Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Verisign chce ograniczyć zjawisko przechwytywania domen

Verisign chce ograniczyć zjawisko przechwytywania domen

Złe wieści dla „dropcatcherów”. Verisign, operator końcówek .com i .net, zgłosił patent, który może znacząco utrudnić działalność firm przechwytujących nazwy zarejestrowane w tych rozszerzeniach.

Przechwytywanie wygasających adresów, zwanych żargonowo „spadami”, to praktyka popularna na większości domenowych rynków, m.in. .pl, ale również w na rynkach globalnych, jak .com czy .net. Polega ona na przejmowaniu nazw, które z powodu wygaśnięcia zostały ponownie udostępnione do rejestracji. Większość wygasających nazw nie posiada dużej wartości. Jednak są wśród nich domeny, o które skłonnych jest zawalczyć wielu „graczy”.

„Fikcyjni” rejestratorzy walczą o „spady”

Zazwyczaj chodzi o wyspecjalizowane firmy, które przejmują nazwy na zlecenie swoich klientów, np. inwestorów domenowych. Osoba zainteresowana pozyskaniem danej nazwy dodaje ją do przechwycenia, a firma stara się ją zarejestrować, zanim zrobią to jej konkurenci. Często domainerzy działają na własną rękę, polując na cenne adresy, by potem sprzedać je na rynku wtórnym, np. na giełdzie domen. Jednak skutecznie przechwytywanie „spadów” dostępne jest niemal wyłącznie dla rejestratorów – a ściślej firm, które dysponują wieloma przedsięwzięciami rejestracyjnymi jednocześnie.

O co chodzi? O wysyłanie jak największej liczby zapytań do rejestru w jak najkrótszym czasie. Pojedynczy registrar może wysłać określoną liczbę zapytań, które umożliwią mu ustalenie, czy nazwa została już uwolniona do rejestracji. Jeśli jednak dany podmiot zarządza większą liczbą registrarów, może wysłać znacznie więcej zapytań i dzięki temu zwiększyć prawdopodobieństwo trafienia na moment, w którym domena zostanie zwolniona i udostępniona do rejestracji.

Najczęściej wartościowe nazwy rejestrowane są w pierwszych sekundach po ich uwolnieniu. Najważniejszym instytucjom branży domen ten „proceder” niezbyt się jednak podoba – i podejmują one kroki zmierzające do jego ograniczenia. Chodzi przede wszystkim o to, by zmniejszyć zjawisko tworzenia rejestrów działających wyłącznie w celu przechwytywania domen, zamiast prowadzenia faktycznej działalności rejestracji i obsługi nazw domen na użytek abonentów.

Wojna z „nieopłacalnym” dropcatchingiem?

Sygnałem zwiastującym konkretne działania wymierzone w „dropcatcherów”, czyli „łapaczy spadów”, jest wniosek patentowy zgłoszony 31 grudnia 2015 r. przez Verisign. Na początku lipca br. został on opublikowany przez amerykański urząd patentowy (U.S. Patent and Trademark Office). Dokument nosi nazwę „Detecting and Mitigating Registrar Collusion in Drop-Add Acquisitions of Domain Names”, czyli „Wykrywanie i powstrzymywanie zmowy rejestratorów w przechwytywaniu wygasających nazw domen”. Zgodnie z tytułem, mechanizm opracowany przez Verisign przewiduje wykrywanie przypadków współdziałania rejestratorów w próbie przechwycenia domeny trafiającej do ogólnej dostępności. W  razie stwierdzenia takiego działania do rejestru wysyłane byłoby powiadomienie, na podstawie którego operator końcówki blokowałby próbę rejestracji nazwy przez rejestratorów będących  częścią „zmowy”.

W tym kontekście warto wspomnieć o niedawnych szacunkach Cyrusa Namaziego, wiceprezesa ICANN, który stwierdził, że do końca bieżącego roku z rynku zniknie ok. 750 rejestratorów akredytowanych przez tę instytucję. Zdaniem Namaziego, zbyt wiele działalności rejestracyjnych tworzonych jest wyłącznie po to, by przechwytywać „spady”, jednak liczba wartościowych domen,  które wygasają, nie kompensuje kosztów związanych z uzyskaniem akredytacji (4 tys. dolarów rocznie) oraz dodatkowymi opłatami uiszczanymi do ICANN. W efekcie dropcatching oparty na posiadaniu dużej liczby registrarów nie jest zbyt opłacalną formą działalności. Jeśli jednak tak jest, to po co dodatkowo z nim walczyć za pomocą rozwiązań wymagających zgłaszania patentów?

Tagi: , , , , , ,

Komentarze ( 4 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Marcin 18 lipca 2017 Odpowiedz

    I bardzo dobrze, za rynek polski też niech się wezmą 🙂

  2. Dbx 18 lipca 2017 Odpowiedz

    Na polskim rynku też przydałyby się jakieś ograniczenia w tym temacie.

  3. Paweł 18 lipca 2017 Odpowiedz

    @Marcin i @Dbx … Niech najpierw na rynku polskim obniżone zostaną ceny przedłużeń do góra 10/15 zł dla .pl i 2,5/3zł dla regionalnych!

  4. Karolina 19 lipca 2017 Odpowiedz

    Kiedyś jeden z moich klientów przeoczył, że płatność w banku mu nie przeszła, a chwilę później ktoś przejął jego domenę i wsadził ero reklamy. Klientowi zostało niestety zaczął budować swoje portfolio od nowa.

Tutaj możesz komentować