Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domainer chciał sprzedać taniej, ale klient uparł się przy wyższej cenie

Domainer chciał sprzedać taniej, ale klient uparł się przy wyższej cenie

Inwestor negocjował sprzedaż przez kilka dni. Nie udało mu się jednak obniżyć kwoty. Klient twardo obstawał za tym, by zapłacić wyższą cenę – w końcu zdołał dopiąć swego.

Historia opisana została na łamach forum domainerów NamePros.com 1 kwietnia br. Autor wpisu, John Brown, wystawił ma sprzedaż adres Ulotrichous.xyz. Jak twierdzi, nie wie, skąd miał tę domenę, ponieważ nie pamięta, by ją rejestrował. Podejrzewa, że firma XYZ zrobiła to za niego w porozumieniu z rejestratorem, u którego Brown posiada konto, by podnieść swoje wyniki rejestracyjne i wypaść lepiej w rankingu nTLDStats.com.

Brown postanowił spieniężyć nazwę i od kilku miesięcy promował ją za pośrednictwem landing page’a firmy rejestracyjnej z przypisaną ceną w wysokości 9999 dolarów. Jak przyznaje, domena była tak brzydka, że chciał się jej jak najszybciej pozbyć. Jednak niezręcznie było mu sprzedawać ją za wygórowaną kwotę, dlatego zdecydował się na relatywnie niską cenę kup-teraz. Najwyraźniej innego zdania był klient, który wykazał duże zainteresowanie przejęciem nazwy. Kontrahent bez ogródek zapytał Browna, jak wszedł w posiadanie adresu i czy wcześniej wykorzystywał go do celów biznesowych. Brown nie chciał urazić rozmówcy, więc taktownie przemilczał swoją opinię na temat nazwy. Nie wspomniał też, że domena znalazła się w jego portfolio niejako przypadkiem. Po prostu poinformował klienta, że pracuje nad innymi projektami i chce przekazać nazwę w dobre ręce.

Klient nie drążył tematu, zaznaczył jednak, że nie godzi się na tak niską sumę i zaproponował 19 999 dolarów. Brown poczuł się mocno skonsternowany kontrofertą i początkowo zgodził się jedynie na drobne ustępstwo, sugerując 10 999 USD. Klient pozostał jednak niewzruszony. Domainer zaniepokoił się, że okazja może się ulotnić, zaproponował więc 14 999 dolarów. Jednak klient „ani drgnął”. Po dwóch dniach odpisał, że „jasno określił swoją cenę” i dalsze rozmowy są bezprzedmiotowe.

Brown argumentował, że trudno mu przystać na tak wysoką kwotę za nazwę, w którą nawet nie zaangażował się emocjonalnie i w stosunku do której nie miał planów biznesowych. Kontrahent jednak się nie ugiął i odpisał Brownowi zdawkowo: „Take it or leave it”. Wobec tak twardego stanowiska domainer skapitulował i zgodził się na cenę wyższą o 10 tys. dolarów w stosunku do pierwotnej propozycji. We wpisie na forum inwestor stwierdził, że to jego pierwsza tak dotkliwa porażka negocjacyjna.

Tagi:

Komentarz ( 1 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Krzysztof 2 kwietnia 2020 Odpowiedz

    Dobre 😀

    Nie ma to jak negocjacje Prima-Aprilisowe 😀

Tutaj możesz komentować