Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Kto powinien decydować o widoczności danych w bazie whois?

Kto powinien decydować o widoczności danych w bazie whois?

RODO wprowadziło sporo zamieszania na rynku domen. Wielu rejestratorów z zapobiegliwości zdecydowało się ukryć dane abonentów w bazie whois. To niestety może przekładać się na spadki przychodów domainerów.

Rob Monster, twórca rejestru i giełdy Epik, zamieścił na łamach NamePros.com post z ankietą dotyczącą sposobu funkcjonowania bazy whois. Monster postawił następujące pytanie: kto powinien decydować o widoczności danych w whois? Odpowiedzi, która zebrała najwięcej głosów, łatwo się domyślić nawet bez zaglądania do wyników. Ponad 85 proc. respondentów opowiedziało się za niepodważalnym prawem abonenta do udostępniania lub ukrywania informacji na temat swojej domeny.

Uzasadnienie takiego stanowiska wydaje się oczywiste: jeśli adres należy (z poprawką na fakt, że chodzi o prawa abonenckie a nie własności) do mnie, powinienem móc decydować również o tym, w jakim stopniu udostępniam dane na jego temat. Niestety w praktyce jest inaczej, a dodatkowo tę kwestię zagmatwało RODO (ang. GDPR). Wielu rejestratorów ze strachu przed konsekwencjami finansowymi postanowiło ukryć dane na temat nazw w bazie whois. To posunięcie, które nieco komplikuje sytuację na wtórnym rynku domen.

Z powodu braku dostępu do danych kontaktowych wielu potencjalnych klientów końcowych lub inwestorów nie może dotrzeć do aktualnego dysponenta adresu. Jest to szczególnie trudne w sytuacji, gdy pod domeną nie działa strona z formularzem kontaktowym lub danymi kontaktowymi administratora. Jednym z rejestrów, które zdecydowały się na taką „asekuracyjną” politykę w odniesieniu do whois, jest Donuts – największy operator w segmencie nTLD. Firma ukrywa dane pozwalające na identyfikację abonentów nazw we wszystkich swoich rozszerzeniach.

Czy takie działania faktycznie mają wpływ na sprzedaż domen? Przecież jeśli ktoś chce sprzedać nazwę, to powinien zadbać o to, by potencjalny klient mógł z nim łatwo nawiązać kontakt. I zazwyczaj zapewne tak jest, jednak istnieje szereg przypadków „nienormatywnych”, w których brak danych kontaktowych w whois robi różnicę. Tak przynajmniej wynika z doświadczenia Epik.

Monster twierdzi, że jego platforma nie odnotowała spadku pod względem liczby zapytań i sprzedaży nazw z końcówką .com, ale taki spadek nastąpił w przypadku adresów z końcówkami należącymi do Donuts. Co ciekawe, spadek nie dotyczył oferty giełdowej. Próbka badawcza jest może zbyt mała, by na podstawie jej analizy wyciągać daleko idące wnioski, ale taka zależność wydaje się całkiem prawdopodobna również w szerszym planie. W końcu na rynku działa wiele „zaniedbanych” domen, które mogłyby zmienić abonenta, gdyby tylko potencjalni kontrahenci nawiązali ze sobą kontakt. A w warunkach nowych standardów prowadzenia baz whois jest on mocno utrudniony.

Tagi: , , , , , ,

Komentarz ( 1 )

Czym możesz się podzielić?