Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Licencja na domenę? To może być kosztowny błąd!

Licencja na domenę? To może być kosztowny błąd!

Firmy, które udzielają innym podmiotom licencji na posługiwanie się swoją marką w tym rejestrację domeny, mogą pożałować tej decyzji. Adres nie będzie łatwy do odzyskania na drodze arbitrażu.

Andrew Allemann poruszył ciekawą kwestię na łamach serwisu DomainNameWire.com. Chodzi o częstą praktykę związaną z udzielaniem licencji na korzystanie z zarejestrowanego znaku towarowego. Dotyczy ona sytuacji, w których właściciel brandu nawiązuje współpracę z innym podmiotem, np. w zakresie produkcji lub dystrybucji swoich towarów. Często są to umowy transgraniczne, z podmiotami, które mają reprezentować markę w innym kraju.

W wielu przypadkach partner marki rejestruje jej nazwę, np. w domenie ccTLD przypisanej krajowi lub regionowi, w którym działa. W pewnym momencie współpraca między marką a licencjonowanym partnerem może się zakończyć. Jednak domena pozostaje w rozporządzeniu podmiotu, który zarejestrował ją w okresie trwania umowy licencyjnej i w ramach dozwolonych przez licencję.

Jeśli właściciel trademarku będzie chciał ją odzyskać, może napotkać na nieoczekiwane problemy. Były partner zapewne nie będzie chciał się łatwo rozstać z adresem. Z kolei arbitraż nie daje gwarancji przejęcia nazwy. Bardziej prawdopodobne jest orzeczenie niekorzystne dla właściciela brandu.

UDRP nie pozwoli na przejęcie domeny zarejestrowanej w dobrej wierze

Allemann twierdzi, że z tego typu sytuacjami spotka się często. Jako niedawny przykład podaje przypadek spółki Stall & Dean Manufacturing Co., producenta odzieży sportowej. Firma udzieliła licencji na korzystanie z jej trademarku spółce EFF, ale po pewnym czasie współpraca została zakończona. EFF zarejestrowała w tym czasie domenę StallAndDean.com, z której korzystała przez okres partnerstwa.

Adres był dostępny, ponieważ właściciel brandu – jak zaznacza Allemann – jest przedsiębiorstwem działającym w starym stylu, które nie zadbało odpowiednio wcześnie o zabezpieczenie domeny. Po zakończeniu współpracy EFF nie była jednak skora do przekazania adresu. W efekcie spółka Stall & Dean wszczęła postępowanie UDRP przeciwko EFF, by przejąć domenę. Arbitrzy odrzucili jednak skargę, uznając, że nazwa została zarejestrowana przez EFF w dobrej wierze w ramach umowy licencyjnej.

Jeśli nawet EFF obecnie używa adresu w złej wierze – choć arbitrzy bynajmniej nie doszli do takiego wniosku – to jednak nie został on z takich pobudek zarejestrowany. By wygrać postępowanie UDRP, „powód” musi wykazać zarówno to, że domena została zarejestrowana w złej wierze, jak i to, że jest w taki sposób używana – a taka sytuacja w tym przypadku nie zachodzi.

Domenę powinien kontrolować właściciel brandu. Warto też pomyśleć o rejestracjach prewencyjnych

W podobnej sytuacji może być wiele firm, które udzielają zewnętrznym partnerom licencji na posługiwanie się brandem, w tym rejestrację domeny. Sytuacja jest szczególnie kłopotliwa, gdy główny adres firmy – innymi słowy: najbardziej wartościowy z wizerunkowego punktu widzenia – trafia w obce ręce. Dlatego domena zawsze powinna znajdować się pod kontrolą właściciela zarejestrowanego znaku towarowego. Warto też pomyśleć o prewencyjnej (defensywnej) rejestracji brandu w najważniejszych rozszerzeniach, zarówno gTLD, jak i ccTLD – w zależności od rynków, na których działa firma. W taki sposób, by adresów nie mogły ich przejąć inne firmy lub cybersquatterzy.

Tagi: , , , , , ,

Tutaj możesz komentować