Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Żenada roku? NASK kompromituje się w sporze z… nastolatkiem

Żenada roku? NASK kompromituje się w sporze z… nastolatkiem

Kroi się awantura, o której niebawem usłyszy cała Polska? Niewykluczone, bo sprawa ma medialny potencjał. Tymon P. Radzik, nastolatek z Zielonej Góry, rzucił rękawicę NASK – zadając proste pytanie: na jakich zasadach wydzierżawiono domeny Polska.pl i Poland.pl spółce Agora S.A.?

Tymon P. Radzik „odkurzył” kontrowersję z 2011 r., która do dziś pozostaje częściowo niewyjaśniona. Chodzi o wydzierżawienie przez NASK, operatora domeny .pl, adresów Polska.pl i Poland.pl spółce Agora S.A. Przypomnijmy pokrótce sprawę wraz ze stanowiskami zaangażowanych stron.

Jak wynika z oświadczenia ówczesnej minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej „Powodem zawarcia przez NASK umowy dzierżawy z Agorą na prowadzenie stron Poland.pl, Polska.pl było dotychczas niesatysfakcjonujące prowadzenie tych domen przez zespół pracowników NASK”. Innymi słowy, w świetle słów minister, NASK „zawalił” z obsługą kluczowych dla wizerunku państwa polskiego domen internetowych – wraz z działającymi pod nimi serwisami – dlatego postanowił przekazać je prywatnej firmie. Wśród adresatów propozycji obsługi tych adresów były m.in. takie firmy – niewątpliwie zainteresowane budowaniem dobrego wizerunku naszego kraju – jak niemieckie koncerny medialne Ringier Axel Springer, Bauer czy Verlagsgruppe Passau jako właściciel Polska Presse. Ostatecznie domeny przypadły w udziale właścicielowi „Gazety Wyborczej”.

W korespondencji z Barbarą Kudrycką dyrektor NASK Michał Chrzanowski tłumaczy decyzję o przekazaniu domen prywatnej firmie następująco: „Wobec braku zainteresowania administracji publicznej możliwością zdyskontowania popularności domen Poland.pl i Polska.pl (rozmowy sondażowe prowadzone były także w Kancelariach Prezesa Rady Ministrów i Prezydenta RP), Dyrektor NASK działając zgodnie z przepisami ustawy z dnia 30 kwietnia 201Q r. (Dz. U. nr 96, poz. 618) o instytutach badawczych postanowił zwrócić się z ofertą partnerstwa w rozwoju portalu dostępnego pod obu domenami do wiodących uczestników krajowego rynku, którzy posiadają stosowny potencjał finansowy i techniczny oraz know how niezbędne do monetyzacji przedsięwzięcia promującego Polskę w Internecie”.

Brak zainteresowania ówczesnej administracji publicznej możliwością „zdyskontowania popularności” omawianych domen może być powodem głębokiego smutku – tyle że ówczesna administracja wypiera się braku zainteresowania taką możliwością. Z listu Radosława Sikorskiego do Barbary Kudryckiej wynika, że „NASK nie zgłosił się do MSZ z żadną propozycją wykorzystania tych domen, a nasze prośby nie spotkały się z pozytywną odpowiedzią”. Sikorski stwierdził ponadto, że „Przedstawiciele Wydziału Portali Internetowych MSZ spotkali się z p. dyr. Marcinem Bochenkiem z NASK i przedstawili mu propozycje zagospodarowania przez MSZ i rozwoju tych domen. Reakcją na brak odpowiedzi ze strony NASK było moje pismo do Pani Minister z 21 kwietnia 2011 r. Na to, jak Pani Minister zapewne pamięta, bo przekazała mi jego pismo, dyr. NASK Michał Chrzanowski odpowiedział negatywnie, pisząc o zwróceniu się do spółek komercyjnych w celu „monetyzacji przedsięwzięcia”.”

Ostatecznie w 2014 r. domeny Polska.pl i Poland.pl trafiły do MSZ po ponad dwuletniej ich dzierżawie przez Agorę. Sprawa do dziś pozostaje tajemnicza. Nieznane są kryteria wyboru dysponenta adresów, warunki, na jakich adresy były dzierżawione, ani przyczyny zakończenia dzierżawy i przekazania domen w rozporządzenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Cała historia pokryła się kurzem, ale temat postanowił odświeżyć młody aktywista społeczny z Zielonej Góry. 21 listopada 2015 r. Tymon P. Radzik w trybie dostępu do informacji publicznej zwrócił się do NASK z wnioskiem o przesłanie skanu umowy tej instytucji z właścicielem „Gazety Wyborczej”. NASK, zamiast uczynić zadość prośbie petenta, zażądał od niego… oświadczenia o pełnoletniości. Radzik wysyłał kolejne listy, lecz NASK wszystkie zignorował, dlatego, nastolatek zwrócił się do Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka z prośbą o zaskarżenie bezczynności NASK do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Niestety, RPD odmówił zajęcia się sprawą. W efekcie Radzik samodzielnie skierował do WSA skargę na bezczynność NASK.

Przebieg wydarzeń Radzik opisuje na swoim koncie na Facebooku: https://www.facebook.com/radzik.tymon?fref=nf. Aktywista publikuje też skany dokumentów sądowych. Z postu datowanego na 22 marca wynika, że NASK – ujmując rzecz potocznie – zapiera się rękami i nogami, by nie udzielić wyjaśnień w kwestii postawionej przez Radzika. Instytut wniósł o odrzucenie lub oddalenie skargi, zasądzenie kosztów postępowania od Radzika na jego rzecz (sic!) oraz… przeprowadzenie dowodu na okoliczności wieku Radzika z jego aktu urodzenia, do którego dostarczenia mają być zobowiązani rodzice nastolatka. Ponadto NASK argumentuje, że nastolatek nie ma prawa samodzielnie wnieść skargi, ponieważ jest niepełnoletni.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że postępowanie NASK w przedmiotowej sprawie ociera się o szykanę i stanowi blamaż tej instytucji – zważywszy w szczególności na absurdalne żądanie „przeprowadzenia dowodu” w sprawie wieku skarżącego, który nie kryje swej niepełnoletniości. Tym bardziej że – jak zauważa Radzik – sąd może sprawdzić jego dane w systemie PESEL. Zielonogórzanin punktuje też NASK w kwestii żądania kosztów postępowania: „organ [NASK – przyp. red.] nie może żądać ode mnie kosztów postępowania w I instancji, a jedynie ja od organu (art. 200 p.p.s.a.)”.

Relację z „wymiany zdań” skarżącego z NASK wieńczy smutna puenta: „Kończąc, organ stwierdził, że i tak informacji by nie udostępnił, bo jest to tajemnica przedsiębiorcy”.

Choć zabawnie jest obserwować, jak jedna z czołowych polskich instytucji miota się niezdarnie w starciu z nastoletnim aktywistą, to oczywiście trudno jest nie dostrzec ponurego wymiaru sprawy: braku przejrzystości w polskim życiu publicznym i znikomej kontroli obywatelskiej nad poczynaniami administracji publicznej. Znikomej tym bardziej, że prawo i procedury często zdają się służyć bardziej do motania i zaciemniania istotnych kwestii publicznych niż ich wyjaśniani.

Niezależnie od tego, jaki będzie finał sprawy, inicjatywa Tymona P. Radzika zasługuje na poklask. Młody zielonogórzanin, poza niewątpliwą erudycją, wyróżnił się zaangażowaniem obywatelskim i odwagą cywilną.

Warto nadmienić, że Radzik jest laureatem nagrody głównej konkursu Droga na Harvard. Z sylwetką aktywisty można zapoznać się na stronie www.droganaharvard.pl.

Tagi: , , , , , , , ,

Komentarze ( 13 )

Czym możesz się podzielić?