Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Google wytacza wojnę pornografii

Google wytacza wojnę pornografii

Google wprowadza zmiany, które znacząco ograniczą możliwość reklamowania treści pornograficznych w sieci AdWords. Jednak antypornograficzne plany wyszukiwarki są zakrojone znacznie szerzej.

Zespół Google AdWords rozesłał mailing do reklamodawców z informacją na temat planowanych zmian w regulaminie swojej flagowej uslugi. Mają one na celu ograniczenie „treści dla dorosłych” w materiałach reklamowych. Pierwsze rezultaty nowej polityki Google pojawią się jeszcze w czerwcu. „Począwszy od najbliżych tygodni nie będziemy przyjmować reklam, które przedstawiają akty seksualne, w tym – lecz nie tylko – hard porno oraz inne formy ukazanej w obrazowy sposób aktywności seksualnej. Po wprowadzeniu zmian Google będzie odrzucać reklamy i strony, które zostaną zidentyfikowane jako pozostające w konflikcie z naszym zaktualizowanym regulaminem. W związku z tym prosimy o wproadzenie niezbędnych zmian do swoich reklam i na swoich witrynach, w celu umożliwienia kontynuacji kampanii reklamowych” – informuje e-mail rozesłany do reklamodawców z Mountain View. Zmiany w regulaminie mają zyskać formalny kształt przed końcem lipca i będą obowiązywały we wszystkich państwach, w których działa usługa Google.

Firma deklaruje, że celem jej działania jest troska  o dobro internautów, stykających się z reklamami AdWords. Jednak głównej „motywacji” Google dostarczyła koalicja Morality in Media, która od dawna lobbuje za ograniczeniem treści pornograficznych w internecie, wykorzystując do tego presję opinii publicznej. – Przez dwa lata z rzędu umieszczaliśmy Google na liście „parszywej dwunastki” największych podmiotów sprzyjających rozwojowi pornografii w Stanach Zjednoczonych. Uruchomiliśmy kampanię publiczną, która skłoniła tysiące zwykłych obywateli do kontaktowania się z tą korporacją drogą e-mailową i telefoniczną z żądaniem, by zerwała ona swoje relacje z pornobiznesem dla dobra naszych dzieci i rodzin. Spotkaliśmy się także z szefami Google i twardo walczyliśmy na rzecz obrony godności ludzkiej – deklaruje Dawn Hawkins, dyrektor wykonawczy MIM.

To nie pierwszy krok w celu ograniczenia pornografii w usługach Google. W zeszłym roku firma rozesłała mailing do użytkowników serwisu Blogger, informując, że blogi o tematyce pornograficznej będą kasowane a „reklamy dla dorosłych” zabronione. Ten sukces w kampanii na rzecz moralności był jednocześnie sporym ciosem dla deweloperów, którzy z trudem wypracowali stałe źródło dochodu dzięki pozyskanemu ruchowi i obecności w sieciach afiliacyjnych. „Różowe strony” odczuły też dotkliwie zmiany w algorytmie Google, które obniżyły ich pozycję w wynikach wyszukiwania oraz zmniejszyły natężenie ruchu. Dodatkowo koncern usunął ze swojego sklepu internetowego Google Play aplikacje związane z tematyką porno, co również stanowi rezultat lobbyingu MIM. Czystki zaczęły się także w sieci reklamowej. Jeszcze przed ogłoszeniem ambitnych planów w czerwcu wielu użytkowników AdSense zostało pozbawionych swoich kont – nagle i bez udzielania wyjaśnień. Choć to akurat nie powinno dziwić po niedawnych rewelacjach na temat taktyki biznesowej internetowego giganta.

Obecnie Google zabrania promowania m.in. prostytucji i innych usług seksualnych za pośrednictwem sieci AdWords, jednak wiele treści o charakterze pornograficznym lub zbliżonym trafia do publikacji. Są one jednak objęte kategorią „adult”, czyli „dla dorosłych” lub „non-family safe”, czyli – zgrubnie tłumacząc – „nieprzeznaczone dla rodzin”. Przykładowo, reklama klubu go-go, która nie ukazuje nagości zostanie opatrzona statusem non-family safe. Jeśli jednak pojawią się w niej elementy nagości, wówczas zostanie ona przypisana do kategorii „adult”. Ta klasyfikacja treści umożliwia wyświetlanie reklam o charakterze erotycznym lub pornograficznym jedynie na witrynach określonej kategorii, co eliminuje ryzyko, że w serwisie dla matek pojawi się reklama klubu ze striptizem. Ponadto w niektórych krajach, jak Indonezja czy Filipiny, treści erotyczne objęte są restrykcjami wynikającymi z lokalnego prawa i Google ma obowiązek dostosować się do tych przepisów.

– Google od dwóch lat stopniowo ograniczał reklamy o charakterze pornograficznym, ale całkowita rezygnacja z tego segmentu to spore zaskoczenie – stwierdził przedstawiciel firmy AdultSEOPartners.com w rozmowie z serwisem XBiz.com. – Nie mam zdania na temat motywów tej decyzji, ale z pewnością dotknie ona wiele firm z branży. Z moich ustaleń wynika, że nowy regulamin nie pozostawi wiele – jeśli w ogóle – luk, które nasza branża będzie mogła wykorzystać, by móc promować się za pośrednictwem sieci AdWords – dodał.

W efekcie „czystki” planowanej przez Google więszość serwisów z kategorii XXX będzie musiała przestawić się z AdWords na SEO i zadbać o pozycję w wynikach wyszukiwania. W branży krążą plotki, że całkiem nieźle w SERP wypadają adresy z końcówką .xxx, dopuszczoną do użytku w 2011 r. Być może rzuca to nowe światło na niedawną transakcję o wartości 5 milionów dolarów, w ramach której za 3/5 tej sumy abonenta zmieniła domena Sex.xxx, a za pozostałą część – 49 innych adresów w tym rozszerzeniu.

Tagi: , , ,

Komentarz ( 1 )

Czym możesz się podzielić?

Tutaj możesz komentować