Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Precedensowa sprawa: właściciel domeny Wikiduszniki.pl uznany za winnego niezarejestrowania tytułu prasowego

Precedensowa sprawa: właściciel domeny Wikiduszniki.pl uznany za winnego niezarejestrowania tytułu prasowego

Sąd Rejonowy w Szamotułach orzekł, że abonent domeny Wikiduszniki.pl i właściciel działającej  pod nią witryny jest winny niezarejestrowania tytułu prasowego. Sąd odstąpił od nałożenia kary na właściciela witryny, ale uznał blog za prasę.

Zawiadomienie o braku rejestracji złożył w zeszłym roku ówczesny wójt gminy. Po otrzymaniu informacji o domniemanym naruszeniu prawa miejscowa komenda policji wystąpiła o ukaranie abonenta domeny, Andrzeja Radke, grzywną w wysokości 200 zł. Teoretycznie to niewiele – wydawanie dziennika lub czasopisma bez rejestracji tytułu, choć nie jest już przestępstwem, to jednak jest uznawane za wykroczenie zagrożone grzywną do 5 tys. zł, zgodnie z art. 45 prawa prasowego. W praktyce jednak uznawanie bloga, jakim jest witryna Wikiduszniki.pl, za tytuł prasowy wydaje się absurdalne.

A jednak z takiego założenia wyszedł sąd, wymierzając karę Andrzejowi Radkemu. Zdaniem obrońcy Radkego, Agnieszki Wardak, ta decyzja to efekt archaicznej definicji prasy, niedostosowanej do rzeczywistości nowych technik przekazu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, do uznania blogera za wydawcę prasy, wystarczy, by raz w tygodniu zamieszczał on tekst na swojej stronie.

Jak wynika z art. 20 prawa prasowego, we wniosku rejestracyjnym należ podać tytuł pisma, siedzibę i adres redakcji, dane osobowe redaktora naczelnego, a także częstotliwość ukazywania się dziennika bądź czasopisma.

– Sprawa jest precedensowa, bo jej waga nie wynika przecież z 200 zł kary, których żądał oskarżyciel, tylko z tego, że teraz blogosfera i komentatorzy rzeczywistości muszą się obserwować i drżeć o to, czy przypadkiem wszyscy nie muszą się rejestrować. Szczególnie w sytuacji, kiedy komentują, robią to często i są poczytni – powiedziała Wardak, cytowana przez serwis TVN24.pl.

Tagi: , ,

Komentarze ( 3 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Tomek 19 stycznia 2016 Odpowiedz

    Równie dobrze można uznać, że publikowanie na Facebooku to prasa.
    No bo – jakie znacznie ma to jakiej technologii używa się do publikacji? Żadne.
    Facebook to też prasa. Wszyscy jesteśmy wydawcami.
    To prawo zostało ustanowione i jest próba wymuszenia rejestracji najprawdopodobniej po to, aby łatwo było ustalić kto dokładnie jest niewygodny, kto jest osobą niepożądaną. Teraz wymaga to trochę nakładów i czasu aby dane takiej osoby (do przyszłego nękania) uzyskać. Dziękie tej ustawie i zastraszaniu (jak w artykule powyżej) będzie można łatwiej ustalić kto podpadł międzynarodówce.

  2. Wesoły Romek 21 stycznia 2016 Odpowiedz

    Jakieś 5-6 lat temu była podobna sprawa z małą regionalną stroną krytyczną wobec władzy i tam też miejscowy polityk próbował się przypiąć do d.u.p.y redaktorowi. Nie dało się redaktora ani urobić, ani zastraszyć więc załatwiono go z paragrafu prasowego. Sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego i ten orzekł o obowiązku rejestracji „tego typu” stron internetowych. Ale nie było tam żadnych konkretów z tego co pamiętam, po prostu leśne dziadki w togach nie bardzo ogarniały temat, a że go nie ogarniali więc próbowali stworzyć prawo na wyrost i objąć nim wszelkie treści (i media, nośniki), które podlegają redagowaniu/aktualizacji itd. To tyle co pamiętam, bo wtedy też rejestrowałem swoje fora internetowe, więc podrążyłem trochę temat. Nie wiem czy przepisy się zmieniły w ostatnich latach, w każdym razie do niedawna prawnicy mówiąc o takich przypadkach powoływali się właśnie na to orzeczenie. A z rejestracją moich forów były niezłe jaja. Odmówiłem uzupełnienia rubryk „Adres redakcji” i „częstotliwość ukazywania się”. Urzędniczka w sądzie przyjęła, ale chciała to wysyłać do Warszawy, zupełnie nie była zorientowana, że to załatwia właśnie miejscowy sąd. Po 2 tygodniach dostałem pismo z sądu „wzywające mnie do uzupełnienia braków formalnych” (adres i częstotliwość ukazywania się). Odpisałem odmownie, w uzasadnieniu powołałem się na orzeczenie Sądu Najwyższego, który na mnie nałożył obowiązek rejestracji, ale nie uwzględnił specyfiki tego typu stron, bo na forum nie ma kogoś takiego jak redaktor naczelny (Prawo prasowe dokładnie reguluje kto to jest redaktor – i nie jest to ani administrator ani moderator forum). A skoro nie ma redaktora, to nie może też być siedziby redakcji, więc podanie adresu byłoby wprowadzeniem sąd w błąd. Podobnie odmówiłem określenia jaka będzie częstotliwość publikacji, bo to nie zależało ode mnie, tylko od aktywności forumowiczów… Normalnie jaja sobie z nich robiłem. Skoro gamonie stworzyli niedopracowanego bubla prawnego totalnie z d.u.p.y i próbują go na chama egzekwować, więc postanowiłem, że będę z nich darł łacha tak długo jak się da. Przy czym cały czas powoływałem się na to ogólnikowe orzeczenie SN, które nie precyzowało żadnych szczegółów i cały czas kpiłem, że nie mogę tam wpisać nic konkretnego, bo cokolwiek bym wpisał, mogło by to być niezgodne z prawdą, a tym samym wprowadziłbym świadomie sąd w błąd 🙂 Po krótkiej wymianie korespondencji, sądowi zmiękła rura… W te rubryki powpisywali coś wedle własnego uznania. W każdym razie ten nakaz to relikt z głębokiej komuny, który prawnicy próbują na siłę narzucić nowym mediom. Po prostu władza lubi wiedzieć kto „redaguje”. Taka wiedza z różnych powodów może się władzy przydać 🙂

  3. Enerdom 2 lutego 2016 Odpowiedz

    Wesoły Romku fajnie napisałeś ale nie rób tego tu zbyt często bo After moze mieć problem 😉