ICANN ostrzega przed domenami blockchainowymi
Na blogu ICANN pojawił się wpis wymierzony w domeny blockchainowe. To już drugi w ostatnim czasie przypadek instytucjonalnej krytyki alt-rootowych końcówek – po niedawnym raporcie Microsoftu.
Niedawno informowaliśmy o raporcie firmowanym przez Microsoft, w którym koncern uznał domeny blockchainowe za „kolejne duże zagrożenie”. Gigant uderzył w końcówki alt-rootowe z dużego kalibru, podkreślając, że adresy na bazie łańcucha bloków są pozbawione odgórnej kontroli i są chętnie wykorzystywane do działań przestępczych, a w dodatku zapewniają ich dysponentom wysoki poziom anonimowości.
Teraz głos w sprawie kryptodomen zabrał również ICANN. Alain Durand, główny technolog Korporacji Internetowej, zamieścił na jej blogu wpis zatytułowany „Nabywco, uważaj: nie wszystkie domeny są równe”. Jak łatwo się domyślić, komentarz jest nieprzychylny w stosunku do alternatywnych końcówek, jednak krytyka ma charakter znacznie łagodniejszy niż w przypadku raportu Microsoft.
Durand nie pisze ani słowa na temat cyberprzestępczości, anonimowości czy braku państwowego nadzoru nad kryptodomenami. Zwraca jedynie uwagę na możliwość popełnienia pomyłki przez klientów – abonentów zaopatrujących się w adresy. Chodzi w szczególności o to, że coraz więcej akredytowanych przez ICANN rejestratorów obok tradycyjnych domen DNS oferuje adresy oparte na blockchainie. Tak jest m.in. w przypadku firmy Namecheap, która niedawno wprowadziła do swojej oferty końcówki działające na blockchainie Handshake.
Autor zwraca uwagę, że w przypadku tego typu ofert rejestratorzy wyświetlają zwykle zapisany drobnym drukiem „disclaimer” informujący o niekompatybilności danej końcówki z systemem DNS. W niektórych przypadkach tego typu ostrzeżenia są „rozmiękczone” sugestią, że ów stan niezgodności jest przejściowy. Durand zaznacza jednak, że takie ujęcie sprawy może być mylące dla konsumenta. Podkreśla też, że domeny niekompatybilne z DNS do funkcjonowania w ekosystemie DNS wymagają specjalnego mostu technologicznego.
W praktyce oznacza to konieczność zainstalowania określonego oprogramowania, np. wyszukiwarki z odpowiednim rozszerzeniem lub odpowiednich plug-inów, bądź skonfigurowania systemu w taki sposób, by wykorzystywał określony resolver DNS, umożliwiający połączenie z blockchainem Handshake, Ethereum lub innym.
Durand przypomina też, że systemy alt-rootowe nie są niczym nowym, choć w ostatnim czasie zyskują na popularności. Poza Handshake i Ethereum na rynku od lat działają m.in. Sun Microsystem Network Information Service (NIS) i Digital Object Architecture (DOA). Jednak przywoływanie tych rozwiązań w kontekście kryptodomen wydaje się dość dziwne, ponieważ oba projekty mają zupełnie inny charakter, inny cel i inne ambicje niż domeny blockchainowe.
Twórcy kryptodomen, zwanych też dTLD (decentralized top level domains), często podkreślają ich zdecentralizowany, anonimowy, własnościowy i „wolnościowy” charakter, który ma stanowić globalną alternatywę dla scentralizowanego systemu DNS.
Tagi: Alain Durand, alt-root, blockchain, Digital Object Architecture, DNS, DOA, domeny blockchainowe, dTLD, Ethereum, Handshake, ICANN, kryptodomeny, Microsoft, NIS, Sun Microsystem Network Information Service