Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Europejski Trybunał Sprawiedliwości rozsądnie o linkowaniu do „pirackich” treści

Europejski Trybunał Sprawiedliwości rozsądnie o linkowaniu do „pirackich” treści

Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że rozpowszechnianie w internecie linków do powszechnie dostępnych treści nie stanowi piractwa. Tekst orzeczenia dostępny jest na oficjalnej stronie ETS.

Wyrok dotyczy odsyłaczy do treści, które zostały nieodpłatnie udostępnione na jednej lub większej liczbie stron internetowych. Sędziowie Trybunału uznali, że publikacja linków do takich materiałów nie może zostać uznana za ich nielegalne rozpowszechnianie, nawet jeśli dane zdjęcie lub nagranie chronione jest prawem autorskim.

„W przypadku publikacji takiego odsyłacza grupa odbiorców treści chronionej prawem autorskim może wzrosnąć. Jednak odnośnik do powszechnie dostępnych materiałów nie sprawia, że dostęp do nich uzyskują osoby, które wcześniej nie miały takiej możliwości” – uzasadnia swoje orzeczenie ETS. „Dlatego nie jest potrzebne dodatkowe pozwolenie na rozpowszechnianie treści od właścicieli praw autorskich na te materiały” – brzmi konkluzja.

Orzeczenie Trybunału dotyczy pozwu złożonego w 2010 r. przez czterech szwedzkich dziennikarzy przeciwko właścicielom agregatora Retriever. Szwedzi utrzymywali, że serwis publikuje odnośniki do ich artykułów bez zgody autorów, a zatem zarabia na cudzej własności. Szwedzki sąd odrzucił pozew dziennikarzy, dlatego złożyli oni apelację do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który ostatecznie rozstrzygnął sprawę.

Co ciekawe, przeciwny wyrok w analogicznej sprawie w lutym br. wydał jeden z rosyjskich sądów arbitrażowych, uznając Borysa Golikowa, twórcę agregatora muzycznego Tracksflow, winnym „kradzieży” utworów piosenkarki MakSim. W efekcie Golikow został obciążony karą w wysokości półtora miliona rubli (ok. 125 tys. zł), a dodatkowo sąd „zalecił” rejestratorowi zawieszenie adresu TracksFlow.com – obsługująca domenę firma Name.com, najwyraźniej nie skorzystała jednak z „sugestii” rosyjskich arbitrów, ponieważ zarówno serwis, jak i adres wciąż funkcjonują.

Sąd, wydając orzeczenie, zignorował fakt, że wszystkie publikowane w serwisie utwory są już wolnodostępne w innych miejscach w internecie. Ponadto Tracksflow umożliwia właścicielom praw autorskich zgłoszenie żądania usunięcia ich utworów z playlisty. Sprawa jest o tyle ciekawa, że Rosja do niedawna uchodziła za pirackie eldorado, w którym na każdym rogu, również w sklepach, można kupić płyty z muzyką czy filmami, wypalane metodą chałupniczą bez „oglądania się” na prawa autorskie.

Tagi: , , , , ,

Tutaj możesz komentować