Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Potęga „NIE”, czyli jak prowadzić negocjacje z klientem

Potęga „NIE”, czyli jak prowadzić negocjacje z klientem

Zazwyczaj obu stronom transakcji zależy na jak najszybszym jej sfinalizowaniu. Gdy któryś z kontrahentów zbytnio przeciąga sprawę, czasem warto postawić mu ultimatum. Tak właśnie zrobił Rick Schwartz, który w efekcie zrealizował największą sprzedaż w swojej karierze.

Na temat Ricka Schwartza można mieć rozmaite opinie, ale trudno odmówić mu charyzmy. To inwestor, który swoje poglądy artykułuje w sposób dobitny, robi wokół siebie sporo szumu, a przy tym jest skuteczny i odnosi sukcesy w swojej dziedzinie – w efekcie działa na korzyść branży i jej promocji. Wprawdzie jego wypowiedzi niekiedy budzą zażenowanie, często jednak dostarczają wartościowego wglądu w arkana domainingu. Schwartz dzieli się nie tylko swoimi spostrzeżeniami, ale zdradza też ciekawe fakty z własnego doświadczenia zawodowego – a taka wiedza może okazać się bardzo cenna dla młodszych adeptów domainingu.

W jednym z niedawnych postów domainer opisał, jak fantastyczne rezultaty może dać stanowcze „nie” wypowiedziane podczas negocjacji z klientem. Sprawa dotyczy sprzedaży domeny Porno.com – najwyższej transakcji zrealizowanej przez Schwartza. Inwestor stracił cierpliwość z powodu przeciągających się formalności i wysłał do klienta mail, oznajmiając, że nie wierzy w jego dobre intencje i chęć finalizacji transakcji.

„To bujdy i nonsens” – napisał domainer. Stwierdził, że kontrahent wykonuje pozorowane czynności, niezwiązane z zakupem domeny i chęcią zapłacenia za nią w dobrej wierze. Być może tego typu zagrywki dają rezultat w przypadku „niedoinformowanych i desperatów, ale nie zadziałają na mnie” – skwitował Schwartz. Następnie oświadczył, że zrywa negocjacje w trybie natychmiastowym, ponieważ nie przedłożono mu konkretnej umowy, na którą mógłby się zgodzić lub ją podpisać. Dodał, że nie podoba mu się, gdy ktoś marnuje jego czas, a kolejne maile od klienta będą trafiały do folderu ze spamem.

Ten niewątpliwy tupet przyniósł znakomity efekt. Niebawem Schwartz otrzymał mail od głównego zainteresowanego – właściciela firmy, która zamierzała dokonać zakupu domeny. Reakcja była… entuzjastyczna. Klient podzielił opinię, że przedłużające się negocjacje zamieniły się w kompletne fiasko. „Rozumiem twoją reakcję, bo sam nie znoszę podpisywania umów dłuższych niż jednostronicowe (…) nie chcę marnować swojego czasu w takim samym stopniu jak ty, więc załatwmy sprawę jedną prostą płatnością przez escrow.com” – napisał nabywca Porno.com.

Przypadek opisany przez Schwartza uświadamia, że domainerzy często znajdują się na wygranej pozycji i mogą wykorzystać ten fakt. Szkopuł w tym, że niekiedy „rozmiękcza” ich obawa przed utratą klienta. Do takiej sytuacji oczywiście również może dojść. Wiele zależy od tego, jaka domena jest przedmiotem sprzedaży. Gdy jest to nazwa premium z najwyższej półki, warto obstawać przy swoim – nie tylko w aspekcie oferowanej ceny, ale również sposobu realizacji transakcji. Trzeba mieć świadomość, że klient, któremu zależy, też czuje presję ze strony inwestora.

A oto treść maili, jakie wymienili ze sobą kontrahenci.

Tagi: , ,

Tutaj możesz komentować