Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domenowa burza mózgów. O możliwościach serwisu Domainr.com opowiada Eric Case

Domenowa burza mózgów. O możliwościach serwisu Domainr.com opowiada Eric Case

Domainr.com to najbardziej zaawansowana spośród obecnie dostępnych na rynku wyszukiwarka domen z mechanizmem autopodpowiedzi nazw i końcówek. O zasadzie jej działania opowiada Eric Case, współtwórca i współwłaściciel serwisu.

ericCo jest innowacyjnego w waszej wyszukiwarce domen? Na rynku dostępnych jest wiele narzędzi do wyszukiwania adresów z opcją podpowiedzi nazw i końcówek.

Eric Case: Zaczęliśmy tworzyć Domainr.com w 2008 r. Wówczas w internecie nie było ani jednej wyszukiwiarki, która udostępniałaby sugestie nazw w połączeniu z wszystkimi dostępnymi końcówkami. Przykładowo, gdy szukasz wolnych adresów w serwisie swojego rejestratora, uzyskasz wyniki dla końcówek obsługiwanych przez tego rejestratora – ale nie dla końcówek ccTLD czy nTLD, których ta firma nie ma w ofercie.

To podobnie jak w przypadku wyszukiwarek lotów. Gdy szukasz lotów na stronie Lot.com, otrzymasz listę lotów obsługiwanych przez tę firmę lub sieć jej partnerów, ale już nie loty obsługiwane przez konkurencję. Dlatego na rynku pojawiły się uniwersalne wyszukiwarki lotów, takie jak Kayak czy Hipmunk, które umożliwiają znalezienie połączeń niezależnie od linii.

Tworząc Domainr, wyszukaliśmy rejestratorów dla każdej z domen najwyższego poziomu, a także domen drugiego poziomu. Wzięliśmy pod uwagę zarówno końcówki krajowe, jak i generyczne oraz instytucjonalne, nawet takie, które są objęte ograniczeniami rejestracyjnymi. Uwzględniliśmy je w  naszym systemie podpowiedzi, w którym zamieszczamy również linki do rejestratorów poszczególnych TLD.

Naszym celem było stworzenie wyszukiwarki, która nie ma ślepych zaułków. Dlatego, jeśli np. użytkownik zainteresuje się nazwą powiązaną z rozszerzeniem .edu, przekierowujemy go na stronę Educause, operatora tej końcówki, gdzie można uzyskać informacje na temat warunków rejestracji nazw w tej domenie.

W 2008 r. mieliśmy pomysły na szereg innych serwisów i aplikacji mobilnych. Wiedzieliśmy, że te projekty wymagają własnych adresów i stron internetowych. Dlatego postanowiliśmy stworzyć narzędzie do namingowej burzy mózgów.

Wówczas nie było jeszcze nowych domen, a jedną z najlepszych – najłatwiejszych i najtańszych – opcji na znalezienie atrakcyjnego adresu dla wielu projektów były domain hacki. Przykładowo, Instagram znalazł swoją nazwę i pierwotną domenę Instagr.am za pośrednictwem naszego serwisu.

W 2008 r. większość rejestratorów nie obsługiwała tej armeńskiej TLD, ale twórcy Instagrama, dzięki nam, mogli bez problemu ustalić, że rozszerzenie to jest dostępne do rejestracji i zarejestrować w nim nazwę za pośrednictwem jednej z naszych partnerskich firm rejestracyjnych.

domainr

Czy Domainr.com adresowany jest w pierwszym rzędzie do końcowych użytkowników domen, firm, a może inwestorów? Myślisz, że wasze narzędzie może pomóc domainerom w inwestycjach?

EC: Podobnie jak to jest w przypadku wielu przedsięwzięć, z początku tworzyliśmy Domainr.com dla nas samych. Dzięki temu mogliśmy o wiele łatwiej znaleźć brandy – i powiązane z nimi adresy www – dla innych naszych projektów. Potem pokazaliśmy serwis kilku przyjaciołom z San Francisco, a oni zaczęli go używać do swoich własnych projektów.

Generalnie więc naszymi głównymi odbiorcami są przedsiębiorcy, twórcy, ludzie „majstrujący” przy rozmaitych projektach ubocznych – osoby, którzy rozwijają kreatywne przedsięwzięcia i poszukują dla nich nazw.

Co do domainerów, to w zasadzie nie jest to grupa, którą dobrze znamy lub którą analizowaliśmy. Założyliśmy, że inwestorzy już stworzyli własne narzędzia do badania trendów i pozyskiwania domen.

Jak zdołaliście wypromować waszą wyszukiwarkę i kto korzysta z niej obecnie? Nie zabiegacie o rozgłos, a jednak całkiem nieźle sobie radzicie na rynku.

EC: Formalnie rzecz biorąc, nigdy nie promowaliśmy naszego serwisu w tradycyjnym sensie tego słowa. Domainr urósł niemal wyłącznie dzięki poczcie pantoflowej. Gdy uruchomiliśmy witrynę, wszyscy trzej – twórcy tego przedsięwzięcia – zamieściliśmy na jego temat posty na Twitterze i to tyle. Nawiasem mówiąc Twitter w 2008 r. był znacznie mniej popularny niż współcześnie. Po pewnym czasie niusy na nasz temat pojawiły się w Hacker News i Reddit. Dodatkowo trafiliśmy na łamy rozmaitych blogów poświęconych projektowaniu stron, które uwzględniały Domainr na listach najlepszych narzędzi do wyszukiwania domen.

Poza prowadzeniem serwisu przeznaczonego dla konsumentów, czyli Domainr.com, udzielamy komercyjnego dostępu do naszego API: http://domainr.build – zarówno dla niezależnych deweloperów, jak i dużych firm. W celu promocji tego narzędzia pojawiamy się na rozmaitych wydarzeniach branżowych, takich jak konferencje ICANN czy NamesCon.

Nie pogubiliście się w zalewie wyrazów i nowych końcówek? Wasz silnik uwzględnia nie tylko wszystkie TLD, ale również różne języki. Jak radzicie sobie z tą rozmaitością?

EC: Mechanizm automatycznych podpowiedzi, zawarty w naszym algorytmie wyszukiwania, opiera się m.in. na wzajemnym powiązaniu semantycznym domen, np. .cafe i coffee. Uwzględnia również znaki narodowe, więc domeny IDN są automatycznie tłumaczone na swoje odpowiedniki ASCII/punycode. Co do mechanizmu sugestii w obszarze innych języków, obejmuje on na razie jedynie końcówki TLD, nie same nazwy. Dlatego obecnie Domainr nie wspiera synonimów w wielu językach. Być może kiedyś uda nam się rozwiązać ten problem.

Jakie są wasze plany na rozwój? Zamierzacie się skupić na rozwoju wyszukiwarki czy myślicie o poszerzeniu swojej działalność na inne obszary?

EC: Zaprojektowaliśmy Domainr i rozwijaliśmy jego funkcje z myślą o tym, byśmy mogli zarządzać tym serwisem jako naszym projektem ubocznym. Dlatego nie mamy zaawansowanych planów dotyczących jego rozwoju. Zawsze trzymaliśmy się polityki „rób jedno, ale dobrze”.

Jak oceniasz obecną sytuację i perspektywy rozwoju dla rynku domen, zarówno wtórnego, jak i pierwotnego?

EC: Program nTLD zainicjował wiele zmian, którymi jesteśmy podekscytowani. Największym wyzwaniem dla rejestrów nTLD jest świadomość konsumencka. Operatorzy nowych końcówek będą musieli zwiększyć swoje wysiłki w celu zwiększenia rozpoznawalności i popularności tego segmentu rynku.

Co do rynku wtórnego – bardzo byśmy chcieli, by domeny dostępne na nim były tak łatwe do nabycia, jak te na rynku pierwotnym. Dlatego podjęliśmy współpracę z takimi usługodawcami, jak DomainAgents, Uniregistry Market czy BuyDomains. Obsługują oni przyjazne dla użytkownika platformy sprzedażowe, na których można w łatwy sposób zakupić pożądany adres. W idealnym wariancie rynki pierwotny i wtórny powinny być nierozróżnialne.

—————

ROZMOWA W WERSJI ORYGINALNEJ

What’s innovative about your search engine? There are many search tools that suggest names or TLDs, in what ways does your device surpass them?

Eric Case: Our inspiration for building Domainr back in 2008, was the realization that there wasn’t a single search box on the web that returned results for the entire TLD namespace. For example, if you search for domains at your favorite registrar, you’ll only see search results for the TLDs they support, but not for the longer tail of ccTLDs or new gTLDs they don’t support.

It’s similar to searching for flights: if you search for flights on lot.com, you’ll see results for their routes (and their network partners), but not competing airlines. So universal flight search products appeared—e.g. Kayak, Hipmunk—to let travelers find flights across all the airlines.

We did the work to track down supporting registrars (or information sites) for every TLD and SLD—all countries, generics, educational, etc., even if they had registration restrictions—and our site links to all of them. Our goal was for the search engine to not having any dead-ends: e.g. if you come across a .edu domain you’d like, then you can click through to Educause and learn about their accreditation process.

Back in 2008 we had ideas for a number of other web and mobile app projects, and knew these projects would all need names and websites, so we ended up building a name-brainstorming tool.

And at the time, the new generics hadn’t launched yet and domain hacks were the best—easiest to register, least expensive—starting point the sorts of projects we had in mind. (e.g. Instagram found their name and original domain—instagr.am—on our site).

Most registrars in 2008 probably didn’t support Armenia’s TLD, but the Instagram founders were able to easily discover that it was available, and register it from one of our registrar partners.

Is Domainr.com primarily for end users, companies or domainers? Do you think it can help domainers with their investments?

EC: Like many entrepreneurial projects, we initially built it for ourselves because it fulfilled our immediate need to name (and find domains for) our other projects. We showed it to a few friends here in San Francisco, and they started using it for their own projects.

So it’s definitely targeted at entrepreneurs, creators, and side-project tinkerers — people who make creative things, and need to find names for them.

Regarding domainers, it’s actually not a demographic we know much about or have explored. We assumed that they’ve already built their own tools for researching trends and domains.

How did you manage to market your tool and which companies are using it nowadays? You’ve been keeping a rather low profile, yet you’ve been quite successful.

EC: We’ve never formally marketed Domainr in the traditional sense—it’s grown exclusively via word-of-mouth. When we launched it, the three of us posted about it on our Twitter accounts (Twitter was still very small back in 2008), and that’s about it. Over time, people have posted it on Hacker News and Reddit, and various design and webdev blogs have included it in their lists of, „best tools for finding domain names,” etc.

Separate from the consumer site (domainr.com), we do provide commercial access to the Domainr API (http://domainr.build/) for both independent developers and larger companies—to market it, we’ve attended industry events like the semi-annual ICANN conferences and NamesCon.

Aren’t you getting lost in the abundance of words and TLDs? How do you cope with language barriers? On which languages, apart from English, does your engine operate?

EC: Our search algorithm handles TLD auto-suggestion, and we maintain an internal mapping of which TLDs are related to each other, like .cafe and .coffee. It also handles all character sets, so IDN domains are automatically translated to their ascii/punycode equivalents. As for language-specific suggestion, our service currently only does suggestion for TLDs (right of the dot), not domains left of the dot. So synonyms in multiple languages aren’t yet something we support. Perhaps someday.

What are your plans for progress? Are you going to stick to developing your search engine or you’re thinking of growing to other fields of domain or other type of business?

EC: We’ve always designed and prioritized Domainr’s features and functionality to be manageable as a side project of ours, so we don’t currently have plans to evolve it dramatically. Our intention for it has always been to, „do one thing well.”

What’s your view on contemporary domain market, both primary and secondary? Where is it headed and how will it evolve?

EC: Thanks to the launch of all the new gTLDs, there’s a lot of change happening, which we’re excited to see. The biggest challenge for the new gTLD registries is consumer awareness, so they’ll need to ramp up their marketing to make people more aware of them.

Regarding the secondary market, we’d love to see aftermarket domains be as portable and easy to acquire as primary-market domains. Thus we’ve partnered with services like DomainAgents, the Uniregistry Market, BuyDomains, etc., who have user-friendly platforms for purchasers to bid on aftermarket domains. Ideally the primary and secondary markets would be indistinguishable.

Tagi: , ,

Tutaj możesz komentować