Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Korporacjom „brakuje” pieniędzy na domeny

Korporacjom „brakuje” pieniędzy na domeny

Międzynarodowa firma zatrudniająca 3500 pracowników nie chciała zapłacić więcej niż 500 dolarów za domenę premium z 1999 r. Historię opisał Konstantinos Zournas na blogu OnlineDomain.com.

Takie rzeczy zdarzają się nie tylko w Polsce, ale również na rynku międzynarodowym. Tym razem historia rozegrała się w „strefie transatlantyckiej” – między Grecją, gdzie stacjonuje Zournas, a Karaibami, gdzie znajduje się oddział firmy, która chciała zakupić domenę od autora bloga OnlineDomain.com. Zamieszczamy to krótkie „studium przypadku” w nawiązaniu do zeszłotygodniowego tekstu o kłamstwach klientów końcowych – bo historia ta doskonale ilustruje, jak klienci uciekają się do drobnych wybiegów i mówienia (pisania) nieprawdy w celu wytargowania wartościowej nazwy.

W odpowiedzi na zapytanie dotyczące nazwy premium w domenie .com zarejestrowanej w 1999 r. (niestety Zournas nie podaje, o jaki adres chodzi), domainer zaproponował stawkę 35 tys. dolarów, która jak na realia segmentu .com wydaje się kwotą całkiem przeciętną. Klient odpisał w następujących słowach: „Jesteśmy zainteresowani zakupem domeny, jednak jesteśmy niewielką firmą IT zatrudniającą tylko 75 pracowników. Ponadto jesteśmy zlokalizowani na Karaibach, gdzie sytuacja gospodarcza jest nieco mniej korzystna niż w innych częściach świata. Dlatego nie jesteśmy w stanie spełnić pańskich wstępnych wymagań cenowych w wysokości 35 tys. dolarów. Ponieważ pańska oferta zaczyna się od tak wysokiej sumy, jesteśmy zmuszeni przemyśleć nasze zainteresowanie tą nazwą. Możemy zaoferować panu 500 dolarów”.

Zournas podsumował propozycję w nieparlamentarnych słowach: „HELL NO!!! Are you fucking kidding me?”. I trudno się mu dziwić. Nie tylko dlatego, że – jak twierdzi – obsługa transakcji, odnowienia i cena, za którą odkupił nazwę, przekraczają stawkę zaoferowaną przez klienta. Przede wszystkim ze względu na tupet, jakim wykazał się zainteresowany. 75-osobowa spółka IT próbująca wytargować domenę premium za 500 dolarów może wytrącić z równowagi. Tym bardziej że firma okazała się być międzynarodową korporacją działającą w 17 krajach i zatrudniającą 3,5 tys. pracowników – a wersja podana przez klienta dotyczyła jedynie karaibskiego oddziału spółki.

Gdy domainer odrzucił ofertę, otrzymał e-mail od innego pracownika firmy, który stwierdził, że 35 tys. dolarów to kwota „pięcio- lub nawet dziesięciokrotnie” przekraczająca możliwości finansowe spółki. Jak zauważył Zournas, budżet klienta w ciągu jednego maila wzrósł z 500 dolarów „do 3,5 lub nawet 7 tys. dolarów”. Ostatecznie inwestor oznajmił, że podnosi cenę do 70 tys. dolarów. I chyba postąpił słusznie.

Tagi: , , ,

Komentarze ( 4 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Lech 17 czerwca 2014 Odpowiedz

    Dlaczego niby postąpił słusznie, podnosząc cenę 2x?

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 17 czerwca 2014 Odpowiedz

      Bo przyłapał klienta na ściemnianiu, a poza tym ustalił, że ma do czynienia z firmą znacznie większą niż wynikało z jej „autoprezentacji”. Podniósł cenę, jak sądzę, dla tego klienta, nie w ogóle.

      • Lech 18 czerwca 2014 Odpowiedz

        Hm… Widzę niekonsekwencję. Godzimy się na to, że „jak duży klient, to ma zapłacić więcej”, a wyśmiewamy sytuację „jak student chce zniżkę”.

        Zresztą nie wiem, czy podwyższanie ceny wyłącznie z uwagi na podmiot nabywcy nie byłoby jakimiś nieczystymi i karalnymi zagrywkami rynkowymi.

        • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 18 czerwca 2014

          Ten przypadek raczej rozpatrywałbym w kategoriach „kary” za drobne oszustwo:) Klient brał domainera na litość, nieudolnie mijając się z prawdą, domainer zorientował się w temacie i podniósł stawkę. Zresztą podniesienie kwoty dla klienta korporacyjnego nie wydaje mi się niczym nieetycznym – inwestor chce sprzedać domenę jak najdrożej, ale też po prostu ją sprzedać. Wie, ile może utargować w danym przypadku. Nikt nie wyśmiewa się ze studentów chcących zniżkę, a raczej z „metody na studenta”, kiedy ktoś, kto faktycznie posiada środki finansowe, podaje się za biednego studenta. Co do karalności za ustalanie ceny za domenę adekwatnie do możliwości nabywcy, to pierwsze słyszę. Jeśli istnieją na to jakieś paragrafy, to chętnie się zapoznam:)

Tutaj możesz komentować