Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domeny – fundament wolnego internetu

Domeny – fundament wolnego internetu

Adresy www to jeden z fundamentów naszych swobód w sieci i główna linia obrony przed dominacją internetowych korporacji. Tak twierdzi Michael Castello, jeden z najbardziej znanych domainerów i webdeveloperów w USA.

Castello zawarł powyższą tezę w liście zaadresowanym do dwóch innych inwestorów domenowych: Ricka Schwartza i Howarda Neua. List prawdopodobnie nie miał prywatnego charakteru, ponieważ szybko ujrzał światło dzienne i został opublikowany na blogach obu adresatów. Taka była zapewne intencja Castello, który chciał zwrócić uwagę branży na istotną kwestię – że domeny to nie tylko biznes, ale przede wszystkim ostoja wolności internautów. Przekonani o słuszności poglądów Castello, publikujemy najciekawsze fragmenty listu.

„Uważam, że domeny są kluczem do wolności jednostki i przetrwania internetu. Za niewielką opłatą każdy z nas otrzymuje możliwość rozporządzania własnym miejscem w wirtualnym świecie. (…)

Internet jest globalną siecią dystrybucji dóbr, do której dostęp ma każdy z nas. Każdy może promować swoją ideę lub produkt i adresować je do odbiorców na całym świecie. Sieć to potężne narzędzie, które pozwala jednostkom współzawodniczyć na gigantyczną skalę, na gruncie wcześniej zdominowanym przez wielkie korporacje.

Sądzę, że internetowi giganci, tacy jak Google, Facebook, Apple i inne koncerny stopniowo zmieniły sposób postrzegania przez internautów kwestii nawigacji w internecie tak, by zmniejszyć rangę domen. (…)

Obecnie niemal każda marka i słowo kluczowe posiadają swoją stronę internetową. Problem w tym, że większość ludzi dociera pod te adresy za pośrednictwem Google i Facebooka. Uczestnicy wirtualnego świata dali się złapać na lep usług dostarczanych przez te zabarykadowane ekosystemy, oddając Google’owi, Facbookowi, a także rządowi władzę nad swoją aktywnością w sieci.

Domeny chronią wolność jednostki w internecie przed zakusami wielkich korporacji – twierdzi Michael Castello

Dostrzegam w tym monopol, który w przeszłości zostałby rozwiązany lub poddany regulacji. Obecny układ wygląda na sojusz rządu i korporacji, który przynosi jego uczestnikom obopólną korzyść i umożliwia sprawowanie kontroli nad społecznością internetową.

Przez wiele lat należąca do Apple wyszukiwarka Safari przekierowywała na adres w rozszerzeniu .com po wpisaniu słowa kluczowego do jej paska adresu. Teraz, po odejściu Steve’a Jobsa, Apple zaniechał tej praktyki, a te same słowa prowadzą internautów do wyników wyszukiwania i reklam. Steve Jobs rozumiał możliwości, jakie domena daje internautom. Natomiast Google w pewnym momencie niemal całkowicie usunął pasek adresu z wyszukiwarki Chrome, zastępując go paskiem wyszukiwania. Koncern zabiegał nawet o to, by ICANN rozważył możliwość rozwiązywania domen do „keywordów”, co uczyniłoby TLD zbytecznymi! (…)

Domeny dają ludziom władzę. Każdy powinien mieć możliwość posiadania nazwy domeny i używania jej w nieskrępowany sposób. Jednak obecnie domeny wymagają ochrony przez podmiotami, które starają się pomniejszyć ich znaczenie. (…)”

Drugą istotną myślą w liście Castello jest rola nowych domen w zabezpieczeniu swobód internetowych i rozwoju domainingu. Inwestor uważa, że nowe końcówki stanowią szansę dla branży nie tyle z powodów czysto biznesowych, ale dlatego, że ze względu na skalę przedsięwzięcia, związanego z ich wprowadzaniem do użytku, blokują one dążenia korporacji do marginalizowania znaczenia TLD. To ciekawy punkt widzenia, nieobecny dotychczas w tekstach domenowych blogerów. Castello ocenia problem nTLD z szerszej perspektywy, rzucając nowe światło na kontrowersyjne zagadnienie pożyteczności nowych końcówek dla branży domen. Do adresatów listu zwraca się następująco:

„Podobnie jak wy, byłem przeciwny nowym domenom przez długi czas od momentu, gdy padła propozycja ich wprowadzenia. Mógłbym pisać w nieskończoność o powodach, dla których sądziłem, że są zbędne, ale teraz musimy spojrzeć świeżym okiem na całą branżę. Nowe domeny są już obecne na rynku i uległem im, dostrzegając ich pozytywny aspekt, który – jak sądzę – okaże się bardzo pożyteczny dla naszej branży. (…)

Nowe rozszerzenia sprawiły, że domenowa piramida stała się jeszcze większa. W efekcie branża domenowa odciska bardziej widoczne piętno na wirtualnym świecie. Każdy, kto promuje biznes domenowy, stanowi wartość dla branży, a rejestry nowych TLD będą wydawać miliony dolarów na to, by zwiększyć świadomość znaczenia adresów www wśród internautów. Na nich spadnie największy ciężar działania w tym obszarze, a im więcej opinia publiczna będzie mówić o domenach, tym większa będzie równowaga między indywidualnymi użytkownikami internetu a potężnymi korporacjami. Dlatego powinniśmy zewrzeć szyki i działać razem.”

Odezwę Castello w 100 proc. poparł Rick Schwartz – dotychczas zagorzały przeciwnik nowych domen. Temat wywołał spore poruszenie w branży. Pod poświęconym listowi postem na blogu Schwartza znajduje się już ponad sto komentarzy.

Warto przypomnieć, że Michael Castello stoi za jedną z najciekawszych tegorocznych transakcji – sprzedażą domeny Whisky.com Horstowi Lüningowi, niemieckiemu handlarzowi trunkami. Domainer zaimponował branży nie tylko finansowym sukcesem, inaugurującym nad wyraz udany rok dla rynku domen (do sprzedaży doszło 1 stycznia br.), ale również dalekowzrocznością: już po udanych negocjacjach Castello „zagroził” kontrahentowi, że do transakcji nie dojdzie, jeśli ten nie zgodzi się na jej ujawnienie. Chodziło oczywiście o impuls dla rozwoju rynku domen. Na szczęście kompromis został osiągnięty i umowa NDA obowiązywała jedynie przez dwa miesiące od momentu sprzedaży.

Tagi: , , , , , , , ,

Komentarze ( 4 )

Czym możesz się podzielić?