Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Konflikt na szczycie? Mike Mann kwestionuje „królewski” tytuł Ricka Schwartza

Konflikt na szczycie? Mike Mann kwestionuje „królewski” tytuł Ricka Schwartza

Domaining to biznes indywidualistów i „samotników”, co nie znaczy że pozbawiony szczypty rywalizacji. Nie tylko na płaszczyźnie sprzedażowej, ale również PR-owej. Przykładem, śmiała próba „zdetronizowania” Ricka Schwartza przez Mike’a Manna.

Rick Schwartz od lat uznawany jest za „króla domen” – nie tylko przez samego siebie (posiada zarejestrowany znak towarowy „Domain King”), ale również przez wiele osób z branży. Inwestor wielokrotnie dowodził zasadności tego miana znakomitymi sprzedażami i przemyślanymi decyzjami inwestycyjnymi. Schwartz znany jest jednak nie tylko z udanych transakcji, ale również z ciętego języka i przerośniętego ego, które skłania go do wydawania ostrych sądów o innych domainerach i częstego postponowania swoich dyskutantów. Choć domainer kilka lat temu ogłosił przejście na emeryturę, to w ostatnich miesiącach coraz bardziej daje o sobie znać, szczególnie w kanałach społecznościowych oraz na forach, biorąc aktywny udział w dyskusjach.

Niedawno jednak inna znana postać branży domen, Mike Mann, w poście na Facebooku zakwestionował „królewski tytuł” Ricka Schwartza. „Czy Rick Schwartz ma być królem domen na zawsze?” – pyta prowokacyjnie Mann. „A może stracił swój splendor i sławę, a wraz z nimi swój tytuł, który może przysługiwać tylko jednemu z nas?” – dodaje, wyraźnie sugerując, że sam widzi się w roli kandydata do królewskiego miana.

Następnie Mann z jeszcze większym „tupetem” postuluje, by zdegradować Schwartza do roli eks-króla domen – i sugeruje, że ten powinien przekazać swój dotychczasowy tytuł następcy, w roli którego Mann prawdopodobnie upatruje siebie.

Wydaje się, że post Manna jest prowokacją obliczoną na wywołanie burzliwej dyskusji, share’ów, retweetów, linków i cytowań. Mann jest domainerem, który potrafi zadbać o odpowiednią autopromocję i zna zasadę: nie ważne, jak, ważne, żeby mówili. Schwartz z kolei to człowiek-gorączka, na którego wszelkie krytyczne uwagi działają niczym płachta na byka. Kto lubi śledzić internetowe „flejmy”, może się rozerwać, obserwując reakcje na fan page’u Manna. Na razie Rick Schwartz nie przeprowadził na nim „kontrataku”.

mikemannschwartz


Tutaj możesz komentować