Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domain hacki: czy opłaca się w nie inwestować?

Domain hacki: czy opłaca się w nie inwestować?

Domain hacki to specyficzna kategoria adresów internetowych. Inwestuje w nie wielu domainerów. Ile można na nich zarobić?

Za adres Loc.al zapłacono 5993 dolary. Za B.ag – 9999. Niemało, ale niewiele w porównaniu ze stawką, za  jaką zmieniła abonenta domena C.at – 60 467 dolarów. Co wspólnego mają ze sobą te nazwy? Wszystkie są domain hackami, czyli adresami, w których końcówka stanowi element znaczący i jest semantycznym przedłużeniem nazwy domeny.

Tego typu adresów jest na rynku mnóstwo. Świetnie sprawdzają się jako brandy. Zwracają uwagę swoją pomysłowością, często żartobliwością. Jest w nich również zawarty element zaskoczenia. W końcu rozszerzenie domenowe większości osobom kojarzy się z końcówką krajową lub generyczną w rodzaju .com.

Do tworzenia domain hacków wykorzystywane są rozmaite TLD, najczęściej krajowe. Wśród nich prym wiodą .ly, .it, .me, .gy, .am czy .ag. Wiele z nich przypisanych jest małym krajom, np. wysepkom Pacyfiku. Niektóre jednak, jak włoska .it, to „poważne” domeny krajowe, posiadające status „pełnoprawnych” ccTLD.

Domain hacki wykorzystywane były w brandingu przez wiele znanych firm, np. zanim przeniosły one swoje nazwy do rozszerzenia .com. Tak było w przypadku serwisu Deli.cio.us, który zmienił URL na Delicious.com czy Instagrama, który zaczynał jako Instagr.am.

Wykorzystywanie domain hacków to często kreatywny sposób na stworzenie brandu zajętego w rozszerzeniu .com. Bywa on jednak satysfakcjonujący tylko do pewnego etapu. Jeśli bowiem przedsięwzięcie wypali na szeroką skalę i marka stanie się powszechnie znana, pojawi się presja odkupienia nazwy w najpopularniejszym rozszerzeniu – tyle że wówczas cena żądana przez abonenta może być już znacznie wyższa.

Niemniej część domain hacków stanowi wartość samą w sobie. Chodzi o te najbardziej efektowne, zwięzłe, łatwe do zapamiętania. Mogą one stać się rozpoznawalne w swojej domainhackowej formie i nie będą wymagały pozyskania swoich odpowiedników w domenie krajowej czy .com.

Czy zatem w domain hacki opłaca się inwestować? Dane sprzedażowe wskazują, że tak. Wiadomo też, co sądzą na ten temat domainerzy. O ile za ich opinię w tej kwestii można uznać deklarację dotyczącą inwestowania w tego typu adresy. Według sondy przeprowadzonej przez Elliota Silvera na łamach bloga DomainInvesting.com domain hacki posiada ok. 40 proc. domainerów.

domainhacki

To mniejszość, ale znacząca. Tym bardziej że inwestowanie w tego typu nazwy obarczone jest pewnym ryzykiem. Ich wartość jest bowiem z oczywistych względów niższa niż wartość keywordów w topowych rozszerzeniach. Mimo wszystko warto zaopatrzyć się w kilka efektownych  domain hacków. Na rynku jest sporo amatorów tego typu nazw. Prędzej czy później może więc znaleźć się chętny do nabycia takiego pomysłowo skonstruowanego adresu.

Tagi:

Tutaj możesz komentować