Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


„Alternatywne” źródło domen premium, czyli transakcje B2D

„Alternatywne” źródło domen premium, czyli transakcje B2D

W domainingu nazwy zwykle przemierzają drogę od inwestora do klienta końcowego. Zdarza się jednak ścieżka odwrotna – gdy dotychczasowy użytkownik adresu chce spieniężyć swoją własność.

Pod koniec czerwca za 1,2 miliona dolarów sprzedana została domena MM.com. Dwuliterówkę należącą do amerykańskiego providera internetowego kupiła firma zarządzająca chińską giełdą domen 4.cn. Nazwa nie została przeznaczona pod serwis, ale „wywieszona” w internecie z informacją na temat możliwości jej odkupienia. Wszystko zatem wskazuje, że mamy do czynienia z nieczęstą na rynku domen transakcją B2D (business to domainer), czyli „klient końcowy” –> inwestor. Wcześniej z zarejestrowanej w 1994 r. dwuliterówki korzystała firma Minnesota MicroNet, która po sprzedaniu nazwy przeniosła się pod adres MNMicro.net. Nowa domena jest dobrze dopasowana do marki i jako brandowi trudno jej zarzucić mankamenty. Nawet słabsza od dotcomowej końcówka ma w tym przypadku sensowne uzasadnienie. Mimo to trudno mieć wątpliwości, że adres MM.com ma nieporównywalnie większą wartość nie tylko jako domena, ale również jako brand. Powodem migracji firmy MicroNet pod gorszy adres była więc najpewniej potrzeba zastrzyku finansowego.

Przypadek ten uświadamia, że wiele cennych nazw – z nazwami premium włącznie – „kryje się” nie tylko w portfoliach domainerów, ale również u abonentów końcowych, którzy za odpowiednią kwotę mogą się z nimi rozstać i przeprowadzić pod inny adres, nierezygnując z dotychczasowej działalności biznesowej, ani niezmieniając jej profilu. Do takiej sytuacji może dojść np. wtedy, gdy firma-abonent jest pod wpływem presji finansowej i pilnie potrzebuje funduszów.

Zazwyczaj powroty domen z rynku końcowego do puli ogólnej lub bezpośrednio w ręce domainerów kojarzone są głównie z dwiema okolicznościami*:
– abonent nie przedłuża domeny wskutek niedopatrzenia,
– abonent kończy działalność i nie dba o przedłużenie domeny.
W obu przypadkach domena
– zostaje przejęta za pomocą opcji lub
– trafia na listę spadów i zostaje przechwycona lub
– trafia do puli ogólnej.
W razie, gdy domena zostaje „zaniedbana” po zakończeniu działalności firmy lub serwisu, można także starać się o jej odkupienie, co zazwyczaj jest bardziej kosztownym rozwiązaniem niż założenie opcji.

Rzadziej spotykaną sytuacją jest oferta odkupienia domeny od działającego biznesu (złożona przez abonenta lub stronę zainteresowaną zakupem). Powód jest oczywisty: tego typu transakcja zazwyczaj wymagałaby rebrandingu przedsięwzięcia korzystającego z danego adresu. Wyjątkiem jest okoliczność, w której nazwa firmowej domeny jest inna niż marka firmy, ale również sytuacja, w której nazwa wykorzystywana jest pod przekierowanie do adresu docelowego. Na ciekawy przypadek tego drugiego typu trafiłem zupełnie incydentalnie, sprawdzając dwuliterówkę „mi” w różnych ccTLD, ale sprawa wymaga krótkiego wprowadzenia.

W kwietniu br. chiński producent urządzeń mobilnych XiaoMi kupił domenę Mi.com za 3,6 miliona dolarów. Domena miała posłużyć jako międzynarodowa wersja brandu, łatwiej „przyswajalna” dla niechińskojęzycznych klientów. Kilka dni temu pojawiły się pogłoski, że spółka skupuje nazwę „mi” również w innych rozszerzeniach za pośrednictwem firmy Mark Monitor, zajmującej się ochroną brandów. Wiadomo, że zakupione zostały m.in. domeny Mi.co.za, Mi.co.uk i Mi.co.id – pierwsza za 2, druga za 14, a trzecia za 60 tys. dolarów. To nie pomyłka. Adres brytyjski zmienił abonenta za niższą stawkę niż indonezyjski. Powodem tego mogła być zwyczajna niewiedza. Indonezyjski abonent Mi.co.id mógł być lepiej zorientowany w realiach rynku wschodnioazjatyckiego i skojarzyć nazwę z firmą XiaoMi. Taka informacja mogła natomiast umknąć abonentowi z UK.

W kontekście powyższego „wypadało” sprawdzić, co kryje się pod nazwą „mi” w rozszerzeniu .pl. I tu niespodzianka. Domena Mi.pl przekierowuje na adres… MI-sklep.home.pl. Znajduje się pod nim serwis wydawnictwa muzycznego Musica Iagellonica. Nie znam przyczyn, dla których wydawnictwo funkcjonuje pod tak niewygodnym z punktu widzenia internauty i nieatrakcyjnym z punktu widzenia marketingu adresem. Nawet jeśli w przypadku tej firmy kwestie „domenowego piaru” nie mają istotnego znaczenia, to trudno zrozumieć, dlaczego wydawnictwo zastąpiło świetną dwuliterówkę w polskiej TLD niezręczną „kobyłą”. Pozostawiamy tę kwestię nierozstrzygniętą, bo z punktu widzenia domainingu ciekawszy jest inny aspekt sprawy.

Wiele cennych cennych zarejestrowanych jeszcze w czasach „prehistorii” domainingu znajduje się w posiadaniu małych i średnich firm, a także abonentów niebiznesowych. Dla tego typu podmiotów, które mają ograniczoną możliwość rozwoju, marketingowa wartość domeny może być znacznie mniej istotna niż dla wielu innych klientów, np. krajowych lub międzynarodowych korporacji, wchodzących na nowe rynki lub do nowych branż. W tej sytuacji odzyskanie domeny z rynku końcowego może okazać się interesującym źródłem zarobku. Zarówno dla podmiotu sprzedającego cenną nazwę, nawet przy uwzględnieniu kosztów rebrandingu, jak i dla brokera pośredniczącego w transakcji lub inwestora odkupującego adres w celu jego późniejszej odsprzedaży nieznanemu jeszcze nabywcy.

I choć tego typu okazje nie leżą na ulicy, często wymagają starań, negocjacji i przemyślanej strategii, to w niektórych przypadkach mogą przynieść zaskakujący zysk. Załóżmy bowiem, że wydawnictwo Musica Iagellonica nie przywiązuje większej wagi do domeny Mi.pl i zdecydowałoby się ją odsprzedać za kwotę XXXX PLN. Gdyby niebawem koncern XiaoMi zdecydował się wejść na rynek polski i promować swój brand jako Mi.pl, wartość dwuliterówki mogłaby wzrosnąć co najmniej kilkukrotnie.

Transakcje B2D zapewne nie są przyszłością domainingu, ale nie wszyscy abonenci domen premium są „długowieczni” i nie wszyscy znają prawdziwą wartość adresów internetowych. Skoro zupełnie przypadkiem udało mi się trafić na domenę, która sprawia wrażenie zaniedbanej perełki, być może przy lepszym „riserczu” dałoby się znaleźć całkiem sporo podobnych okazji?

*Do rzadszych sytuacji można zaliczyć przypadki, kiedy domeny wchodzą w skład masy upadłościowej firmy lub przypadki kradzieży, które jednak najczęściej kończą się przed sądem i powrotem nazwy do abonenta

Tagi: , , , , , , , , ,

Tutaj możesz komentować