Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


7 cech dobrej domeny

7 cech dobrej domeny

Między domenowymi potworkami i domenami premium rozciąga się morze nazw o rozmaitej wartości. Jak ocenić, czy dany adres jest godny uwagi, a tym bardziej pieniędzy?

Doświadczeni inwestorzy dobrą domenę rozpoznają w mig, choć i oni czasem miewają wątpliwości. Niedoświadczonym w wielu przypadkach nie pomogą nawet poradniki. Z domenami, w pewnym sensie, jest jak z dziełami sztuki: by umieć właściwie ocenić wartość danego „okazu”, należy wcześniej zapoznać się z tysiącami innych. Oprócz istotnych cech konstytutywnych z reguły przypisywanych dobrym nazwom wiele domen ma coś, co można z angielska nazwać „feelingiem”. To szereg właściwości „miękkich”, na które składają się m.in. brzmienie, wygląd zapisu graficznego, pole skojarzeniowe itd. Te trudno uchwytne elementy adresu potrafią niekiedy zrekompensować jego bardziej dostrzegalny mankament, np. zbytnią długość. I na odwrót – domena o świetnej konstrukcji może być pozbawiona wyczucia i estetycznej atrakcyjności.

Zamiast jednak brnąć w domenową „mistykę”, skupmy się na bardziej konkretnych aspektach domainingu. Spróbujmy zestawić najważniejsze cechy, którymi powinien odznaczać się dobry adres. Z zastrzeżeniem, że nie każda domena posiadająca te właściwości jest sprzedażowym czy brandowym pewniakiem i nie każda, której czegoś z poniższej listy nie dostaje, nadaje się do skasowania.

1. Zwięzłość
Ta cecha powtarzana jest jak dogmat we wszystkich tekstach na temat wartościowych domen. Nic dziwnego. Wystarczy zerknąć na zestawienia sprzedaży i sprawdzić, jakie adresy na nich dominują. Na pierwszym miejscu rankingu wszech czasów domeny .pl znajduje się dwuliterówka Co.pl. Pozostałe pozycje to w większości krótkie generyki. Na 12. miejscu znalazła się nawet jednoliterówka L.pl. Podobnie wygląda sytuacja w ogólnoświatowym rankingu domen (globalnych + ccTLD). Również tu dominują krótkie, kilkuliterowe nazwy, najczęściej generyczne, a także dwuliterówki pełniące zwykle funkcję akronimów. Fakt, że mamy do czynienia z regułą potwierdzają również publikowane przez nas miesięczne raporty sprzedażowe, w których dominują zwięzłe nazwy. Nie znaczy to, że należy ograniczać się do inwestycji w domeny kilkuliterowe. Na rynku wtórnym wysokie ceny osiągają bowiem również nazwy dłuższe niż przeciętne domeny premium, a nawet kilkuwyrazowe. Przykładem domena GryDlaDzieci.pl, sprzedana za ponad 150 tys. zł. Jak widać, o wartości domeny decydują również czynniki inne niż zwięzłość.

2. Właściwe rozszerzenie
Wiadomo: w Polsce najlepsze jest .pl. Niektórzy uważają je nawet za jedyne „właściwe”. Faktem jest, że zarówno na polskim rynku wtórnym, jak i w marketingu rodzima ccTLD jest bezkonkurencyjna. Duże firmy, które przywiązują znacznie większą wagę do wizerunku niż podmioty z sektora MŚP, praktycznie nie obchodzą się bez adresu w polskiej końcówce krajowej. I choć zdarzają się wyjątki, to jednak są one na tyle rzadkie, że aktualnie końcówka .pl nie ma realnej konkurencji w segmencie domen premium. Pod względem obfitości rozszerzeń uznawanych za wartościowe znacznie ciekawszy jest rynek światowy. Mimo prymatu .com, rośnie popularność „alternatywnych” domen globalnych, takich jak .co czy .me. Najprawdopodobniej nie przebiją one dotcomu w rankingach popularności czy sprzedaży, niemniej pozwalają na stworzenie naprawdę dobrego adresu – zarówno z punktu widzenia wartości sprzedażowej, jak i brandowej.

3. Atrakcyjne znaczenie
Generyk – to „Święty Graal” domainingu. Zdaniem większości domainerów, największą wartość mają nazwy rodzajowe, czyli rzeczowniki odnoszące się do klasy przedmiotów lub abstraktów. Niektórzy (niepoprawnie) rozszerzają określenie „generyczny” na terminy słownikowe w ogóle, uwzględniając również czasowniki, przymiotniki czy przysłówki. Faktycznie domeny rodzajowe osiągają zazwyczaj najwyższe ceny na rynku wtórnym. I choć można wskazać dziedziny, które są kopalnią cennych nazw (np. finanse, zdrowie itp.), to jednak wielu wartościowych domen nie sposób przypisać do „topowej” kategorii. Często o wartości domeny decyduje kontekst kulturowy, językowy czy bieżące okoliczności rynkowe. Przykładowo, dwuliterówka FB.com nie osiągnęłaby zawrotnej ceny 8,5 miliona dolarów, gdyby w sposób oczywisty nie kojarzyła się ze znanym serwisem społecznościowym. A również tego typu uwarunkowania składają się na sens nazw.

4. Walory brandowe
Nie tylko znaczenie ma znaczenie. Z wykorzystaniem „suchego” terminu można stworzyć wartościowy adres, ale niekoniecznie wartościowy brand. Wraz z wyczerpaniem się nazw generycznych domainerzy i abonenci zaczęli kierować swoje zainteresowanie w stronę nazw potocznie określanych mianem „brandowych”. Tego typu domeny bywają pochodnymi pojęć słownikowych, niekiedy również są neologizmami. W odróżnieniu od karkołomnych konstrukcji nazewniczych domeny brandowe zwykle są oszczędne pod względem liczby znaków, a jednocześnie cechują się estetyką i wyczuciem językowym. Również tego typu adresy mają sporą wartość rynkową, ale ich potencjał ma przede wszystkim charakter wizerunkowy. Co ciekawe, rynek wtórny nie zawsze docenia wartość domen, które mogą stworzyć świetny brand i często premiuje nazwy mniej atrakcyjne marketingowo, ale bardziej konkretne. To prawdopodobnie efekt tego, że domaining w dużej mierze napędzany jest przez transakcje D2D, a domainerzy zwykle wolą stawiać na „pewniaki”.

5. Zapamiętywalność
Niezbędna właściwość dobrej domeny. Adresy internetowe mają przecież ułatwiać komunikację nadawcy (zazwyczaj firmy) z odbiorcą (zazwyczaj z klientem). Jeśli domena jest skomplikowana i trudna do zapamiętania – z porozumienia nici. Klient nie dotrze na stronę, bo zapomni adresu lub zapamięta go częściowo (np. bez końcówki) i trafi do serwisu konkurencji. Dobre domeny muszą łatwo trafiać do świadomości i „zaszywać się” w pamięci.

6. Zrozumiałość
Dobry adres powinien być zrozumiały. Nie tylko pod względem przejrzystości znaczenia – jeśli nazwa nie jest czystym brandem i próbuje przekazać konkretny sens – ale także w sensie łatwości odbioru. Domena powinna być uchwytna dla odbiorcy zarówno, gdy jest wymawiana, jak i zapisana. Skomplikowane kombinacje literowe lub terminy zaczerpnięte z innych języków, nawet jeśli będą dobrze brzmiały lub wyglądały w logo firmy, nie zawsze będą zrozumiałe. W efekcie tego typu nazwa może nie utrwalić się dostatecznie łatwo w świadomości odbiorcy. Internauci próbujący odnaleźć taki adres w sieci mogą zwyczajnie się pogubić i zrezygnować z poszukiwań lub trafić do serwisu konkurencji.

7. Brak „balastu”
Prawdopodobnie tylko Niemcy cenią nazwy z dywizem bardziej od tych „bezkreskowych”. Dywizy były niegdyś popularne również w Polsce, ale to upodobanie do nadmiernej czytelności odeszło już w niepamięć. Dziś zarówno wtórny rynek domen, jak i praktyka brandingowa pokazują, że najbardziej wartościowe są nazwy czyste, pozbawione zbędnych dodatków. Dotyczy to nie tylko „kreseczek”, ale również innego rodzaju znakowego balastu, w rodzaju prefiksów i sufiksów, poręcznych słówek typu „online” czy popularnych liczb w rodzaju 24.

Tagi: , , , , , ,

Tutaj możesz komentować