Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Jaką rolę w domainingu odgrywa szczęście?

Czy domaining to branża dla osób myślących analitycznie czy „farciarzy”? Jaką rolę w adresowym biznesie odgrywają dobrze przemyślane decyzje, a jaką łut szczęścia?

Część inwestorów może oburzyć się na takie postawienie sprawy, wielu jednak zgadza się, że w domainingu istotną rolę odgrywa zwykły fart. W końcu nie wystarczy zainwestować w dobrą domenę, trzeba jeszcze ją sprzedać. A choć na rynkach światowych codziennie dochodzi do niezliczonej liczby transakcji, to jednak sprzedać konkretną nazwę za satysfakcjonującą cenę nie jest łatwo. Do tego niezbędny jest „szczęśliwy splot okoliczności”, czyli klient, który ma zapotrzebowanie na nasz adres, gruby portfel i chęć do wyłożenia żądanej przez nas sumy. Taka sytuacja nie zdarza się codziennie. Zgodnie z szacunkami wielu domainerów wynik sprzedażowy na poziomie 3 proc. utrzymywanego portfolio rocznie należy uznać za niezły.

A jak zapatrują się na kwestię szczęścia w domainingu inwestorzy z Zachodu? Pytanie w tej sprawie padło na forum NamePros.com. Temat „pociągnął” Raymond Hackney, organizując ankietę dotyczącą elementu szczęścia w udanych inwestycjach. Spośród blisko 90 głosujących 16 proc. przyznało, że fart w 30 proc. odpowiada za ich własny sukces w domenowym biznesie. Jednak tych, którzy całkowicie wykluczyli rolę łutu szczęścia było niewiele mniej, bo 12 proc.

Aż chciałoby się zapytać, jakimi sprawdzonymi metodami kierowali się w inwestycjach, że nie musieli polegać na wyrokach fortuny. Tymczasem pali nas ciekawość, by dowiedzieć się, jak duże znaczenie ma fart w waszych biznesach domenowych, a jak duże – konsekwentne przemyślane działanie, określona taktyka lub strategia. Czekamy na komentarze!

A oto pełny rozkład wyników ankiety.

Tagi: , , , ,

Tutaj możesz komentować