Nowe domeny z ponad 80-proc. wskaźnikiem odnowień?
80-proc. wskaźnik odnowień to wartość nieosiągalna dla większości rejestrów. Taki odsetek przedłużeń adresów prognozuje jednak szef Donuts na łamach CircleID.com.
Paul Stahura, założyciel i dyrektor wykonawczy Donuts, na łamach branżowego serwisu CircleID.com analizuje czynniki wpływające na poziom odnowień nazw. Jak twierdzi, „jeśli wskaźnik rejestracji odzwierciedla apetyt konsumentów, to wskaźnik przedłużeń odpowiada konsumenckiej satysfakcji”. Zdaniem Stahury na odsetek odnowień adresów www wpływają następujące czynniki:
– wiek i rozmiar TLD,
– wartość semantyczna zarejestrowanych nazw,
– cena,
– demograficzny i geograficzny rozkład rejestrantów.
Stahura twierdzi, że w odniesieniu do każdego z tych czynników końcówki Donuts mają silną pozycję. Najlepsze nazwy w danej TLD są rejestrowane na samym początku. Dlatego w pierwszym roku po uwolnieniu danej końcówki większość adresów w niej zarejestrowanych będzie dostatecznie wartościowa, by ich abonenci chcieli je odnowić. Stahura przywołuje tu przypadek domeny .co, która osiągnęła współczynnik 92 proc. odnowień dla pierwszych 100 tys. zarejestrowanych w niej nazw.
Dodatkowo szef Donuts argumentuje, że większość nazw zarejestrowanych w domenach generycznych to mocne, krótkie brandy lub frazy odnoszące się do danej dziedziny, np. fotografii w przypadku .photography (przy okazji nadmienia, że w tej domenie znajduje się już ponad 20 proc. stron z aktualizowaną zawartością – wzrost o 14 proc. w stosunku do końca czerwca). Sugeruje to, że abonenci tych domen są albo klientami końcowymi, którzy nabyli adres pod konkretny biznes, albo inwestorami, oczekującymi wzrostu wartości danej nazwy w perspektywie długoterminowej.
Stahura zwraca też uwagę na zależność między cenami utrzymania domen a poziomem ich odnowień. Nazwy o wysokiej cenie rejestracji i identycznej z nią cenie przedłużenia mają wyższy wskaźnik odnowień. Klient bowiem, rejestrując nazwę na takich warunkach, decyduje się na większe obciążenie finansowe, a zatem jego wybór jest bardziej świadomy.
W końcu prezes rejestru podkreśla, że adresy w domenach Donuts posiadają rozproszoną bazę abonentów, co eliminuje ryzyko porzucenia dużej grupy nazw w efekcie „dezercji” kilku klientów posiadających duże portfolio.
Czy argumenty Stahury trafiają w sedno? Trudno to ocenić bez dostępu do danych z rejestru Donuts (np. tego, jak faktycznie wygląda baza abonentów i jaki jest poziom biznesowego wykorzystania domen tego operatora). Natomiast uwzględniając wszystkie omówione czynniki kształtujące odsetek przedłużeń i rozumowanie Stahury, te kalkulacje nie wydają się bezpodstawne. Zapewne Stahura do pewnego stopnia gra na efekt, sugerując odnowienia rzędu 80+ proc. w odniesieniu do wszystkich domen z portfela jego firmy. Jednak ten wskaźnik zapewne jest osiągalny dla najwartościowszych końcówek generycznych największego operatora nTLD, jakim jest Donuts.
Nie oznacza to, że prognozy Stahury mają zastosowanie również do innych nowych rozszerzeń. Przykładowo rejestr .xyz najprawdopodobniej zaliczy sporą klapę, w tym wizerunkową, wiosną przyszłego roku, gdy okaże się, że większość domen rozdawanych bezpłatnie często nieświadomym abonentom nie zostanie przedłużona. Z drugiej strony – być może firma zdecyduje się rozdać „prezenty” również na kolejny okres rozliczeniowy. Podobne wątpliwości można formułować także pod adresem rejestru .berlin, który rozdaje darmówki. Jednak w tym przypadku otrzymują je zazwyczaj podmioty faktycznie zainteresowane posiadaniem berlińskich adresów (istnieje wymóg rejestracji abonenta w Berlinie). Pierwsze dane na temat „satysfakcji konsumenckiej” z korzystania z nTLD już niebawem. W styczniu minie bowiem rok od pierwszych komercyjnych rejestracji nowych końcówek.
Tagi: .berlin, .photography, .xyz, CIrcleID, Donuts, Paul Stahura