„Pornodomeny” mogą przynosić rocznie miliony dolarów od właścicieli trademarków
Rejestr Minds + Machines (M+M) ogłosił uruchomienie usług AdultBlock i AdultBlock Plus. Pozwolą one na zastrzeganie znaków towarowych w domenach odnoszących się do tematyki pornograficznej. Operatorowi mogą przynieść miliony dolarów rocznie.
W zeszłym roku M+M zapłacił 41 milionów dolarów za ICM Registry, operatora końcówek .xxx, .sex, .porn i .adult. Same końcówki wydają się nie tyle atrakcyjne dla branży porno, która z powodzeniem radzi sobie w innych rozszerzeniach, ile „niepojące” dla właścicieli marek. Ci ostatni mogą obawiać się o sposób wykorzystania nazw odpowiadających ich brandom w tych rozszerzeniach. Wiadomo, że konkurencja nie śpi, cybersquatterzy również nie próżnują. W efekcie pojawia się wrażenie, że żerowanie na obawach marek to główny model biznesowy przyświecający ICM Registry. A ściślej: spółce M+M, która kupiła ten rejestr. (Można również spekulować, że w przyszłości wszelkie „różowe” treści zostaną z mocy prawa ograniczone do dedykowanych końcówek, jak .porn, .sex czy .adult, co przyniosłoby ich właścicielowi ogromne kokosy, ale na razie się na to nie zanosi.)
Tymczasem M+M może czerpać spore zyski z tzw. rejestracji defensywnych, realizowanych z zamiarem zablokowania adresu – tak by nie został on wykorzystany przez inne podmioty, np. konkurencję czy cybersquatterów. Oczywiście właściciele zastrzeżonych znaków towarowych nie mogą zabezpieczyć swoich marek we wszystkich rozszerzeniach w trybie rejestracji pojedynczych nazw. Wymagałoby to niebotycznych nakładów finansowych, ponieważ często wskazane jest rejestrowanie trademarków w rozmaitych konfiguracjach czy kombinacjach (np. z innymi słowami kluczowymi), a także nazw homograficznych, w przypadku których różnicę w stosunku do „oryginału” może stanowić pojedynczy znak IDN. Dlatego rejestry „wychodzą naprzeciw” oczekiwaniom – a raczej obawom – marek, oferując rozmaite blokady. Dzięki nim adresy wprawdzie nie stają się dostępne dla marek, ale stają się niedostępne dla wszystkich innych klientów.
Uruchomienie takiej właśnie blokady zapowiedział niedawno M+M. Usługa będzie dostępna pod nazwą AdultBlock i AdultBlock Plus. Pozwoli ona właścicielom zastrzeżonych znaków towarowych na uniemożliwienie rejestracji ich trademarków w „pornodomenach” należących do M+M. Cena usługi nie została jeszcze ujawniona, jednak według wstępnych szacunków blokada ma przynieść rejestrowi kilka milionów dolarów w skali roku. W wariancie optymistycznym mówi się nawet o 11 milionach dolarów. M+M dysponuje dużą bazą klientów. To obecnie piąty największy rejestr nTLD. Firma obsługuje 30 nowych końcówek i utrzymuje blisko dwa miliony nazw.
Blokada, mimo że stanowi uproszczoną (w porównaniu z rejestracją) i hurtową formę zabezpieczenia nazw, nie będzie jednak tania. Według oświadczenia M+M klienci będą mogli zaoszczędzić 35 proc. sumy, którą musieliby zapłacić, gdyby chcieli zarejestrować swoje nazwy we wszystkich rozszerzeniach. Przy kilku domenach taki rabat wydaje się w porządku. Hurtowa cena rejestracji nazw w „pornodomenach” M+M wynosi ok. 70 dolarów. Gdyby chodziło jedynie o blokadę trzech nazw, roczny koszt usługi wyniósłby ok. 175 dolarów. Jeśli jednak blokada miałaby dotyczyć kilkudziesięciu nazw w różnych zestawieniach, wydatek dla właściciela marki i tak będzie spory.
Obecnie w domenie .xxx zablokowanych jest ok. 65 tys. nazw. Warto przypomnieć, że gdy końcówka ta trafiła na rynek w grudniu 2011 r., liczba prerejestrowanych nazw wynosiła już ponad 100 tys. Domeny .porn i .adult, utworzone dopiero w ramach programu nTLD, cieszą się mniejszym powodzeniem. Pierwsza znajduje się na 197., druga na 219. miejscu rankingu nowych końcówek z łączną liczbą zarejestrowanych nazw nieprzekraczającą 20 tys.
Tagi: .adult, .porn, .sex, AdultBlock, ICM Registry, M+M, Minds + Machines, porno