Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Rejestratorzy domen współodpowiedzialni za piractwo

Rejestratorzy domen współodpowiedzialni za piractwo

Rejestratorzy domen mogą być pociągani do odpowiedzialności w związku z naruszeniem praw autorskich, jakich dopuszczają się ich klienci. Takie orzeczenie wydał niemiecki sąd w postępowaniu wszczętym na wniosek koncernu Universal Music.

Sprawa rozpoczęła się w 2013 r., gdy niemiecki oddział koncernu Universal Music zgłosił naruszenie prawa autorskiego w związku z zaindeksowaniem chronionego prawnie kontentu (album „Blurred Lines” autorstwa Robina Thicke) przez H33T, jeden z największych serwisów torrentowych. Administratorzy H33T zignorowali jednak żądanie UM dotyczące usunięcia linku. Koncern skierował więc sprawę do sądu i uzyskał nakaz zobowiązujący firmę Key-Systems, rejestratora utrzymującego domenę H33T.com, do usunięcia tego adresu wraz ze wszystkimi wpisami DNS. W ten sposób decyzja sądu doprowadziła nie tylko do powstrzymania naruszania praw autorskich przez H33T, ale również do likwidacji całego serwisu. Sprawa zakrawa na absurd, ale przede wszystkim stanowi niebezpieczny precedens, który może „zainspirować” innych przedstawicieli biznesu rozrywkowego do zgłaszania podobnych roszczeń na drodze sądowej. Z kolei postępowanie sądu przypomina trochę polowanie na komara za pomocą palnika acetylenowego.

W kolejnym etapie postępowania sprawę rozpatrywał Sądu Regionalny w Saarbrucken, który wydał zaskakujące orzeczenie: rejestrator domen, w tym przypadku Key-Systems, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za działania naruszające prawa autorskie, jeśli jest „oczywiste”, że działania te mają charakter piracki. Firma Key-Systems odwołała się od tego wyroku, jednak Wyższy Sąd Regionalny Saarbrucken podtrzymał orzeczenie sądu niższej instancji, uznając, że w sytuacji gdy rejestrator został powiadomiony o „oczywistym” naruszeniu prawa autorskiego, ma on obowiązek powstrzymać przestępcze działania inkryminowanego podmiotu.

Prawnicy Key-Systems zaatakowali najsłabszy punkt orzeczenia, czyli rzekomą „oczywistość” rozpatrywanej sytuacji. Utrzymywali mianowicie, że rejestrator nie dysponuje odpowiednimi danymi, by stwierdzić, czy dany przypadek naruszenia prawa faktycznie i w „oczywisty” sposób zachodzi. Sąd jednak uznał, że w przedmiotowej sytuacji, gdy powód kontaktował się z właścicielem domeny i nie uzyskał odpowiedzi, naruszenie własności intelektualnej miało charakter oczywisty. Sąd podkreślił także, że rejestrator miał techniczną możliwość wpłynięcia na swojego klienta w celu przerwania aktywności naruszającej prawo i powinien ją wykorzystać, ponieważ klient registrara naruszał warunki umowy abonenckiej, zakazującej podobnych działań. W efekcie sąd uznał, że skasowanie domeny H33T.com, a w efekcie usunięcie z sieci serwisu działającego pod tym adresem, nie było działaniem nieproporcjonalnym w stosunku do winy oskarżonego.

Decyzja sądu apelacyjnego daje koncernom muzycznym i filmowym kolejne narzędzie do atakowania serwisów i osób uczestniczących w internetowej wymianie treści. Fakt, że często odbywa się ona z naruszeniem praw autorskich, nie stanowi jednak podstaw do stosowania środków przypominających represje i zmierzających do zastraszenia uczestników wymiany kontentu. Niestety po raz kolejny okazuje się, że duże międzynarodowe korporacje mają zadziwiającą łatwość w kształtowaniu prawa, również lokalnego, pod swoje własne potrzeby. Warto podkreślić, że nie są one tożsame z interesami twórców, w imieniu których korporacje występują czysto deklaratywnie.

Tagi: , , ,

Komentarze ( 5 )

Czym możesz się podzielić?