Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Domenowe prognozy na 2014 r.

Domenowe prognozy na 2014 r.

Nie jesteśmy zawodowymi futurologami (dlatego zastrzegamy sobie prawo do pomyłek prognostycznych), ale w ramach małej zabawy intelektualnej, po głębokich naradach i przemyśleniach, upichciliśmy kilka domenowych prognoz na nowy rok. Oto, co udało nam się wywróżyć z deenesów.

1. Wzrośnie dynamika na rynku wtórnym.
Nie może być inaczej. Po pierwsze dlatego, że nie należy sądzić inaczej, bo korzystniej jest myśleć pozytywnie, albowiem pozytywne myślenie nakręca koniunkturę. Po drugie, mamy za sobą najbardziej udany rok w bieżącym dziesięcioleciu pod względem sprzedaży na rynku światowym – z aż czterema ponadmilionowymi transakcjami w domenie .com. Rynek polski nie obfituje w równie imponujące sprzedaże, ale znajduje się w czołówce rynków krajowych. Aż cztery transakcje .pl trafiły do pierwszej setki zestawienia sprzedażowego przygotowanego przez DNJournal.com dla ccTLD za zeszły rok. Dla porównania, w rankingu znalazły się po trzy adresy .nl i .fr, dwa .it oraz po jednym dla .be, .es, .se. Zatem – jest dobrze! I nie ma powodu, żeby ten stan rzeczy uległ zmianie. Tym bardziej że internetu, jeśli można tak się wyrazić, przybywa. Internautów świadomych wartości domeny – również.

2. Nowe domeny nie podbiją rynku
Przynajmniej nie w bieżącym roku. W perspektywie kilku lat – być może. Jednak na razie niewiele wskazuje na szybki sukces nowych domen. Zainteresowanie tematem wśród „szeregowych” internautów jest znikome. Tym bardziej Polacy nieprędko zakochają się w długich angielskich keywordach w rodzaju .enterprises. W gruncie rzeczy wciąż niewiele osób jest świadomych zachodzących zmian, a w związku z tym pojawia się pytanie, jak i kiedy rejestratorzy zdołają dotrzeć z ofertą do szerokiej grupy odbiorców.
Na program nowych TLD sceptycznie – z ostrożnością, a czasem z jawną wrogością – reaguje również branża. Ba! Sama ICANN raczej zachowawczo ocenia perspektywę sukcesu nowych końcówek w bieżącym roku. Zgodnie z założeniami budżetowymi na 2014 r. istniejące TLD przyniosą 81 milionów dolarów zysku, podczas gdy nowe – których liczba jeszcze w tym roku znacznie przewyższy liczbę „starych” domen – jedynie 7 milionów. Ostatecznie nowe końcówki prawdopodobnie utorują sobie drogę na rynek, ale będą to raczej indywidualne triumfy poszczególnych rozszerzeń niż masowy sukces. Niemniej jednak warto śledzić rozwój sytuacji, żeby nie przegapić biznesowych okazji.

3. Nazwy brandowe będą coraz popularniejsze.
Już są – i będą jeszcze bardziej. Powodów jest kilka. Po pierwsze, najbardziej wartościowe domeny generyczne są w dużej mierze zagospodarowane. Dostępne na rynku wtórnym nazwy ogólne w „alternatywnych” końcówkach (w rodzaju .biz czy rozmaitych subdomen) często stanowią mniej atrakcyjną opcję dla klienta końcowego niż dobra nazwa brandowa w topowej domenie (.pl, .com., .co). Po drugie, ze względu na aktualizacje algorytmu Google do lamusa – już od dłuższego czasu – odchodzą domeny typu exact match (wyspecjalizowane frazy generyczne), które służyły głównie do monetyzacji ruchu, i szansa na to, że w czasach rosnącej oferty

Mimo dramatycznie niskiego poziomu odnowień domeny .pl, wynoszącego niespełna 60 proc., szanse na obniżenie cen przedłużeń przez NASK są znikome…

„końcówkowej” tego typu adresy znajdą nabywców na rynku wtórnym jest znikoma. Po trzecie, coraz więcej osób decyduje się na własną stronę internetową dla rozmaitych form działalności: zarówno komercyjnych, jak i hobbystycznych. Takie przedsięwzięcia wymagają atrakcyjnej, wpadającej w ucho nazwy. Tym bardziej że ich twórcy niekoniecznie doceniają wartość domeny generycznej, natomiast często skupiają się na aspekcie estetycznym adresu www. I w końcu po czwarte, na popularność brandów będzie wpływać – może i powolne – upowszechnianie się nowych domen. Z prostego powodu: nowe TLD to w większości generyki. W takiej konfiguracji nazwa zazwyczaj będzie musiała mieć charakter brandowy.

4. Domainerzy będą musieli więcej główkować
Domaining zawsze wiązał się z pomyślunkiem i analizą. Teraz sprawy dodatkowo się komplikują. Przede wszystkim za sprawą nowych domen. Niezależnie od oceny ich wartości i rynkowych szans, trzeba je uwzględnić w swoich planach biznesowych. Przy wolumenie ponad 1800 nowych końcówek internet nie pozostanie taki sam – nawet jeśli wiele TLD wypadnie z gry. Nowe końcówki będą miały wpływ na marketing i PR w zakresie zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego, a przez to – na świadomość internautów. Trudno przewidzieć, z jakim skutkiem. Być może internauci stopniowo zaczną odpływać w kierunku nowych rozszerzeń, a może – zagubieni w ich gąszczu – mocniej „przylgną” do domen z tradycją, gwarantujących rozpoznawalność. Jedno jest pewne: nowe TLD wprowadzą sporo zamieszania, w którym trzeba będzie się połapać.
Dodatkowym źródłem chaosu są co rusz debiutujące technologie, nowe trendy i narzędzia informatyczne. Zmienia się całe środowisko internetowe i sposoby zarabiania w sieci – za sprawą polityki Google („wycinanie” stron MFA itd.), rozwoju mediów społecznościowych (według niektórych „zwoju”  w przypadku Facebooka, przy rosnącej popularności „obrazkowego” Pinterestu) i branży mobile. To wszystko będzie wymagało od domainerów coraz większej „multidyscyplinarności” – zarówno w sensie korzystania z narzędzi marketingowych, jak i technik zarabiania na domenach.

5. Bitcoin „przejmie” część domainerów
Bitcoin to jutrzenka kolejnej rewolucji – związanej z systemami płatności. Kryptowaluty dopiero zasygnalizowały swoją obecność w gospodarce internetowej. Na ich prawdziwy triumf przyjdzie jeszcze czas. Część domainerów, zaprawionych w inwestycyjnych bojach, zapewne zechce się zmierzyć z nowymi wyzwaniami. Szczególnie że inwestycje w bitcoina i inne kryptowaluty wydają się mniej skomplikowane biznesowo – z drugiej strony są bardziej ryzykowne i niepewne pod względem prawnym. Wiele jednak wskazuje na to, że e-waluta jako technologia rozliczeniowa otrzymała zielone światło establishmentu polityczno-finansowego. Istnieją nawet podejrzenia, że za nowym trendem stoją agencje bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem NSA (ci od programu PRISM). Przyczyna wydaje się oczywista: całkowite przestawienie systemów finansowych z rozliczeń gotówkowych na elektroniczne umożliwi kontrolę aktywności finansowej wszystkich „płatników”. Dodatkowo sukces e-walut wydaje się o tyle bardziej prawdopodobny, że krajowe systemy finansowe trzeszczą w szwach, a ryzyko zajęcia części depozytów bankowych (przypadek cypryjski) niestety rośnie. Fundamentalna wątpliwość dotyczy raczej tego, czy bitcoin i inne kryptowaluty zdołają się obronić czy zostaną zdelegalizowane na rzecz walut narzuconych odgórnie przez rządy.

6. Zmienią się modele zarabiania na domenach
Wielu domainerów wciąż stara się monetyzować swoje adresy w oparciu o strony typu Made for AdSense (MFA). Niestety zazwyczaj z coraz słabszym skutkiem. Kolejne akutalizacje algorytmu Google (Panda, Penguin, Hummingbird) wzmacniają pozycję stron o unikalnej, rozbudowanej treści, podczas gdy minisite’y rzadko oferują wartościowy kontent. W tej sytuacji rozsądnym rozwiązaniem wydaje się odchudzenie portfolio i skupienie się na najbardziej wartościowych adresach, np. przez rozwijanie na nich serwisów – najlepiej niszowych, wyspecjalizowanych, które mogą stanowić autorytatywne źródło informacji w danej dziedzinie. To najlepsza droga do zwiększenia wartości domeny.
Jednocześnie zmiany wprowadzane przez Google wpłyną na konieczność reorientacji branży SEO w kierunku contentmarketingowym. Zwiększy się rola odbiorcy treści – wydawcy serwisów będą musieli zrezygnować ze „sztuczek” SEO i zadbać o jakość swojej oferty. W przeciwnym razie ich witryny będą spadać w wynikach wyszukiwania.

7. Ceny przedłużeń adresów .pl nie ulegną zmianie
To jest jasne i bez wyroczni pytyjskiej. Szanse, że NASK ustąpi w sprawie cen odnowień są niewielkie. Na zmianę polityki rejestru nie wpływa dramatycznie niski poziom odnowień peelki, wynoszący niespełna 60 proc. przy 73 proc. średniej dla wszystkich domen. Istotnym problemem na drodze do zmiany tej sytuacji jest brak współdziałania podmiotów z branży domenowej. Bo rozproszeni internauci raczej nie wystąpią w charakterze „interesariusza” w kontaktach z NASK. Ciekawe, jak nisko musi spaść odsetek przedłużeń, żeby decydenci zmienili zdanie w tej sprawie…

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Komentarze ( 9 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Łukasz 3 stycznia 2014 Odpowiedz

    Najbardziej w Nowym Roku interesują mnie „nowe domeny” i również uważam, że rynku w tym roku nie zawojują, ale może się mylimy:) poczekamy..zobaczymy.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 3 stycznia 2014 Odpowiedz

      W tym roku chyba jeszcze nie, ale faktycznie mogą pojawić się ciekawe końcówki, które jakiś tam „rozgłos” zdobędą. Ostatnio zaskoczył mnie kolega, zupełnie spoza branży, który zarezerwował sobie kilka nazw w nowych domenach, m.in. .ski – pasowało mu do nazwiska:) I wydaje mi się, że popularność mogą zdobyć szczegolnie te nowe domeny, które będą krótkie i będą umożliwiały domain hacki.

  2. Andy 7 stycznia 2014 Odpowiedz

    Fajny post. Co do punktu 6 – to wartościowe treści (i unikalne) zawsze się najbardziej liczyły. Dotarcie do odbiorcy z kolei zapewnia optymalizacja SEO serwisu, która uwypukla treści.

    Co do treści (contentu) – to jest temat, mam wrażenie, ogólnie lekceważony. Wymaga czasu, pracy i znajomości tematyki o której się pisze – jeśli ma być wartościowy. Niewielu ma na to czas, niewielu traktuje to poważnie. Dobrze, że o tym piszecie – może świadomość będzie wyższa.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 7 stycznia 2014 Odpowiedz

      To prawda, ale ostatnio chyba robi się o tym głośniej. Przybywa agencji zajmujących się content marketingiem lub „reorientacji” istniejących agencji na taki kierunek. To również efekt „selekcji negatywnej”, czyli odsiewania przez Google stron oferujących zwykły dżank:) Nawiasem mówiąc, te mechanizmy Google’owe są jednak niepokojące, a wraz z sieciami społecznościowymi tworzą sporą, jak to się mówi, synergię w inteligentnym ocenianiu i przesiewaniu stron i treści w necie. Z jednej strony – większa wartość wyników. Z drugiej strony – zbyt duży wpływ na kształtowanie treści.

  3. Kamil 7 stycznia 2014 Odpowiedz

    Witam.
    Chciałbym zadać 3 pytania z innej beczki:
    1. Czy Pan Michał Pleban to właściciel AfterMarket?
    2. Jeśli tak, co Pan sądzi o ‚aferze’ LPP, wszak słowo cypr – nowy straszak- pojawia się również na stronie aftermarket.pl?
    3. Czy AM, 4 w rankingu rejestratorów domen w naszym kraju, który na pewno nie zarabia małych pieniędzy – zainwestuje w małe biuro, stolik, krzesełko, telefonik i sympatyczną panią Krysię, która mogłaby zmieniać się wraz z koleżanką i odpowiadać na pytania klientów… w Polsce? 😀

    Pozdrawiam.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 7 stycznia 2014 Odpowiedz

      ad. 1. Pan Michał Pleban to akurat nie ja, więc pozwolę sobie nie odpowiadać na to pytanie.
      ad. 2. Abstrahując od tego, czy tak czy nie, sądzę, że nie ma żadnej „afery LPP”. „Status” afery, a nawet hiperafery powinna mieć polityka podatkowa – jak również finansowa i w ogóle gospodarcza – polskiego rządu, która dobija polski sektor MSP i dusi przedsiębiorczość. Ale to temat na inną rozmowę.
      ad. 3. Z tego co się orientuję, AM ma w swoim składzie sympatyczną panią, choć niekoniecznie panią Krysię. Ale być może jest to właśnie jej koleżanka:)

  4. Andrzej 7 stycznia 2014 Odpowiedz

    „5. Bitcoin „przejmie” część domainerów”

    No to AM powinien umożliwić trading kryptowalutami, zainteresowanie na pewno by było.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 7 stycznia 2014 Odpowiedz

      Jest to pomysł nie od rzeczy:)