarejestrowany. To ryzyko, które trzeba rozważyć przy zakupie domeny.

„Don't be a traitor” – taki tytuł nosi spot telewizyjny, którym CIRA promuje końcówkę .ca. Rejestr kanadyjskiej ccTLD namawia internautów, by rejestrowali nazwy w domenie krajowej, a nie w „amerykańskiej” .com.

Rejestr domeny .bond ambitnie ocenia potencjał swojej nowej końcówki. Nazwy w tym rozszerzeniu mają kosztować między 800 a 1 tys. dolarów. To stawki standardowe – nie dla adresów premium.

Takie pytanie postawił w twitterowej ankiecie inwestor domenowy Josh Reason. Okazuje się, że domainerzy nie szczędzą środków na dobre nazwy. Najwięcej respondentów oddało głos na wariant odpowiedzi z najwyższym przedziałem kwotowym.

Sierpień nie przyniósł niespodzianek. Najwyższa transakcja ujawniona w tym miesiącu opiewała na kwotę 300 tys. dolarów, stosunkowo skromną, jak na rynek .com. W rankingu non-.com najwyższa stawka zapłacona za nazwę wyniosła 56 tys. dolarów.