Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Podwójne życie domeny .io

Podwójne życie domeny .io

Końcówka .io to jedno z kilku rozszerzeń, które w ostatnich latach upodobały sobie startupy. I choć coraz bardziej zyskuje ona na popularności, to jednak na jej wizerunku ciąży ponury epizod brytyjskiej polityki postkolonialnej.

Na rynku domen istnieje ciekawe zjawisko. W skrócie można je określić mianem „domen startupowych”. Poza głównym nurtem najpopularniejszych końcówek w rodzaju .com, .net czy country code’ów, nie tylko formalnie przypisanych danemu krajowi, ale faktycznie go reprezentujących, funkcjonują domeny, które wzbudzają szczególne zainteresowanie określonej kategorii odbiorców: młodych, dobrze rokujących firm technologicznych, określanych mianem startupów. Z takimi klientami kojarzone są m.in. końcówki .me czy .ly, sprzyjające tworzeniu atrakcyjnych brandów w oparciu o domain hacki, ciesząca się szerszą popularnością .co, ale także mniej znane rozszerzenia, jak .cc czy właśnie .io.

Niewolnicy i ekspatrianci

Samogłoskowa dwuliterówka to końcówka przypisana Brytyjskiemu Terytorium Oceanu Indyjskiego (British Indian Ocean Territory), znanemu także jako Wyspy Czagos. Ten archipelag złożony z sześciu atoli i ponad tysiąca wysepek zlokalizowany w pół drogi między Tanzanią a Indonezją, zamieszkany przez raptem 4 tys. osób, jest brytyjskim terytorium zależnym, formalnie podległym królowej Elżbiecie II. Do lat 70. XX w. większość populacji Czagos stanowili potomkowie niewolników sprowadzonych w XVIII w. z Mauritiusu przez Francuzów. W kolejnym stuleciu kontrolę nad grupą wysp przejęli Brytyjczycy, którzy znieśli niewolnictwo. Większość Czagotańczyków pozostała na archipelagu jako pracownicy kontraktowi zatrudnieni na plantacjach kokosowych.

W latach 60. minionego wieku na Wyspach Czagos, za zgodą Brytyjczyków, pojawili się Amerykanie, którzy uznali, że morskie terytorium stanowi dobrą lokalizację pod bazę wojskową. W 1966 r. największa wyspa archipelagu, Diego Garcia, została przekazana USA w ramach 50-letniej dzierżawy i stała się jednym ze strategicznych punktów „wojny z terrorem” jako „tajne więzienie” CIA oraz baza sił powietrznych. Dwa lata później, po oderwaniu Wysp Czagos od Mauritiusu, powołane do życia zostało Brytyjskie Terytorium Oceanu Indyjskiego. Niestety wojsko amerykańskie nie miało ochoty współdzielić niewielkiego skrawka lądu z ludnością autochtoniczną. Brytyjczycy zlikwidowali więc plantacje z nadzieją, że bezrobotni wyspiarze sami zdecydują się na „ewakuację”. Tak się jednak nie stało. Z braku bardziej humanitarnych pomysłów władze UK zmusiły więc tubylców do emigracji, tłumacząc się przed ONZ, że byli oni jedynie siłą roboczą sprowadzoną tymczasowo z zagranicy.

Część wypędzonych powróciła do kraju przodków, czyli na Mauritus, inni przenieśli się na Seszele lub w inne rejony. W sumie ok. półtora tysiąca Czagotańczyków zostało wysiedlonych z wysp i otrzymało zakaz powrotu do ojczyzny. Kompensacje zaoferowane wypędzonym przez Brytyjczyków okazały się śmiesznie niskie. Ekspatrianci z Czagos próbowali dochodzić swoich praw przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, ale okazało się to niemożliwe ze względów jurysdykcyjnych. Obecnie nie posiadają oni żadnej instancji odwoławczej, która umożliwiłaby im walkę o prawo powrotu do ojczyzny. Tym bardziej że w 2010 r. na Wyspach Czagos utworzono rezerwat przyrody morskiej, co – jak wynika z przecieków Wikileaks z 2009 r. – miało na celu m.in. utrudnienie lub uniemożliwienie repatriacji byłym wyspiarzom z BTOI.

Skradziona końcówka

Czagotańczycy stracili nie tylko ojczyznę, ale również źródło zarobku wynikające z ojczystego brandu – domeny .io. Obecnie końcówka przypisana BTOI obsługiwana jest przez brytyjską spółkę non profit Internet Computer Bureau (ICB), która zarządza również rozszerzeniami .ac (Wyspa Wniebowstąpienia), .sh (Wyspa św. Heleny i Tristan da Cunha) i .tm (Turkmenistan). Rząd UK przyznał ICB bezterminowe prawo do obsługi końcówki .io jeszcze w latach 90. Niestety nie wiadomo, ile domen .io jest obecnie zarejestrowanych. Nie wiadomo też, ile zarabia na nich brytyjski rząd. Wiadomo jedynie, że część dochodu z rejestracji tej końcówki trafia do fiskusa, a pozostała kwota jest reinwestowana w przedsięwzięcia związane z rozwojem DNS.

Zyski z domeny .io mogą być niemałe, bo rejestracja nazw w tym rozszerzeniu jest droższa niż w przypadku większości nTLD, niewspominając o starych TLD. Rejestr sprzedaje adresy .io za szokująco wysoką kwotę 72 funtów.

IO cena rejestru jpg
Oferta rejestratorów jest niewiele niższa. Wyjątkowo na tym tle wygląda cennik serwisu Gandi.net, który oferuje nazwy .io za „jedyne” 33,35 euro

Gandi io ceny jpg
Mimo to domena przypisana Wyspom Czagos cieszy się powodzeniem wśród młodych firm z dziedziny e-biznesu i IT. Jest ona przez nie rozszyfrowywana jako akronim sformułowania input/output, czyli urządzenie wejścia-wyjścia. Do popularnych serwisów korzystających z tego rozszerzenia należą m.in
·    Codepen.io
·    Soup.io
·    Fontawesome.io
·    Cex.io
·    Filecloud.io
·    Spring.io
·    Ebz.io
·    Arabia.io
·    Pen.io
·    Icomoon.io

Naród bez domeny

Ten sukces domeny .io niestety nie na wiele zdaje się byłym mieszkańcom Czagos. Przewodnicząca brytyjskiego Stowarzyszenia Pomocy Czagos (Chagos Support Association) Sabrina Jean stwierdziła w jednym z oświadczeń: „Obawiam się, że to kolejny przykład rabunku dokonywanego na ludziach z Czagos. Gdy sprzedawano licencje na połów tuńczyka, wypędzeni Czagotańczycy również nie mieli udziału w zyskach, podobnie w przypadku dochodów z turystyki i oczywiście milionów funtów płaconych Brytyjczykom przez amerykańskie wojsko z tytułu dzierżawy terenu”. Sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, że większość wysiedlonych Czagotańczyków, zamieszkujących Mauritius czy Seszele, znajduje się w opłakanej sytuacji ekonomicznej.

Startupy rejestrujące swoje brandy w czagotańskiej domenie zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z okoliczności towarzyszących sukcesowi tej ccTLD. David Meyer z serwisu GigaOm.com zwrócił się z pytaniem na ten temat do przedstawicieli firm działających w domenie .io. Niektórzy z nich przyznali, że po zapoznaniu się z historią Czagos ich postrzeganie końcówki .io uległo zmianie. Jednak byli i tacy, którzy podkreślali, że domeny ccTLD często oderwane są od swojego pierwotnego znaczenia geograficznego.

Można oczywiście oceniać wartość końcówki .io czysto pragmatycznie, ale warto pamiętać, że domena ccTLD, niezależnie od tego jak jest wykorzystywana, stanowi potencjał i źródło zysku konkretnego kraju i jego obywateli. W przypadku rozszerzenia .io jego prawowici właściciele, wypędzeni mieszkańcy Wysp Czagos, zostali pozbawieni możliwości czerpania korzyści z atrakcyjności tej końcówki

PS Znany brytyjski dziennikarz śledczy John Pilger nakręcił film pod znamiennym tytułem „Stealing a Nation”, w którym przedstawia kulisy ekspatriacji byłych mieszkańców Wysp Czagos i próby ich powrotu do ojczyzny. Dokument można obejrzeć tu: http://johnpilger.com/videos/stealing-a-nation

Tagi: , , , , , , , , , , , , , ,

Komentarze ( 2 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Hugh 5 sierpnia 2014 Odpowiedz
    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 5 sierpnia 2014 Odpowiedz

      Dzięki, ciekawe. Swoją drogą trochę mnie zastanawia popularność tej domeny. Może input/output to fajne „rozczytanie”, ale .io – dwie samogłoski – mimo wszystko słabo brzmi i nie najlepiej wygląda. .co czy .me wydają mi się nieporównywalnie lepsze. Również .it, tyle że tu ciężej o wolne nazwy.

Tutaj możesz komentować