Rynek domen

Biznes zaczyna się od domeny.


Ty debilu – czyli kultura e-marketingu

Ty debilu – czyli kultura e-marketingu

E-mailowi spamerzy kombinują jak koń pod górę, żeby skutecznie zapolować na uwagę internautów. Szkoda, że coraz częściej niż ciekawość udaje im się wzbudzić u odbiorców żałość.

Ponieważ staram się nie korzystać z Gmaila, który może i świetnie filtruje spam, ale równie świetnie zasysa prywatne dane do wykorzystania w całej gamie usług Google i NSA, dostaję na pęczki „ofert handlowych” o treści mniej lub bardziej niewybrednej. Co prawda rzadko zdarza mi się zagłębiać w szczegóły superpromocji i w miarę skutecznie odsiewam śmieci na podstawie nagłówków, ale czasem licho kusi, żeby kliknąć.

Przykładowo, dziś „Irena” pragnie mi doradzić, „jak zarobić +1500 każdego dnia”. W tym przypadku odpuszczam, jako że taka kwota mogłaby mi zawrócić w głowie. Nie klikam też w mail od „Aureliusza Nalepy”, który pyta: „Twój kurczy się?”. Bo domyślam się, że chodzi mu o czas, który przecież kurczy się każdemu – i nie ma na to rady, oprócz lepszej organizacji pracy i życia. Gdy jednak dostałem maila zatematowanego „Ty debilu” – jakoś nie mogłem się powstrzymać. Obrażanie adresatów – nawet w formie prowokacji „zneutralizowanej” w treści przesyłki – to jednak inny „lewel” nieobyczajności niż wpieranie internautom różnych viagier czy usług przedłużania penisa. Okazało się, że tym razem nie idzie o fizjologię. W pewnym sensie miłe zaskoczenie po wstępnym zdruzgotaniu. Przeczytałem historyjkę, zapoznałem się z ofertą i pomyślałem, że warto ją opublikować.

Spam marketing
Z przezorności zamiast kliknąć w link, sprawdziłem stronę przez Archive.org, ale tu – niespodzianka

Archive org car camera
No to wyszukiwarka. I taki oto post z Bankier.pl

Car camera post z bankiera jpg
No i oczywiście weryfikacja DNS.

Car camera DNS
Ciekawe: Panama. Być może interesem kręcą jacyś zagraniczni macherzy z siecią e-biznesów w różnych krajach świata i niewykluczone że mają mniej przejrzysty model biznesowy niż sprzedaż kamerek samochodowych. Tematem zajął się już Wykop, który dość szybko wyłapuje rozmaite nowinki, ale z postów nie wynika, by chodziło o jakiś megaprzekręt.

Wracając jednak do głównego wątku: od dawna zastanawiają mnie kampanie marketingowe oparte na chamstwie i nachalności. W sensie: zastanawia mnie ich skuteczność. Bo o tym, że faktycznie są skuteczne, świadczy ich stężenie w rozmaitych kanałach komunikacji, głównie – choć nie tylko – w internecie. Pierwszym przypadkiem, który jeszcze lata temu wprawił mnie w osłupienie, była kampania MediaMarkt z wciąż żywym sloganem „Nie dla idiotów!” – pośrednio sugerująca, że osoby nienawiedzające sklepów tej sieci są niespełna rozumu. Do dziś chodzę z tym wstydliwym piętnem, bo na w/w reklamę zareagowałem natychmiastową decyzją o dożywotnim niepostawieniu nogi w placówkach MediaMarkt. Po prostu sieć, moim zdaniem, w swoim topornym przekazie przekroczyła granicę oddzielającą dosadność od chamówy. Jednak sukces tej marki sytuuje mnie – i moje „przeczulenie” na podobne treści – w konsumenckiej mniejszości.

Mam nadzieję, że nie jest tak w przypadku marketingu spod znaku „Ty debilu”. W internecie niby uchodzi więcej, a wrażliwość użytkowników sieci już dawno stępiła się od nadmiaru bodźców. W dodatku kliki często wykonujemy machinalnie, prowadzeni przez podświadomość reagującą na mocniejsze lub odpowiednio ukierunkowane impulsy. Dlatego podejrzewam, że podobne kampanie są w stanie wygenerować sporo wejść na stronę. Jednak wzbudzenie ciekawości i ściągnięcie ruchu do witryny to tylko wstęp do konwersji – a towar kupujemy zwykle u zaufanych dostawców, którzy dokładają większych starań w próbie pozyskania klienta niż nadawca „debilnego” mailingu.

Inaczej ma się sytuacja w przypadku szwindli w rodzaju Nigerian scam, które przy „konwersji” rzędu ułamków promila stają się opłacalne. Po prostu zawsze znajdzie się ktoś odpowiednio niezorientowany, by dać się naciąć spryciarzowi na +kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Tyle że w przypadku „zwykłego” biznesu tak niski odsetek zainteresowanych nie gwarantuje przetrwania. Dlatego jestem szczerze ciekawy, jak radzi sobie w interesach właściciel http://carcam2014-pl.com, tak brawurowo zabiegający o uwagę internautów. No i jak przebiega tok myślenia internautów, którzy reagują na podobny mailing zakupem towaru.

Tagi: , ,

Komentarze ( 3 )

Czym możesz się podzielić?

  1. Dominik 1 czerwca 2014 Odpowiedz

    Już samo spojrzenie na tekst w takim mailu wystarczająco zniechęca do kliknięcia w link w nim zamieszczony – wyglądający jak tekst z translatora, niestylistyczny, czyli w pełni dostosowany do poziomu jaki prezentował tytuł maila.
    Takie mailingi raczej są rzadkością i mam nadzieję, że tak pozostanie.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 2 czerwca 2014 Odpowiedz

      Jasna sprawa. Mnie to „zaintrygowało”, bo inwektywa jako „zachęta” do zapoznania się z ofertą to dla mnie raczej nowość. Wcześniej niby było „nie dla idiotów” czy „economy, stupid” Clintona:) Ale tu jest bezpośredni zwrot do odbiorcy. Też mam nadzieję, że to nikogo nie zainspiruje do podobnych form przekazu, chociaż nachalność reklamy w internecie już dawno przestała być strawna.

    • Przemysław Ćwik Przemysław Ćwik 2 czerwca 2014 Odpowiedz

      I jeszcze ciekawa rzecz w temacie. Trochę inne, ale trochę odnośne http://www.marketing-news.pl/article.php?art=2541

Tutaj możesz komentować