Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Przychodzi broker do domainera…

Przychodzi broker do domainera…

„Nie lubię brokerów” – odpowiedział znany inwestor pośrednikowi, który zaproponował mu swoje usługi. Domainer twierdzi, że zdecydowana większość brokerów nie ma pojęcia o branży domen i przynosi temu biznesowi więcej szkody niż pożytku.

Konstantinos Zournas, który chętnie dzieli się krytycznymi opiniami na temat różnych zjawisk w branży domen, tym razem wziął na widelec brokerów. Zaczęło się od konkretnego brokera z konkretnej firmy, ale wywód szybko objął całą „klasę” domenowych pośredników. Zdaniem Zournasa brokerzy zwykle słabo znają się na swoim fachu, skutkiem czego, zamiast realizować udane transakcje, potrafią niechcący zaszkodzić inwestorom.

Broker niemile widziany

Do Zournasa zadzwonił pośrednik nielubianej przez niego, szeroko znanej giełdy, której nazwy autor wpisu nie podaje. Broker zadzwonił do domainera, rzekomo niewiedząc, z kim ma do czynienia – mimo że Konstantinos Zournas jest stosunkowo znaną postacią w branży i autorem popularnego bloga OnlineDomain.com. Interesant orientował się jednak, ile domen posiada inwestor i dopytywał, czy nie jest zainteresowany pomocą w ich sprzedaży. Gdy Zournas odpowiedział, że zawodowo zajmuje się sprzedażą domen, broker udawał zaskoczonego. Następnie pośrednik usłyszał od domainera definitywną odmowę nawiązania współpracy, wyrażoną słowami: „Nie lubię brokerów”. Broker najwyraźniej wziął sobie tę replikę do serca, bo po zakończonej rozmowie napisał do Zournasa e-mail, w którym oświadczył, że „po raz pierwszy usłyszał od kogoś, że nie lubi brokerów”.

Zournas twierdzi, że sam z podobną opinią spotykał się często. Zaznacza jednocześnie, że w tym przypadku jego niechęć wynikała nie tyle z niskiego mniemania o wszystkich pośrednikach domenowych, ale przede wszystkim ze stylu działania giełdy, którą pośrednik reprezentował. Niemniej Zournas twierdzi, że w całej branży domen działa niewielu – „prawdopodobnie mniej niż dziesięciu” – pośredników, którzy znają swój fach i niuanse domenowego biznesu na tyle dobrze, by pomagać inwestorom w udanych sprzedażach. Większość brokerów ma zbyt małą wiedzę, by gwarantować realizację dobrego „dealu”, w dodatku ich „braki warsztatowe” często zagrażają interesom domainerów.

Brokerzy nie znają się na prawie?

Zournas argumentuje, że wielu pośredników nie ma pojęcia o prawnych implikacjach sprzedaży domen. W efekcie, zamiast zapewnić abonentowi zysk ze sprzedaży, mogą mu ściągnąć na głowę prawników potencjalnego kontrahenta. A gdy przyjdzie do płacenia kosztów sądowych lub postępowania UDRP, brokerzy raczej nie będą chętni do pomocy – zauważa Zournas. Dodaje też, że brokerzy zwykle nie mają pojęcia o tak podstawowych sprawach jak rejestry znaków towarowych – nie potrafią więc sprawdzić, czy dana domena jest zarejestrowana jako brand czy nie. Tego typu braki kompetencyjne sprawiają, że sprzedawanie domen za pośrednictwem brokerów wiąże się ze sporym ryzykiem.

Zournas zastrzega jednak, że w tej wąskiej branży są też pozytywne przykłady. Takie jak Andrew Rosener, którego domainer sytuuje w pierwszej trójce pośredników adresowych. Autor wpisu zaznacza, że korzystanie z pośredników ma sens, o ile wybiera się przedstawiciela o wysokich kompetencjach i ogranicza jego zadanie do sprzedaży 10–20 domen – przy samodzielnej obsłudze pozostałej części portfolio.

Czy polscy domainerzy korzystają z usług brokerów?

W Polsce zjawisko brokeringu „po stronie domainera” jest mniej rozpowszechnione. Pośrednicy z reguły działają na zlecenie dużych firm-klientów i pomagają im w pozyskiwaniu cennych nazw. Czy reprezentowanie rodzimych domainerów w sprzedaży ich adresów jest sensownym, opłacalnym modelem biznesowym w przypadku domen .pl? To ciekawy temat do dyskusji wśród samych inwestorów.

Tagi: , , , ,

Komentarze ( 4 )

Czym możesz się podzielić?