„Rejestracja z palca to głupota”. Przygodę z domainingiem trzeba zaczynać na rynku wtórnym
Poszukiwanie nieodkrytych „skarbów” w rejestrach to głupota – tak uważa Andrew Rosener. Znany broker i inwestor twierdzi, że obecnie domaining można oprzeć wyłącznie na zakupach wartościowych nazw na rynku wtórnym.
Czasy, kiedy przygodę z domainingiem można było rozpocząć, szukając okazji w rejestrze, odeszły w niepamięć. Od wielu lat istnieje innym model działania w tym biznesie. Opiera się na poszukiwaniu nazw na rynku wtórnym. Tylko tam można znaleźć cenne adresy, w które warto zainwestować. Domeny niekoniecznie trzeba odkupywać od innych inwestorów czy abonentów spoza rynku. Można również przechwytywać wygasające nazwy lub licytować je na aukcjach. Szukając dostępnych adresów w rejestrach, łatwo się zniechęcić. Taką drogę odradza wielu inwestorów. Między innymi Andrew Rosener oraz Morgan Linton, który opublikował post nawiązujący do wypowiedzi Rosenera na Twitterze.
Inwestor streszcza typową historię krótkiej przygody z domainingiem. Pod wpływem tekstów prasowych, nieopierzony domainer przeczesuje rejestry w poszukiwaniu wolnych adresów i wydaje sporo pieniędzy na domeny, które wpadną mu w oko – bez głębszego namysłu nad ich faktyczną wartością. Następnie czeka aż z głosi się klient. Niestety, mija rok, oferty nie napływają, tymczasem na skrzynkę trafiają powiadomienia od rejestratora informujące o konieczności przedłużenia adresu.
W przypadku wielu osób na tym kończy się zabawa w inwestycje na rynku adresów. Nieprzemyślane podejście nie przynosi oczekiwanych efektów, a niedoszły domainer obwinia cały rynek, zamiast własnej błędnej strategii – czy raczej jej braku. Andrew Rosener komentuje to podejście dosadnie.
„Mówiłem o tym tysiąc razy, obecnie inwestowanie w domeny przez rejestrację nazw to głupota. O wiele bardziej opłacalne jest inwestowanie w zdrapki!”. Morgan Linton dodaje do tej opinii kilka konstruktywnych rad. Oprócz zainteresowania się rynkiem wtórnym, w szczególności zagadnieniem nazw wygasających, poleca po prostu stopniowe wdrażanie się do branży i zdobycie know-how niezbędnego do inwestycji na tym rynku. Linton podaje też anglojęzyczne źródła, które mogą być w tym pomocne. W szczególności warto polecić forum domainerów NamePros.com, na którym poruszane są wszelkie praktyczne zagadnienia związane z branżą.
W polskojęzycznym internecie odpowiednikiem tego serwisu jest forum DI.pl, na którym również można znaleźć mnóstwo cennych porad i „studiów przypadku”. Wchodząc do branży domen, trzeba mieć świadomość, że znajduje się ona w dojrzałej fazie rozwoju i obecnie działają w niej inne, bardziej skomplikowane zasady niż w zeszłej dekadzie.
Tagi: Andrew Rosener, domaining, rejestracja z palca
Komentarz ( 1 )
Czym możesz się podzielić?