Rynek domen rośnie! Jak wyglądają perspekty na najbliższe lata?
Jaki jest udział SEDO w polskim rynku wtórnym domen? Czy pośredniczycie w wielu transakcjach .pl?
Patrycja Król: Liczba polskich domen sprzedawanych przez platformę Sedo, rośnie powoli, ale konsekwentnie. Notujemy też coraz większą liczbę zapytań o adresy z końcówką .pl. Co istotne, pochodzą one od klientów zarówno z Polski, jak i zagranicy. To ważny sygnał, że domeny .pl stają się ważne również dla firm zagranicznych. Oczywiście ilość transakcji z polską ccTLD nie jest porównywalna z segmentem .com, ale za to domeny .pl często są sprzedawane za wyższe stawki w porównaniu z cenami nazw z globalnymi końcówkami. Kilka przykładów: w maju 2013 r. garnki.pl zmieniły abonenta za 12 650 euro, na początku tego roku domena choinki.pl została sprzedana za 13 000 euro, inna, poufna transakcja opiewała na kwotę 26 000 dolarów. Niestety w przypadku sprzedaży domen .pl stopień poufności jest bardzo wysoki. Mniej więcej dwóch trzecich transakcji nie wolno nam ujawniać. Mam nadzieję, że z czasem kontrahenci obniżą swoje wymagania dotyczące dyskrecji.
Jak oceniasz sytuację polskiego rynku wtórnego na tle rynków zagranicznych? Działacie w ponad 25 krajach, więc macie dobry punkt odniesienia.
PK: Liczba transakcji domen .pl jest całkowicie porównywalna z liczbą sprzedaży nazw w innych znaczących końcówkach, takich jak rosyjska .ru czy chińska .cn. Jeżeli uwzględni się wielkości krajów, oznacza to, że polski rynek ma się naprawdę dobrze! Oczywiście nasi klienci sięgają przede wszystkim po domeny .com, ale w przypadku polskich witryn internetowych największym zainteresowaniem cieszą się nazwy z rozszerzeniem .pl. Wśród firm zwiększa się świadomość wartości domen .pl, co znajduje odzwierciedlenie w rosnącej liczbie otrzymywanych przez nas zapytań. Sprawa jednak często rozbija się o różnice w wyobrażeniach cenowych między zainteresowanym i sprzedawcą. Stawki proponowane przez sprzedawców są zazwyczaj rozsądne i odpowiadają szacunkom uzyskanym za pomocą naszych narzędzi cenowych, z których sprzedawcy na Sedo mogą korzystać bezpłatnie. Jednak niektórzy kupujący wciąż przypisują zbyt niską wartość domenom .pl. Mimo to widzę duży potencjał w polskim rynku internetowym i w domenach .pl, ponieważ gospodarka internetowa w Polsce już w tej chwili rozwija się bardzo dynamicznie, a to – w konsekwencji – wzmocni rynek domen.
Marka SEDO kojarzona jest nie tylko z giełdą, ale również parkingiem domen. Jednak ten segment branży zdaje się cieszyć mniejszym zainteresowaniem w ostatnich latach ze względu na niskie zyski z reklam. Czy parkingi domen wciąż mają coś ciekawego do zaoferowania swoim klientom i rozwijają swoją ofertę?
PK: W ostatnim czasie parkingi domen stanowiły pewne wyzwanie dla branży. Na rynku pojawili się nowi konkurenci, technologia parkowania przeszła wiele zmian. Jednak nasz zespół szybko uporał się z trudnościami, tworząc jeszcze silniejszą sieć reklamodawców i w efekcie zapewniając naszym klientom najwyższe dochody spośród operatorów parkingów. Obecnie znowu jesteśmy liderem w dziedzinie parkowania domen, co jest widoczne m.in. w wynikach dziennych ruchu internetowego. Ze zmian, jakie wprowadziliśmy, wymieniłabym m.in. dodanie nowych szablonów, zoptymalizowanie istniejących oraz pozyskanie nowych dostawców reklam, w celu zwiększenia przychodów naszych klientów. W dalszym ciągu udoskonalamy nasze rozwiązania: stale testujemy szablony w celu ich ulepszenia, a nasza maszyna decyzyjna na zasadzie „1/2-click” wybiera najlepszy szablon dla każdej domeny, co daje efekt w postaci zwiększenia zysku z domeny średnio o 15 proc. Ponadto dodaliśmy więcej szablonów mobilnych, ponieważ ruch mobilny stanowi jedną trzecią globalnego ruchu w internecie, oraz nowe, dodatkowe formaty jak zero-click. W przyszłości kluczem będzie podejście holistyczne. Przez integrację parkowania z rynkiem efektywniej spożytkowujemy aktywność każdego użytkownika, niezależnie od tego, czy zamierza coś kupić, czy nie. Firmy parkingowe, zwłaszcza te nowe, będą potrzebować silnego i zdywersyfikowanego modelu biznesu. Taki właśnie jest model Sedo, który nieustannie udoskonalamy, adaptując się do zmian na rynku i odpowiadając na zapotrzebowanie naszych klientów.
W jaki sposób staracie się dotrzeć do klientów końcowych? Jak wiadomo, nie jest z tym łatwo, szczególnie że dla wielu potencjalnych nabywców domeny to wciąż towar nieco „abstrakcyjny”.
PK: Dokonujemy aktualizacji i zmian w celu polepszenia jakości naszych usług dla wszystkich klientów – od osób sprzedających i parkujących domeny, przez klientów końcowych, po partnerów i nowych rejestratorów gTLD. Sprawiliśmy, że platforma Sedo stała się znacznie bardziej przyjazna dla klientów końcowych i już planujemy kolejne udoskonalenia na tym polu. Wpłyną one na zwiększenie liczby sprzedaży, a zatem większe zyski dla sprzedawców wystawiających swoje domeny na Sedo. Dodam też, że nawiązujemy współpracę z przyszłymi operatorami nowych gTLD w celu obsługi aukcji w okresie sunrise i landrush oraz dla domen premium, a także dystrybucji nazw premium w sieci SedoMLS.
Nie padło jeszcze pytanie dla inwestorów chyba najważniejsze: o trendy sprzedażowe. Złote lata mamy chyba za sobą, ale czy bezpowrotnie? Domainerzy zastanawiają się też, jak końcówki .com i ccTLD zniosą konkurencję ze strony nowych domen.
– Gdy nowe końcówki staną się powszechnie wykorzystywanym standardem, internet nie będzie już tym, czym jest dzisiaj – mówi Patrycja Król z Sedo
Jakie są prognozy Sedo dla nowych domen? Czy będziemy mieć do czynienia z powolnym wzrostem, czy raczej szybko rosnącą „bańką spekulacyjną”?
PK: Nowe gTLD zapowiadają początek nowej ery: każdy, kto chce oferować jakieś treści w internecie, odgraniczając się przy tym od konkurentów, niebawem będzie miał taką możliwość. Dla firmy, która spóźniła się na rejestrację dobrej nazwy z popularną TLD, jak .com lub .de, to szansa na zapewnienie sobie cennego „kawałka gruntu”. W długoterminowym ujęciu nowe TLD mają gigantyczny potencjał inspirowania innowacji, a tym samym tworzenia nowych modelów biznesu i nowych rynków. Warto przy tym śledzić poczynania czołowych firm branży IT. Wiemy na przykład, że Google stara się m.in. o końcówki .docs i .youtube. Pewne jest jedno: gdy nowe końcówki staną się powszechnie wykorzystywanym standardem, internet nie będzie już tym, czym jest dzisiaj
Które z nowych końcówek mają szansę na sukces?
PK: Domeny najwyższego poziomu udowadniają swoją wartość, jeżeli od momentu pojawienia się na rynku wykazują stały przyrost. Na wyniki finansowe domeny mają wpływ strategie rynkowe rejestratora, np. „liberalna”, jak w przypadku .com, lub restrykcyjna, jak w przypadku .cn. Nowe koncówki tylko wtedy będą cenne, gdy zaakceptują je internauci, którzy będą poszukiwać treści na stronach z adresami w nowych domenach. Gdy mamy do czynienia z deficytem nazw w danej domenie, który dodatkowo idzie w parze z jej popularnością, wówczas rozwija się rynek wtórny. Z naszego doświadczenia wynika, że dobrą metodą oszacowania wartości nowej domeny – np. .mobi, .me, .co lub .asia – w danym momencie są aukcje. Nasze statystyki wskazują na to, że nowe TLD mogą odnieść spory sukces, ale .com i domeny ccTLD są dla użytkowników końcowych i firm najodpowiedniejsze. Czy po wprowadzeniu nowych TLD ten układ sił ulegnie zmianie? Jest to możliwe, ale z pewnością niełatwe. Za każdą nową TLD kryje się jakaś grupa interesu, dla której ta domena ma wartość. Jednak nie w każdym przypadku tę wartość uda się przekuć w zysk. Przykładowo przypisana branży turystycznej końcówka .travel nie zdobyła dużej popularności. Z drugiej strony, nawet końcówki takie jak .sucks, które na pierwszy rzut oka mogą wydać się niepoważne, mają pewien potencjał. Wiele marek w celu ochrony wizerunku będzie rejestrować swoje nazwy w kombinacji z tego typu rozszerzeniami. Dla przykładu – McDonald’s przegapił www.mcdonaldssucks.com i można domniemywać, że już nie popełni podobnego błędu. Zanim zawyrokujemy o wartości nowej końcówki, poczekajmy, jaką strategię marketingową będzie realizować jej operator.
Rozmawiał Przemysław Ćwik
Tagi: .pl, aukcje domen, parking domen, Sedo