Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Londyński rejestr kupił słowacką ccTLD za 26 milionów euro

Londyński rejestr kupił słowacką ccTLD za 26 milionów euro

Próba zablokowania sprzedaży słowackiej końcówki krajowej nie udała się. Domena .sk trafiła w ręce londyńskiego rejestru CentralNic za kwotę 26 milionów euro. Transakcja została sfinalizowana w pierwszej połowie grudnia.

O sprawie informowaliśmy po raz pierwszy we wrześniu. Wówczas transakcja była prawdopodobna, ale jeszcze nie przesądzona. Próbowało ją zablokować m.in. trzynastu największych słowackich rejestratorów. Oburzenia nie kryła również opinia publiczna. Wyrazem tego sprzeciwu była kampania pod hasłem „Oddajmy domenę .sk społeczeństwu” wraz ze stroną www.nasadomena.sk, na której zbierano podpisy przeciwko przekazaniu końcówki we ręce zagranicznego podmiotu.

Protesty nie odniosły jednak skutku. CentralNic, najdłużej działający rejestr domen globalnych na świecie, zapłacił 20,27 miliona euro za przejęcie SK-NIC, rejestru słowackiej ccTLD. Spłata dodatkowej kwoty 5,85 miliona euro nastąpi w późniejszym okresie. Wraz z rozszerzeniem, w którym zarejestrowanych jest obecnie ok. 360 tys. nazw, brytyjska spółka przejęła również wszystkie pozostałe aktywa SK-NIC, którego obroty wynoszą 4 miliony euro rocznie.

Choć słowacka domena nie może się pochwalić imponującą liczbą adresów, to jednak ma całkiem przyzwoity odsetek odnowień wynoszący 77 proc. To ponad 15 proc. więcej niż w przypadku końcówki .pl. SK-NIC posiada również całkiem rozbudowaną sieć aktywnych dystrybutorów domeny na Słowacji, liczącą ok. 2,1 tys. podmiotów.

Dokładne plany CentralNic w stosunku do słowackiego rejestru nie są znane. Główne obawy, jakie pojawiały się w kontekście transakcji po stronie słowackiej, związane były z możliwym wykorzystaniem .sk do celów niezgodnych z jej pierwotnym przeznaczeniem. Słowacka domena krajowa mogłaby w końcu podzielić los takich końcówek jak czarnogórska .me, lansowana jako rozszerzenie generyczne, laotańska .la promowana jako geodomena odnosząca się do Los Angeles czy choćby kolumbijska .co, która stanowi obecnie alternatywę dla przepełnionego rejestru .com. Szefostwo londyńskiej spółki zapewniało jednak jeszcze we wrześniu, że nie ma powodu do niepokoju.

CEO CentralNic Ben Crawford oświadczył: „CentralNic nigdy nie miał planów dotyczących zmiany przeznaczenia domeny .sk i zobowiązuje się do nienadawania jej nowych znaczeń, innych niż wynikające z jej statusu słowackiej domeny krajowej”. Dodał też, że nie jest to jedynie deklaracja dobrej woli, ale wymóg zawarty w kontrakcie ze słowackim rządem i odpowiedź na obawy samego SK-NIC. Crawford stwierdził ponadto, że nie zna innego rejestru ccTLD, w którym rząd, rejestratorzy oraz społeczność internetowa w ogólności odgrywałyby tak zdefiniowaną i istotną rolę.

Zawsze pozostaje wątpliwość, czy CentralNic nie zawarł jakichś furtek w kontrakcie lub czy w przyszłości nie zdoła wprowadzić do niego zapisów umożliwiających rozluźnienie obecnego regulaminu. Doświadczenie pokazuje, że domeny ccTLD przejmowane przez prywatne podmioty odnoszą rynkowy sukces, ale zrywają ze swoimi krajowymi „korzeniami”. Czasem zresztą te ostatnie są bardzo prowizoryczne – jak w przypadku końcówek odnoszących się do wysp Pacyfiku (jak Vanuatu czy Tokelau), którym trudno przypisać realną państwowość.

Tagi: , , , ,

Komentarze ( 2 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Ludwika 12 stycznia 2018 Odpowiedz

    Ciekawe kiedy NASK pójdzie tą drogą… ;))))

  2. Prawo 12 lutego 2018 Odpowiedz

    Nask nigdy nie pójdzie tą drogą 🙂

Tutaj możesz komentować