Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


ICANN zezwolił na (warunkowe) uwolnienie nazw krajowych w nowych domenach

ICANN zezwolił na (warunkowe) uwolnienie nazw krajowych w nowych domenach

Zarząd Korporacji Internetowej wydał zgodę na dopuszczenie do rejestracji nazw odpowiadających nazwom krajów w nowych rozszerzeniach. Rejestry nTLD starały się o to od 2014 r. Jednak proces może zostać zahamowany przez sprzeciw rządów państw.

Tryby ICANN mielą wolno. Dopiero po trzech latach od pierwszych wniosków o dopuszczenie do rejestracji nazw krajowych zarząd Korporacji Internetowej wydał postanowienie w tej sprawie. Decyzja blokowana była przez GAC (Governmental Advisory Committee), ciało doradcze złożone z przedstawicieli rządów państw, które ma wpływ na niektóre decyzje ICANN.

Wielu członków komitetu nie zgadzało się – i wciąż nie zgadza – na „wolną amerykankę” w zakresie rejestracji nazw odpowiadających nazwom państw w nowych rozszerzeniach. Przyczyną są m.in. względy bezpieczeństwa. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której nazwa „krajowa” zarejestrowana w nowej domenie jest mylnie interpretowana przez internautów jako adres oficjalnej witryny danego państwa. Takie pomyłki mogą mieć szereg następstw niekorzystnych z punktu widzenia interesu danego rządu – od tych z zakresu bezpieczeństwa po kwestie wizerunkowe danego kraju.

Nowe postanowienie wydane przez zarząd ICANN zaleca tej instytucji „podjęcie wszystkich niezbędnych kroków w celu zagwarantowania zgody ICANN dotyczącej uwolnienia domen drugiego poziomu odpowiadających nazwom państw i terytoriów”. Przyzwolenie nie jest jednak bezwarunkowe. Rezolucja stanowi, że ma ono obowiązywać jedynie „w zakresie, na jaki dany rząd wyraził zgodę”. I tu zawarty jest kruczek postanowienia, który sprawia, że „dobre chęci” szefostwa ICANN mogą zostać ograniczone przez sprzeciw rządów.

Niektóre państwa nie wzbraniają się przed dopuszczeniem nazw krajowych do rejestracji. Stany Zjednoczone czy Wielka Brytanie nie stawiają w tej mierze nawet tak często stosowanych ograniczeń jak miejsce pochodzenia abonenta. Jednak przedstawiciele rządów wielu innych krajów domagają się skrupulatnej kontroli wniosków o rejestrację tego typu domen. Stanowiska w tej sprawie zawarte są w bazie danych GAC. Państwa o podejściu w pełni liberalnym są jak na razie nieliczne. Do tej grupy, oprócz wyżej wymienionych, należą: Dania, Finlandia, Holandia, Irlandia, Norwegia, Szwecja, a także Guernsey i Pitcairn.

Możliwości ingerowania w proces rejestracji nazw krajowych domagają się rządy niemal siedemdziesięciu państw. Dziesięć państw zgodziło się dać wolną rękę rejestrom brandowym, ale domagają się notyfikacji w przypadku rejestracji nazw w „otwartych” rozszerzeniach. Większość krajów – w tym Polska – nie wyraziła jeszcze swojego stanowiska w tej sprawie, być może więc „klub liberałów” nieco się powiększy.

Od początku programu nTLD wnioski o możliwość rejestracji nazw krajowych zgłosiło około sześćdziesięciu rejestrów, z których większość to rejestry końcówek brandowych.

Tagi: , ,

Tutaj możesz komentować