Jedynie pod 16 proc. sprzedanych domen powstają serwisy
Taki wskaźnik pojawia się w podsumowaniu dokonanym przez Elliota Silvera. Inwestor sprawdził, jak toczą się losy sprzedanych przez niego nazw i opublikował wyniki tej kwerendy we wpisie na swoim blogu.
Śledzenie dalszych losów sprzedanych domen to zajęcie pozornie bezproduktywne. Tym bardziej że „upłynnione” domeny zazwyczaj ulatniają się ze świadomości, a odgrzebywanie ich z niepamięci wymaga czasu. Inwestorzy niekiedy jednak przypominają sobie o najlepszych nazwach, które udało im się spieniężyć, i sprawdzają, czy trafiły na „właściwego klienta”. Warto czasem przeanalizować, jak potoczyły się losy takich domen. Sposób zagospodarowania danej nazwy może bowiem rzucić nowe światło na jej wartość i potencjał – a także wartość nazw podobnych do niej.
Taki wysiłek podjął Elliot Silver, który przeanalizował los swoich byłych domen sprzedanych klientom końcowym w latach 2017–2019. Wyniki przypisał do sześciu kategorii. Oto rezultaty, jakie uzyskał:
1) domeny nieskonfigurowane – 23 proc.
2) domeny przekierowujące na inne adresy – 21 proc.
3) domeny z niezmienionymi DNS-ami – 17 proc.
4) domeny z w pełni rozbudowanymi witrynami – 16 proc.
5) landing page rejestratora – 13 proc.
6) landing page z hasłem o stronie w budowie – 10 proc.
Jak widać z powyższych liczb, ponad połowa domen sprzedanych przez Silvera nie jest wykorzystywana do biznesowych celów. Fakt, że pod zakupionymi nazwami w ciągu miesiąca nie powstają serwisy, nie dziwi, jednak odsetek niezagospodarowanych domen – już tak. Nabywca może w danym momencie nie mieć środków lub zwyczajnie czasu na stworzenie pod zakupionym adresem pełnowymiarowego biznesu. Jeśli jednak podejmuje decyzję o wydaniu kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy dolarów za nazwę, wydaje się, że powinien mieć w stosunku do niej nie tylko określone zamiary, ale również konkretny biznesplan.
Silver zaznacza jednak, że domeny, które udało mu się sprzedać za wyższe kwoty, są częściej wykorzystywane do celów biznesowych niż te tańsze. Podkreśla też, że domeny, które uwzględnił w przeprowadzonym przez siebie badaniu, niemal na pewno trafiły do klientów końcowych, a nie inwestorów czy pośredników. Warto dodać, że dane uzyskane przez Silvera prawdopodobnie nie są reprezentatywne dla całego rynku. Autor wpisu, jak sam przyznaje, sprzedaje raptem kilkadziesiąt nazw rocznie.
Tagi: Elliot Silver, wykorzystanie domen