Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Rejestracja obcojęzycznych keywordów: czy to się opłaca?

Rejestracja obcojęzycznych keywordów: czy to się opłaca?

Wielu domainerów poprzestaje na inwestycjach na rynku lokalnym. To rozwiązanie zachowawcze i bezpieczne, ale ograniczające możliwe zyski. W celu zwiększenia obrotów warto zastanowić się nad poszerzeniem obszaru działalności.

Dla większości domainerów zarabianie na adresach stanowi jedynie dodatkowe źródło przychodu. W tej sytuacji wybierają oni zwykle końcówki najbardziej znane, czyli lokalne. Wychodzenie poza ten obszar wymaga większej wiedzy, większej ilości czasu poświęconego na analizę rynku, często także większych nakładów finansowych – w efekcie wiąże się z większym ryzykiem. Rejestracja obcojęzycznych keywordów w zagranicznych TLD może jednak być sposobem na dywersyfikację źródeł dochodu i zwiększenie wpływów.

Rynek polski posiada oczywiste ograniczenia pod tym względem, zarówno w aspekcie liczby potencjalnych klientów, jak i ich możliwości finansowych. Inwestycje w obszarze anglojęzycznym, ale również niemiecko- czy hiszpańskojęzycznym mogą okazać się znacznie bardziej opłacalne, choć wymagają większego zaangażowania. Zasadniczą różnicę stanowi wielkość rynków powiązanych z większymi gospodarkami i obszarami kulturowo-geograficznymi, o populacji znacznie większej niż Polska. Możliwości są dodatkowo większe, biorąc pod uwagę fakt, że obcojęzyczne keywordy można rejestrować nie tylko w połączeniu z domenami ccTLD, ale również .com. Przykładowo, hiszpańskie, francuskie czy rosyjskie słowa kluczowe mogą być wartościowe również w połączeniu z rozszerzeniami .com czy .net.

Jak zabrać się do tematu? Sposobów jest wiele, w zależności od determinacji, z jaką chcemy zaczynać przygodę na obcych rynkach. Warto wspomnieć o kilku najprostszych.

1. Google it

Google to świetne, kompleksowe i pod wieloma względami niezastąpione narzędzie pozyskiwania informacji na każdy temat. Umożliwia sprawdzenie nie tylko popularności, ale i – co istotniejsze – poprawności keywordu lub frazy (wyszukiwanej oczywiście w cudzysłowie). Liczba uzyskanych wyników powinna zasygnalizować, z jaką częstotliwością dany termin lub wyrażenie wykorzystywany jest w danym języku

2. Google: wiadomości

To również świetne narzędzie, szczególnie w odniesieniu do sprawdzania nowych zjawisk, trendów, technologii. Jeśli dany temat omawiany jest w ostatnim czasie często i w znanych mediach, zapewne warto się nim – i powiązanym z nim keywordem – zainteresować bliżej.

3. Keywordowy cross-check

Jeśli wytypowaliśmy już interesujący keyword do rejestracji, warto sprawdzić jego dostępność w innych końcówkach z tego samego obszaru językowego oraz najpopularniejszych TLD. Przykładowo, nazwy hiszpańskojęzyczne można sprawdzić w rozszerzeniach przypisanych krajom Ameryki Łacińskiej, np. .mx czy .co. Termin rosyjskojęzyczny, można sprawdzić w połączeniu z końcówkami .ru, .ua czy .kz, a niemieckojęzyczny – w połączeniu z rozszerzeniami .de, .at czy .ch. Dodatkowo w każdym przypadku warto zweryfikować dostępność nazwy w .com czy .net. Jeśli keyword jest wolny we wszystkich rozszerzeniach, prawdopodobnie nie jest wartościowy, jeśli w niemal wszystkich jest zajęty, warto rozważyć rejestrację.

4. Kontrola w NameBio

NameBio.com to baza danych z potwierdzonymi sprzedażami domen. Posiada bardzo rozbudowane funkcje umożliwiające sprawdzenie transakcji zawierających określone keywordy w połączeniu z określonymi końcówkami. Zasoby NameBio są oczywiście dalekie od kompletności, niemniej całkiem spore – w wielu przypadkach dostarczają wartościowego punktu odniesienia. Wpisując keyword do wyszukiwarki NameBio, można sprawdzić jego popularność na rynku wtórnym i przekonać się, jakie stawki płacone są za adresy z poszczególnymi słowami kluczowymi. Ze zrozumiałych względów zasoby NameBio obejmują w większości nazwy anglojęzyczne, ale są w nich również domeny z innych słowników, w tym adresy .pl sprzedane na giełdach zagranicznych (głównie Sedo) i polskich (m.in. Afterrmarket).

5. Postaw na anglicyzmy

Język angielski to współczesna lingua franca. Dostarcza słów kluczowych, które wchodzą do języka fachowego i potocznego poza obszarem anglojęzycznym, np. w Polsce. Również wartościowe anglojęzyczne keywordy z rozmaitymi rozszerzeniami ccTLD są pożądanym towarem na rynku wtórnym. W tym przypadku również warto dokładnie sprawdzić nazwę przed jej rejestracją, by uniknąć przykrej pomyłki. Jednak w wielu sytuacjach można wzorować się na anglojęzycznych adresach funkcjonujących choćby w rozszerzeniu .pl. Jeśli domena Domain.pl zmieniła abonenta za 45 tys. dolarów – jak wynika z danych NameBio – to również inny wariant adresu Domain.[ccTLD] będzie sporo warty.

Tagi: , , ,

Komentarz ( 1 )

Czym możesz się podzielić?