Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Donuts podnosi stawki ochrony znaków towarowych w swoich domenach o 100 proc.

Donuts podnosi stawki ochrony znaków towarowych w swoich domenach o 100 proc.

Z 3 do 6 tys. dolarów wzrośnie cena za pięcioletnią blokadę nazw odpowiadających zarejestrowanym znakom towarowym w rozszerzeniach obsługiwanych przez Donuts. Firma uzasadnia podwyżkę stawek wzmocnionymi zabezpieczeniami.

Donuts to największy pod względem liczby obsługiwanych końcówek rejestr domen. Spółka z Bellevue ma ich w swoim portfelu aż 238. Pod względem liczby utrzymywanych nazw firma znajduje się na drugim miejscu rankingu z wynikiem 4 miliona adresów, ustępując w tej kategorii jedynie Famous Four Media (ponad 5 milionów nazw). Z takimi zasobami Donuts może zarabiać nie tylko na sprzedaży i przedłużeniach domen, ale również na ich blokowaniu.

W praktyce chodzi o „monetyzowanie” obaw marek związanych z naruszeniem ich zarejestrowanych znaków towarowych. Firmom dbającym o reputację lub działającym w branżach, w których istnieje zwiększone ryzyko nadużyć (np. finansowej), zwykle zależy na zabezpieczeniu swoich brandów w popularnych końcówkach. Duże spółki nie ograniczają się do kilku domen, ale rejestrują prewencyjnie nawet setki nazw. Problem w tym, że taka zapobiegliwość jest kosztowna.

Donuts, by zachęcić firmy do dbałości o bezpieczeństwo, oferuje im narzędzie o nazwie Domain Protected Marks List (DPML). Pozwala ono na hurtową blokadę nazw odpowiadających trademarkom we wszystkich obsługiwanych przez ten rejestr rozszerzeniach. Dzięki temu firmy mogą uwolnić się od obaw o bezprawne wykorzystanie ich brandów w złej wierze, np. do ataków phishingowych, działań konkurencyjnych lub publikacji treści kompromitujących markę.

Obecnie koszt tej usługi w detalu wynosi od 2,5 do 3 tys. dolarów. Jednak od początku nowego roku ma wzrosnąć do co najmniej 6 tys. Niektórzy retailerzy sygnalizują nawet wyższe kwoty. Okres zabezpieczenia wynosi wprawdzie 5 lat, ale cena jest i tak wysoka . Tym bardziej jeśli uwzględnić fakt, że Donuts nie jest jedynym dużym rejestrem nTLD, który posiada atrakcyjne końcówki. Do tego trzeba również uwzględnić szereg domen gTLD, ccTLD czy GccTLD, które oferują rozległe możliwości hakerom i cybersquatterom.

Skoro jednak Donuts planuję podwyżkę, najwyraźniej rejestrowi nie brakuje klientów skłonnych płacić dotychczasową stawkę. Czy będą oni w stanie wysupłać jej dwukrotność? Zapewne będzie to zależało nie tylko od budżetu, ale również od wzrostu świadomości marek dotyczącej ich bezpieczeństwa w internecie. Poza tym Donuts ma w zanadrzu dobre uzasadnienie dla tak drastycznego wzrost cen. Usługa DPML została rozszerzona o zabezpieczenie przed atakami homograficznymi, które mogą być znacznie groźniejsze od zwykłych prób podszycia się pod markę za pomocą innej TLD.

Chodzi o blokadę nazw niemal identycznych z nazwą marki, ale różniących się pojedynczymi znakami spoza alfabetu łacińskiego. Tego typu znaki są często identyczne lub niemal identyczne z ich „pierwowzorami”. Weźmy adres największej wyszukiwarki świata. W wersji z „o” pochodzącym z cyrylicy przyjmuję on formę Gοοgle.com, której punycode to xn--ggle-0nda.com. Jednak dla użytkownika internetu jest on nieodróżnialny od właściwego adresu. Tego typu podobieństwa często wykorzystywane są przez phisherów i hakerów, którzy zazwyczaj posługują się znakami z cyrylicy lub języka greckiego, ale czasem również innych, jak turecki czy wietnamski.

Być może w tej sytuacji podwyżka wprowadzana przez Dontus jest uzasadniona? Jedno jest pewne – rejestr wymyślił świetny sposób na dodatkowe źródło zysku ze swoich domen.

Tagi: , , ,

Tutaj możesz komentować