Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Wzrasta liczba przypadków cybersquattingu

Wzrasta liczba przypadków cybersquattingu

Serwis brytyjskiej gazety „The Telegraph” donosi o nasileniu zjawiska cybersquattingu. To pośredni skutek programu nTLD i zwiększającej się liczby domen dostępnych do rejestracji.

Jak informuje „The Telegraph”, w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy liczba arbitraży dotyczących cybersquattingu wzrosła o 313 proc. Wynika to z faktu, że w internecie przybywa nowych domen i radykalnie powiększa się pole działania dla osób polujących na cudze znaki towarowe. W przypadku nTLD warunki dla domenowego „piractwa” są o tyle dogodniejsze, że wiele nowych rozszerzeń to atrakcyjne keywordy w rodzaju .vodka czy .toys. Wystarczy więc zarejestrować cudzy brand na drugim poziomie, by podszyć się pod daną markę i zaprezentować całkiem wiarygodną ofertę.

Przykładem jest choćby domena RedBull.vodka, zarejestrowana przez amerykańskiego rapera Yung Jake’a, który utrzymywał, że jego zamiary co do tego adresu wiążą się wyłącznie z jego działalnością artystyczną. Panel WIPO (Światowa Organizacja Własności Intelektualnej) nie dał wiary tym tłumaczeniom i orzekł, że nazwa ma zostać przekazana firmie Red Bull. Innym adresem, którego transfer do właściciela trademarku zarządziła komisja WIPO, jest LauraAshley.email. Domena, zawierająca znak towarowy znanej firmy wnętrzarskiej, pierwotnie należała do niejakiego Giovanniego Laportę, który zarejestrował również kilkaset innych domen .email z intencją ich odsprzedania lub wynajęcia.

Tekst „The Telegraph” to kolejne potwierdzenie faktu, że firmy nie są przygotowane na zagrożenia wynikające z dostępności nowych domen i nie próbują zabezpieczyć swoich znaków towarowych przed cybersquattingiem. Przyczyną tego jest zarówno niska świadomość w zakresie zagadnienia nTLD, jak również niewielka liczba narzędzi służących do ochrony trademarków.

Tagi: , ,

Komentarze ( 2 )

Czym możesz się podzielić?