W 2008 r. spółka ESS Data Recovery kupiła domenę DataRecovery.com za 1,659 miliona dolarów. Po dziesięciu latach jej prezes bez cienia wątpliwości stwierdza, że wydatek się opłacił.

Po przejęciu adresu od Associated Computers, Inc. firma zmieniła nazwę z ESS Data Recovery na DataRecovery.com. W efekcie jej nazwa stała się łatwiejsza do zapamiętania. Nowy brand zawierał również jednoznaczną informację „nawigacyjną”, ułatwiającą nawiązanie kontaktu z firmą. Rezultat rebrandingu był spektakularny. – Zanim kupiliśmy domenę, wydawaliśmy od ćwierć do pół miliona dolarów na kampanie reklamowe, zarówno online, jak i offline. Obecnie spółka zredukowała wydatki na reklamę niemal do zera, ponieważ mamy taki nawał zleceń – mówi Benjamin Carmitchel, prezes DataRecovery.com, w komentarzu udzielonym Andrew Allemanowi z DomainNameWire.com.

Zdaniem Carmitchela za sukces firmy w znaczącym stopniu odpowiada decyzja z 2008 r.: zakup adresu i zmiana marki. – To zasługa adresu i oparcia na nim reputacji naszej firmy – twierdzi prezes DataRecovery.com. – Domena pomogła naszej firmie wyróżnić się na rynku. Gdy kupowaliśmy adres, w Stanach Zjednoczonych w naszej branży działały tylko cztery duże firmy. Z czasem ich liczba wzrosła do prawdopodobnie kilku tysięcy. W tym środowisku domena premium naprawdę wyróżnia nas na tle konkurencji – chwali się Carmitchel.

Poprzedni abonent zgodził się na rozłożenie płatności na miesięczne raty, rozłożone na okres dziesięciu lat. W efekcie regulowanie należności za domenę stało się dla DataRecovery.com czymś w rodzaju ponoszenia kosztów zastępczej kampanii reklamowej. Z tą różnicą, że środki przeznaczone na reklamę znikają bezpowrotnie. Tymczasem domena, która pozostała w rękach nabywcy, nie tylko przyniosła efekt reklamowy, ale również stanowi element aktywów spółki i posiada wartość nie mniejszą niż w momencie jej zakupu.

Tagi: Benjamin Carmitchel, DataRecovery.com